sobota, 1 czerwca 2013

Rozdział VII

-Chyba powinnam już iść.- Oboje siedzieli na podłodze, opierając się o kanapę.
-Dlaczego?
-Stefan niedługo wróci. Nie chcę go denerwować.
-Dobrze. Odprowadzę cię.- Elena wstając straciła równowagę. Była pewna, że spadnie, ale w niewyobrażalnym tempie złapał ją Damon. Teraz trzymał ją na rękach. Ich twarze dzieliły centymetry.
-Skoro znalazłaś już szaleństwo, co jest następne na liście? Miłość czy namiętność?- Dopiero teraz widziąc jego łobuzerski uśmiech i błękitne oczy zaczęła sobie przypominać skąd go zna. Ta noc której wolała nie pamiętać. Długo wypierała ją z pamięci. Właściwie nie wiedziała co było przed wypadkiem, który zapoczątkował nowy rozdział jej życia. Teraz to wszystko wróciło.
-Naprawdę muszę już iść.- Damon puścił ją niechętnie. Nie wiedziała jak sobie poradzić z tymi nagłymi wspomnieniami. Wypadek, krzyk. To cały czas było w jej głowie, ale nauczyła się tego nie słuchać.
-Do zobaczenia Eleno.- Była tak zamyślona, że wychodząc z domu wpadła na Stefana.
-Elena? Co tu robisz?
-Ja... Właśnie wychodzę.
-Byłaś z Damonem.- Jego twarz wyrażała smutek.- Czy możesz coś dla mnie zrobić?
-Słucham?
-Zauważyłem, że coraz częściej spotykasz się z Damonem. Czy mogłabyś to nosić?- Mówiąc to wyjął z kieszeni małe pudełeczko. W środku był naszyjnik.
-Ale...
-Nie, Eleno. Żadnego ale. Błagam, zrób to dla mnie.- Na jego twarzy malował się taki upór, że musiała się zgodzić.
-Dobrze. Muszę już lecieć. Do zobaczenia Stefanie.
Gdy odjeżdżała Stefan dalej stał w tym samym miejscu patrząc w jej stronę. To wszystko było dla niej dziwne. Powoli układała sobie wszystko w głowie. Znała Damona od dawna. On przy pierwszym spotkaniu życzył jej szczęścia. Co miał na myśli w odnalezieniu szaleństwa? Przecież to że straciła równowagę i byłaby spadła nie było jeszcze szaleństwem. Takie coś może się przytrafić każdemu. Dla niej szaleństwem był jego uśmiech, wzrok. Od razu skarciła się za tą myśl. Przez długi czas jeździła po mieście rozmyślając. Później wstąpiła do Grilla licząc, że będą tam Bonnie i Caroline. Niestety zobaczyła tylko Matta. Gdy tylko ją ujrzał zaczął iść w stronę zaplecza.
-Matt! Zaczekaj!- Chłopak zatrzymał się. Dopiero po chwili odwrócił się w jej stronę, ze sztucznym uśmiechem na twarzy.
-Cześć Eleno! Co tam u ciebie? Wszyscy zdrowi?- W jego głosie słychać było irytacje. Denerwował ją ten drwiący ton.
-Matt... Proszę.
-O co prosisz? Czego ty ode mnie chcesz Eleno?! Daj mi wreszcie święty spokój. Nie zamierzem być twoją zabawką.- Matt odwrócił się i szybkim krokiem odszedł. Dziewczyna czuła, że łzy spływają po jej policzkach. Wsiadła do auta i ruszyła w stronę domu. Próbowała się uspokoić, ale nie mogła. Zraniła go. Teraz jej nienawidził. Przez łzy prawie nie widziała drogi. Pochyliła się, żeby wyjąć z torebki chusteczkę. Nagle, w świetle reflektorów ukazała się jakaś postać. Spanikowana Elena zaczęła hamować. Auto wpadło w poślizg i zaczęło dachować.
*
Elena powoli odzyskiwała przytomność. Przed oczami ukazała jej się dziwny obraz. Na drodze walczyły dwi osoby. Ich ruchy były niewyobrażalnie szybkie. Elena nie mogła uwierzyć w to co widziała. Jedna z postaci zanużyła rękę w ciele drugiej i szybkim ruchem coś z niej wyjął. Serce. Ofiara padła na drogę nieżywa. Elena była przerażona. To coś zaczęło zbliżać sięw jej stronę.
-Co tam Eleno?- Patrzyły na nią ciemne oczy Damona. Dziewczyna znów zemdlała.
__________________________________________-
Ten odcinek jest trochę dłuższy niż pozostałe. Miałam wene. Poza tym chciałam jak najlepiej opisać scenę w której Elena dowiaduje się, że Salvatorowie to wampiry.
Prawie nikt nie kometuje rozdziałów. Chciałabym poznać wasze opinie. Chcę wiedzieć czy wam się podoba. Bo inczej to nie ma sensu. Piszę ale nie wiem czy wam się to podoba. Jeśli to czytacie to komentujcie. Nawet jeśli wam się nie podoba to napiszcie mi to. Tak będzie dużo łatwiej.
Następny rozdział w poniedziałek.
Proszę komentujcie. ~ Annabelle
                                                

1 komentarz :