sobota, 29 czerwca 2013

Rozdział XX

Elena nie była zadowolona z wczorajszej rozmowy z Damonem. Kazał jej zrobić coś, co wymagało od niej sprytu. Z westchnieniem stwierdziła, że niestety jej go brakuje. Nie mogła wymyślić jak wydobyć od Alarica informacje.
-Mózg ci się stopi, jak dalej będziesz tak intensywnie myśleć.- Jej młodszy brat pojawił się w salonie ze szklanką soku w ręce.
-Spadaj Jeremy!- Dziewczyna rzuciła w niego poduszką, ale chłopak w ostatniej chwili zdążył się uchylić.
-Coś ty taka drażliwa? Czyżbyś się pokłóciła z wspaniałym Damonem?- Dziewczyna posłała mu  groźne spojrzenie.- Dobra. Już nic nie mówię. Wychodzę na chwilę. Wrócę na kolacje.- Właśnie kolacja. Elenie wpadł do głowy pewien pomysł. Tylko jak go wcielić w życie? Zerwała się z sofy i pobiegła do kuchni.
-Pali się czy co?- Elena prawie wpadła na Jenne.
-Nie. Ja po prostu chciałam cię zapytać, czy widziałaś się może ostatnio z panem Saltzmanem?- Ciotka posłała jej badawcze spojrzenie.
-Mam dziś z nim spotkanie. Ale nie rozumiem. O co ci chodzi?
-Po prostu pomyślałam, że można by go do nas zaprosić na kolację. I tak chciałam się go zapytać o oceny.- I o to co wie o wampirach. Była zadowolona, że udało jej się wymyślić pretekst do rozmowy z nim.
-To w zasadzie dobry pomysł. Zadzwonię do niego.- Jenna wyszła z kuchni pozostawiając Elenę z myślami pędzącymi w jej głowie. To nie miało sensu. Co ona może zrobić? Podejdzie do niego i powie coś w stylu "Hej! Co wiesz o wampirach w Mystic Falls?". Dlaczego Damon chciał, żeby to właśnie ona się tego dowiedziała? Przecież to wampir. Może wszystko. Wystarczy, że by go zahipnotyzował! Elena musiała jeszcze dziś porozmawiać z Damonem. Musi się dowiedzieć o co chodzi. Wolała nie jechać do pensjonatu, tylko po niego zadzwonić.
-Damonie, mógłbyś do mnie przyjechać. Mam ważną sprawę.
-Akurat teraz? To nie może poczekać?
-Damonie proszę cię.
-No dobrze. Będę za jakieś pół godziny.- W tym momencie rozległo się pukanie do drzwi.
-No widzisz Damonie. Jak chcesz to potrafisz.- Elena odłożyła telefon i otworzyła drzwi.- Posłuchaj Damonie. Wiem...- W drzwiach stała Caroline.
-Co ty tu robisz?
-Chyba powinnyśmy porozmawiać.
-Zdecydowanie.- Zza drzwi wyszła Bonnie.- Dawno się nie widziałyśmy, a sporo się działo.
*
Damon włożył swojego smartfona do kieszeni skórzanej kurtki. Rozmowa z Eleną go rozproszyła. Dlaczego musiała zadzwonić akurat w takim momencie?! I dlaczego nawet słysząc jej głos nie potrafił nad niczym zapanować?! Denerwowało go to, a zarazem intrygowało. Jedna dziewczyna potrafiła sprawić, że zapominał o wszystkim innym. Przez nią nie potrafił się na niczym skoncentrować. Była zagadką i wyzwaniem. Wiedział już, że ją kocha i się tego nie wstydził. Teraz potrzebował tylko pewności, że ona czuję to samo.
-Co mnie ominęło?
-Jedna kolejka. Nie będę pił sam.- Alaric ponaglił go ruchem ręki. Damon musiał przyznać, że nawet lubi tego gościa. Co prawda trochę dużo pił, ale wampirowi to nie przeszkadzało. Z tego co wiedział, nauczyciel był samotnym kawalerem. Dziewczyna zginęła w wypadku samochodowym. Kiedy okazało się, że była w ciąży, facet się kompletnie załamał. Zaczął topić smutki w alkoholu. Ku zdziwieniu Damona, nagle poczuł współczucie dla Rica. Był fajnym gościem, ale życie go nie oszczędziło. Nawet jeśli wiedział coś o wampirach to dobrze to ukrywał. A niestety, jak Damon zdążył się już przekonać, hipnoza na niego nie działała. Pewnie łykał werbenę.
-Stary ja już będę się zbierał. Nie pij już.
-No weź Damon. Przecież dopiero zaczęliśmy.
-Z tego co wiem Jenna cię zaprosiła na kolacje. Nie możesz się tam pokazać w takim stanie.
-Masz rację. Chyba, rzeczywiście muszę coś ze sobą zrobić.- Damon wyszedł z Grilla z jasnym postanowienie. Pomoże temu facetowi stanąć na nogi. Nie wiedział, dlaczego, ale czuł, ze musi to zrobić.
*
-Czekaj! Co to ma niby znaczyć? Babcia powiedziała ci, że jesteś czarownicą?!- Rozmawiały zaledwie piętnaście minut, a okazało się, że nawet przyjaciółka, którą Elena zna od dziecka nie jest człowiekiem.
-Wiedziałam, że nie uwierzycie. W takim razie pokażę wam coś.- Bonnie wstała i wyciągnęła rękę w stronę regału. Po chwili pojawiła się w niej książka.
-O co w tym wszystkim chodzi?! Podpuszczasz nas?- Caroline nie mogła w to uwierzyć, ale Elena wiedziała, że wszystko jest możliwe. Odkąd poznała Salvatorów, jej życie nabrało całkiem inny kierunek. Wszystko co kiedyś nie miało sensu, stało się realne.
-Wierzę ci. Wierzę ci Bonnie.- Nawet nie wiedziała, kiedy wypowiedziała te słowa, ale była to szczera prawda. Wierzyła w to. Teraz wszystko mogło się zdarzyć w jej życiu. Gdyby ktoś powiedział, że Ziemię opanowali kosmici, pewnie by uwierzyła. Bo świat był pełny magii, nadnaturalnych istot. Elena zdała sobie sprawę, że gdyby nie pojawienie się w jej życiu czarnowłosego wampira teraz uznała by pewnie swoją przyjaciółkę za obłąkaną.
-Elena! Co ty gadasz?! To niedorzeczne! Jeśli ona jest czarownicą to ja jestem wróżką. Wszyscy powariowali! Najpierw Tyler mówi mi, że jest jakim wilkiem, czy coś, a teraz ona udaję wiedźmę!- Caroline zerwała się na równe nogi i wyszła trzaskając drzwiami. Bonnie była blada jak ściana.
-Nie martw się. Przejdzie jej. Ma pewnie zły humor.- Elena znała Caroline dość dobrze, by wiedzieć, że czasem pokrzyczała, ale potem było jej głupio.
-Bardziej martwię się tym co powiedziała o Tylerze. A jeśli on jest wilkołakiem? To niebezpieczne. Caroline chodzi z nim dopiero od miesiąca. Nic o nim nie wie. Może i jest synem pani burmistrz, ale kiedyś był nieprzyjemnym typem. Ale kto wie. Może się zmienił.- Do Eleny powoli zaczynało docierać znaczenie tych słów. Wilkołak? I co jeszcze? Rozmyślania przerwał jej dzwonek do drzwi.
-To Damon. Miałam się z nim spotkać.
-Damon? Damon Salvatore? Żartujesz!
-Bonnie. Przestań.- Elena wstała i poszła otworzyć wampirowi.
-Jaka to niecierpiąca zwłoki sprawa?- Damon wszedł do domu kierując się do salonu.
-To jest Bonnie.
-Super. I to dlatego musiałem tu przyjść.
-Nie. Ja już wychodzę. Do zobaczenia Eleno.- Bonnie pospiesznie pozbierała swoje rzeczy i wyszła.
-Mogłeś być trochę milszy. To moja przyjaciółka.- Elena popatrzyła na niego z wyrzutem.
-Mogłem, ale mi się nie chciało. Mogę być za to miły dla ciebie.- Przyciągnął ją i złączył ich usta. Elena zatraciła się w tym pocałunku, pełnym miłości i pożądania. Na początku Damon całował ją łagodnie,a potem coraz gwałtowniej. Gdy wreszcie się od niej oderwał, nie mogła złapać tchu.
-Tak. To było miłe.
-Wiem.- Uśmiechnął się łobuzersko, a serce Eleny znów zaczęło mocniej bić. Zakochała się już dawno w tym uśmiechu i błękitnych, głębokich oczach. Już tyle razy chciała mu to powiedzieć, ale zawsze coś jej przeszkadzało.
-Czy teraz mógłbyś mi powiedzieć, dlaczego to ja mam się dowiedzieć więcej o Alaricu.
-Znów do tego wracamy?
-Tak. Znów. Jesteś wampirem. Możesz wszystko. Dlaczego ja?
-Ponieważ ma w sobie werbenę, a poza tym tobie powie coś prędzej niż mi.
-Dlaczego?
-Bo będzie ci się próbował podlizać.- Popatrzyła na niego pytająco.- Jenna mu się podoba. To logiczne, że będzie chciał mieć z wami dobry kontakt. W końcu może już niebawem będziecie rodziną. Wygląda na to, że Jenna się w to bardzo angażuje.- Elena nie zdawała sobie sprawy, że dla Jenny to takie ważne. Myślała, że to zwykła znajomość. Teraz wydało jej się to śmieszne. Jak mogła tego nie zauważyć?- No to, skoro już sobie wszystko wyjaśniliśmy, to ja spadam. A ty lepiej bierz się za kolację.
-Czkaj! Skąd wiesz o kolacji?
-Ja wiem wszystko.
________________________________________
I jak wrażenia?
Rozdział wyszedł mi chyba dłuższy.
Starałam się żeby było ciekawie. W końcu skoro musieliście czekać na niego od środy to wam się należy. Mam nadzieję, że choć trochę sprostałam oczekiwaniom. Piszcie w komentarzach.
Następny rozdział w sobotę. Cały tydzień, ale będzie za to przynajmniej tak długi jak ten. ~ Annabelle

             CZYTANIE=KOMENTOWANIE!

           

środa, 26 czerwca 2013

Rozdział XIX

-Damonie! To ważne. Odbierz!- Elena zostawiła mu już chyba z 20 wiadomości. Była dopiero czwarta rano.  Chodziła w tą i z powrotem po pokoju. Drżały jej ręce. Słowa Katherine wciąż błąkały się po jej głowie. Przez długi czas po jej zniknięciu próbowała sobie wmówić, że wampirzyca chciała ją tylko przestraszyć. I udało jej się. Z Katherine trzeba było się liczyć. Ponownie wybrała numer Damona. Po kilku sygnałach włączyła się poczta. Jej złość wzrastała z każdą chwilą. Może nie powinna się tak przejmować, ale nie potrafiła. Damon na pewno nie spał. Akurat teraz kiedy był jej tak potrzebny zniknął! Elena chciała poczuć jego silne ramiona obejmujące ją i pocieszające. Marzył, żeby zobaczyć błękit jego oczu. Teraz. W momencie kiedy tak się bała. Elena zrezygnowana wróciła do łóżka. Nawet tu nie czuła się bezpiecznie. Przy tym łóżku tato czytał jej bajki na dobranoc, mama całowała ją w czoło. Dziś bezpieczeństwem był Damon, którego tu nie było.
-Pali się czy co?- Pojawił się nagle. Tak jak zawsze. Na jego twarzy malował się uśmiech. Elena zerwała się z łóżka i bez namysłu uderzyła go w twarz.
-To za to, że nie odpowiadałeś. A to za to, że wczoraj tak zniknąłeś.- Elena nie zdążyła go znów uderzyć, bo złapał jej rękę w brutalnym uścisku i przyciągnął ją do siebie. W jego głowie szalały myśli. Był zła, że wczoraj zniknął. Co to miało znaczyć.
-Nigdy nie zadzieraj z wampirem kochanie.- Jego uścisk był silny i stanowczy. Właśnie tego potrzebowała, żeby się uspokoić. Damon zaczął powoli przybliżać się do jej ust. Na wspomnienie wczorajszego pocałunku Elenę przeszedł dreszcz. Ich usta złączyły się. Dziewczyna wlała w ten pocałunek cały żal i miłość do niego. Damon nie mógł zrozumieć co ta dziewczyna z nim robi. Całowała go tak gwałtownie, że wreszcie zabrakło jej powietrza. Gwałtownie oderwała się od niego. Próbowała się uspokoić.
-No to o co chodzi?- Dziewczyna była pod wrażeniem. Tak szybko potrafił zmienić temat nawet po czymś takim.
-Katherine u mnie była.
-Poplotkować?- Znów wrócił stary, zgryźliwy Damon. Udawał, że nic go nie obchodzi, podczas gdy w środku toczył wojnę pomiędzy uczuciami, a rozsądkiem.
-Przestań Damon! Wiem, że tak naprawdę cię to obchodzi. Powiedziała, że wyjeżdża.
-I co w tym takiego strasznego?- Posłał jej rozbawione spojrzenie.
-Ona przed kimś ucieka. Powiedziała, że wyjedzie zanim on się pojawi.
-Jaki znowu on?- Damon był wyraźnie zaintrygowany.
-Nie wiem, ale powiedziała, że długo nie pożyję.- Oczy Damon pociemniały. Jego spojrzenie mówiło wszystko. Nikt nie mógł grozić Elenie. On na to nie pozwoli.- Boję się Damonie. Powiedziała, że rozpęta się piekło.
-Eleno! Posłuchaj mnie.- Chwycił ją za ramiona.- Nic ci nie ze mną nie grozi. Rozumiesz? Nie pozwolę, żeby coś ci się stało. Będę o ciebie dbać. Poza tym jest jeszcze Stefan. On pomoże. Na pewno. Dobrze?- Wziął ją w ramion. Była taka delikatna i krucha. Nie wiedział, co by zrobił, gdyby coś jej się stało. Należała do niego. Kochał ją jak nikogo innego.
-No właśnie. Stefan.- Mina Eleny zdezorientowała Damona.- Powiedziała, że on z nią pojedzie.
-Jasne.- Spojrzał na nią rozbawiony.- A ja jestem wiewiórką. Przecież on nigdy się na to nie zgodzi. Nie zmusi go do tego. Stefan piję werbenę.
-Sęk w tym, że nie będzie musiała. Według niej on sam będzie chciał jechać.- Damon wiedział, że wampirzyca coś knuję, ale to zupełnie zbiło go z tropu. Sądził, że spokojny, ułożony Stefan z nią pojedzie.
-Eleno. Znam mojego brata. Nigdy tego nie zrobi. Przecież wiesz jaki on jest. Nie skrzywdziłby nawet muchy. On pewnie żałuję tych bambich i wiewiórek.- Damon powiedział to, ale sam nie był pewny czy wierzy w te słowa. Mimo to postanowił już o tym nie myśleć. Potrzebował pomocy Eleny i musiał ją jakoś namówić.- Księżniczko. Mam do ciebie prośbę.- Akurat teraz musiał wypalić z czymś takim. Elena była zirytowana.- Spokojnie. Nie denerwuj się. To naprawdę ważne.- Popatrzył jej głęboko w oczy. Elena czuła się jakby zaglądał do jej duszy. Zobaczyła w jego spojrzeniu prośbę. Nie potrafiła mu się oprzeć. Dała za wygraną.
-Co mam zrobić?
-Chodzi o nauczyciela. Zaczyna chyba coś podejrzewać. Cały czas węszy. Coś mi się wydaje, że mogą być z nim problemy. Zauważyłem, że jest dość częstym gościem w waszym domu. Może mogłabyś to wybadać?- Elena już miała zaprotestować, ale uciszył ją ręką.- Słońce to naprawdę ważne. Gdyby tak nie było, nie prosiłbym cię o to.
-Co on wam niby może zrobić? Boisz się jednego łowcy.
-Eleno. On może nas ujawnić. Wtedy pojawią się nowi łowcy, policja. Prędzej czy później nas złapią, chyba, że wyjedziemy. Wtedy będziemy musieli się rozstać. Naprawdę tego chcesz?- Te słowa uderzyły Elenę jak strumień zimnej wody. Nie mogła pozwolić, żeby wyjechał. Za bardzo go kochała. To on pomógł jej zapomnieć o rodzicach, dzięki Damonowi poczuła, że żyje. Tylko dlaczego musiał posuwać się, aż do tego. Mogła od razu się zgodzić. Powinna mu pomóc.
-Dobrze. Zrobię to.
__________________________________________
Już XIX rozdział. To strasznie szybko, zważywszy na to, że założyłam bloga niecałe dwa miesiące temu. Wydaje mi się, że wszystko odbywa się za szybko. Jeśli chcę, żeby ten blog istniał jak najdłużej muszę ograniczyć dodawanie rozdziałów. Przepraszam was za to, ale nowe wpisy będą się teraz pojawiać co sobotę. Wiem. To duża zmiana. Ale w czasie wakacji chciałabym wypocząć, a nie co drugi dzień dodawać wpis. Więc tak jak mówię. Następny wpis w sobotę. Mogę wam za to obiecać, że rozdziały będą dłuższe i w miarę moich możliwości lepsze, bo jak na razie nie jestem za bardzo zadowolona z mojej pracy.
Zastanawiam się też nad zmianą wyglądu bloga. Co o tym sądzicie? Już trochę mi się znudził jego wygląd.
I jeszcze jedno. Proszę was o więcej komentarzy. To tylko chwila. Dla was moment, a dla mnie dużo znaczy. ~ Annabelle

           CZYTANIE = KOMENTOWANIE!

                 

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Rozdział XVIII

Elena stała przed pensjonatem Salvatorów. Nie wiedziała co tu właściwie robi, ale nic nie było teraz ważne. W głowie miała pustkę. Nikt nie otwierał jej już od dłuższej chwili, choć pukała wiele razy. To nie było podobne do żadnego z Salvatorów. Może po prostu nie było ich w domu? Nawet jeśli to dziewczyna nie mogła odejść. Musiała z nim porozmawiać. Nagle drzwi zaczęły się przed nią otwierać. Poczuła się jak w jakimś horrorze. Powoli weszła do środka i ruszyła w stronę salonu, przez długi korytarz. Nagle jej oczom ukazał się straszny widok. Damon i Stefan przykuci łańcuchami do krzeseł nie dawali żadnych oznak życia. Elena zaczęła biec w ich stronę, ale drogę zasłoniła jej Katherine. Na jej twarzy ukazał się kpiący uśmiech.
-Musisz wybrać jednego Eleno. Wiesz o tym dobrze. Tylko jeden przeżyje.- Elena próbowała ją ominąć, ale nic nie pomagało. Katherine zaczęła śmiać jej się w twarz. Z wyrazem triumfu na twarzy wzięła do rąk dwa kołki i zaczęła iść w stronę Salvatorów.
*
Elena obudziła się gwałtownie. Jej oddech był płytki. Piżama przykleiła się do jej mokrego ciała. W głowie słyszała jej głos- "Tylko jeden przeżyje."
-Wy, śmiertelnicy. Tak łatwo wejść w wasze głowy. To takie żałosne, nie uważasz?- Ktoś siedział przy biurku Eleny bawiąc się zdjęciem jej rodziców.
-Katherine. Czego ode mnie chcesz?
-Spokojnie. Nie unoś się. Chciałabym po prostu postawić sprawę jasno. Nic do ciebie nie mam. Właściwie to wyjeżdżam i zabieram ze sobą Stefana. Jaka szkoda, że nie zdążyłyśmy się lepiej poznać. Możliwe, że mamy wiele wspólnego. Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy.
-Czekaj. Jak to zabierasz Stefana?
-Mam sekretny plan. Sam będzie chciał ze mną pojechać. Niestety nie mogę ci go zdradzić, bo przestanie być sekretny.- Mówiąc to Katherine ściszyła głos. Była to dla niej zwykła zabawa. Elena czuła irytację. Sekretny plan. Jasne. Tylko po co jej Stefan?
-Znudziło ci się samotne życie? Chcesz mieć nową zabawkę? Kup sobie pieska. Nie sądzisz chyba, że Stefan będzie na tyle głupi, żeby z tobą wyjechać. On cię nienawidzi. Podobnie jak każdy.- Katherine w wampirzym tempie pojawiła się przed nią. Elena widziała w świetle księżyca jej długie, białe kły. Na jej twarzy malowała się wściekłość.
-Nie zadzieraj ze mną Eleno. Jeszcze dziś możesz stać się przystawką. A nawet jeśli nie dziś to i tak długo nie pożyjesz.- Katherine wypowiedziała te słowa z wielką satysfakcją. Od początku nie lubiła Eleny. Dla niej była tylko marnym człowiekiem, który w najlepszym wypadku mógł stać się jej obiadem. Ale Elena wyglądała jak ona, a Katherine wiedziała jak to najlepiej wykorzystać. Była zadowolona, że wpadło jej to na myśl. Już niedługo jej życie stanie się piękniejsze.
-Co to ma niby znaczyć?- Elena poczuła dziwny skurcz w żołądku. Te słowa brzmiały jak groźba. Choć Elena nie chciała wierzyć Katherine, wiedziała, że należy się z nią liczyć. Widząc zadowolenie na jej twarzy, jeszcze bardziej utwierdziła się w przekonaniu, że przynajmniej część z tego co mówiła wampirzyca była prawdą.
-Kiedy on się pojawi, mnie tu już nie będzie. Kto wie. Może wybierzemy się ze Stefanem na jakąś egzotyczną wyspę, albo do Las Vegas. W każdym razie tu rozpęta się piekło.
-Kiedy kto się pojawi? Jakie piekło?- Elena poczuła, że jej twarz blednie. Mystic Falls było jej domem. Nie mogła znieść myśli o tym, że mogło by się w nim rozegrać jakieś piekło.
-Zobaczysz. Ja wolę się stąd zmywać. I to szybko. Góra tydzień i mnie tu nie będzie.- Katherine uciekła pozostawiając Elenę samą ze strachem.
*
Stafan siedział na sofie w salonie. W kominku tańczyły złote płomienie. Już od dłuższego czasu rozmyślał o Katherine. Dlaczego wróciła? Czemu nie pojawiła się wcześniej? Te pytania błąkały się po jego głowie, szukając odpowiedzi.
-O czym myślisz?- Katherine usiadła obok niego.- Nie mogę wejść do twojej głowy, bo jesteś nafaszerowany werbeną. Wiesz jakie to denerwujące? Zawsze dostawałam to czego chcę, a tu nagle takie rozczarowanie.
-Po co wróciłaś?
-Do ciebie.- Katherine położyła głowę na jego ramieniu, ale Stefan gwałtownie wstał i zaczął krążyć po pokoju.
-Nie kłam. Wszystko co robisz, robisz tylko i wyłącznie dla siebie. Rozumiesz? Nie obchodzą cię inni!- Położył ręce na jej ramionach i potrząsnął nią. Wiedział, że to nie pomoże, ale nie mógł się powstrzymać.
-Spokojnie Stefanie. Chciałam tylko porozmawiać. To ważne.- Wampir zaczął się powoli uspokajać. Nie panował nad sobą, bo od kilku dni nie polował. Gdy tylko o tym pomyślał dotarł do niego zapach. Metaliczny, a zarazem słodki. Unosił się w pokoju.
-Co to za zapach?
-Nie udawaj, że nie wiesz. To mój prezent pożegnalny. Niedługo wyjeżdżam.
-Jaki znowu prezent?!
-Oh, daj spokój. Przecież wiem, że lubisz niespodzianki. Chodź tutaj kochana.- Do pokoju weszła młoda dziewczyna. Po jej szyi spływała krew.
-Śmiało. Pij. Wiem, że tego chcesz. Nie możesz walczyć ze swoją naturą, I tak przegrasz. Ona jest taka pyszna.- Stefan czuł, że przestaje nad sobą panować. Jego kły mimowolnie zaczęły się wydłużać.- To tylko krew Stefanie. Nie walcz z tym.- Chłopak w wampirzym tempie znalazł się przy ofierze i wbił kły w jej szyję.- Właśnie tak Stefanie.
________________________________________________
No i mamy następny rozdział.
Wiem, że trochę mało Deleny, ale w następnych postaram się to nadrobić.
Chyba dziś wyszedł mi trochę dłuższy rozdział. Musiałam nad nim chwilę posiedzieć, a ocenianie zostawiam wam. Komentujcie i polecajcie bloga. A tak przy okazji polecam wam bloga damon-elena-big-love.blogspot.com . Mam nadzieję Larie, że jeśli to czytasz nie masz nic przeciwko, bo bardzo mi się spodobało to jak piszesz. Wiem, że na początku jest trudno, więc może to ci trochę pomoże.
Następny rozdział w środę. Postaram się, żeby był trochę dłuższy, ale nic nie obiecuję, bo nie wiem jak się wyrobię z czasem. W każdym razie na wakacjach będę go miała dużo to rozdziały będę dłuższe ~ Annabelle

                                                  
                                                   

sobota, 22 czerwca 2013

Rozdział XVII

-Dlaczego mi nie powiedzieliście, że żyje?!
-Nie miałam na to siły Stefanie. To mnie przerosło. Za dużo tych nowości.
-A ty Damonie? Jaką wymówkę przygotowałeś?
-Nie chciało mi się.- Już od dłuższego czasu siedzieli w salonie Salvatorów rozmawiając o wczorajszych wydarzeniach. Stefan nie chciał im powiedzieć co się między nimi takiego stało. Sam był na siebie wystarczająco zły, że jej nie poznał. Nie potrzebował zgryźliwych komentarzy Damona. Niestety jego brat nie dawał za wygraną.
-Może zechcesz nam powiedzieć Stefanie, o co ci wczoraj chodziło? Co się wydarzyło?- Starszy Salvatore zaczął mu się uważnie przyglądać.
-Nic. Po prostu rozmawialiśmy.- Damon wychwycił kłamstwo w jego oczach. Stefan nie potrafił kłamać.
-Spałeś z nią.
-Co?- Stefan wybuchnął sztucznym śmiechem.- To największa bzdura jaką słyszałem.
-Nie umiesz kłamać braciszku. Spałeś z nią i myślałeś, że to Elena.- Damon był jak zwykle szczery do bólu.
-Stefanie czy to prawda?- Elena nie mogła uwierzyć w te słowa. On myślał, że to ona?! Chłopak nic nie odpowiedział.
-No to mamy jasność. Stefan przespał się z Katherine myśląc, że to ty. Wiesz, tak dla równowagi ja mogłem przespać się z tobą.- Elena posłała mu karcące spojrzenie.- Żartowałem. Nie złość się. W końcu pomylił cię z Katherine, a nie z wiewiórką. Nie jest tak źle.
-Baw się dalej Damonie. Ja nie będę tego słuchać.- Stefan wyszedł pozostawiając ich samych.
-Nie możesz mówić takich rzeczy. To przecież twój brat.
-To Stefan. On właśnie taki jest. Narozrabiał i nie wie jak sobie z tym teraz poradzić.
-Mógłbyś go wesprzeć. Został oszukany!
-Eleno! On spał z nią myśląc, że to ty. Nie dziwi cię to? Chciał, żebyś to była ty!
-Przestań. To nie takie proste.
-Wszystko jest proste słonko. Chciał się przespać z tobą. Koniec, kropka.
-Może jest jakieś inne wytłumaczenie.- Elena nie chciała, żeby to była prawda. Jeśli chciał, żeby to była ona, mogłoby to znaczyć, że coś do niej czuje.
-Jakie? Zahipnotyzowała go?- Na twarzy Eleny pojawiła się nadzieja.- Oh, daj spokój. Bierze werbenę.
-Nic już z tego nie rozumiem.
-Czego nie rozumiesz Eleno? Myślał, że to ty! Z czy masz taki problem?
-Z tym, że ja bym tego nie zrobiła rozumiesz?! To znaczy, że coś do mnie czuje, a ja nie chcę go zranić!
-Jak to? Nic do niego nie czujesz?- Damon nagle spoważniał i przyglądał jej się uważnie.
-Ja... A zresztą, co cię to obchodzi?!- Elena wybiegła z pensjonatu. Nie wiedziała co o tym wszystkim myśleć.
*
Przez resztę dnia Elenę dręczyły wyrzuty sumienia. Zachowała się nie fair w stosunku do Damona. Powinna powiedzieć, że to do niego coś czuje. Teraz, gdy kładła się do łóżka wydawało jej się, że to takie proste. Ale tak nie było.
-Gniewasz się?- Damon pojawił się tuż obok niej.
-Co?  Ja nie. Myślałam, że ty tak.- Była oszołomiona spojrzeniem jego błękitnych oczu.
-Na ciebie nie można się gniewać. Wiesz, to co dziś powiedziałaś, że nic do niego nie czujesz. Powinnaś z nim być, Eleno. Stefan jest dla ciebie odpowiedni. Chciałem tylko, żebyś wiedziała jedno... Kocham cię Eleno. Wiem, że na ciebie nie zasługuję, ale nawet nie wiesz jak bardzo marzę o tym, żebyś czuła to samo.
-Damonie... Ja...- Uciszył ją ręką. Po tym co dziś usłyszał, zrozumiał, że to jego jedyna szansa. Kochał ją od samego początku, ale próbował to przed sobą ukryć.
-Proszę cię, pozwól mi skończyć. Wiem, że to głupie. Wampiry nie powinny czuć, ale ja tak nie mogę. Jeśli nic do mnie nie czujesz to będę musiał się z tym jakoś uporać. Chciałem tylko, żebyś to wiedziała.- Damon pochylił się i złożył na jej ustach pocałunek. Wiedział, że z każdą chwilą uzależnia się od niej coraz bardziej i jeśli ona nic nie czuje, będzie mu się trudno od niej uwolnić. Zniknął pozostawiając ją oszołomioną. Nie mogła nic zrobić. To już się stało. Była zakochana w Damonie Salvatore. Kochała wampira.
*
Damon chodził po ulicach Mystic Falls. Nie chciał wracać do pensjonatu. Musiał to wszytko przemyśleć na spokojnie. Nie wiedział, dlaczego to zrobił. Nigdy nikogo nie kochał. Nawet Katherine. Ona wmówiła im miłość. Z Eleną było inaczej. Czuł, że to coś niesamowitego. Chciał być z nią cały czas. Nie wiedział co by zrobił, gdyby go odrzuciła. Był zdeterminowany, żeby zrobić dla niej wszystko. Co się z nim stało? Wampiry się nie przejmuję. Odkąd pojawiła się w jego życiu wszystko się zmieniło. Zachowywał się jak zakochany dzieciak. Z jednej strony był na siebie przez to zły, a z drugiej szczęśliwy.
________________________________________________
Wracam po trzydniowej przerwie. Mam parę nowych pomysłów, które postaram się niedługo wcielić w życie.
Jak widzicie Damon powiedział Elenie, że ją kocha. Zastanawiam się, czy nie za szybko. W zasadzie to już XVII rozdział, ale nie wiem. Liczę na wasze opinie.
Wiem, że znów się trochę kojarzy z serialem, ale tak wyszło.
Komentujcie i polecajcie bloga.
Chciałam jeszcze raz podziękować za nominację do Liebster Award. ~ Annabelle

                                             

czwartek, 20 czerwca 2013

Liebster Award

Chcę Was z radością poinformować, że zostałam nominowana do Liebster Award przez dziewczyny z blogów http://tvdopowiadanie.blog.pl/ , http://damon-and-elena-always-together.blog.onet.pl/ , http://delena-i-love-you.blogspot.com/ za co bardzo im dziękuję. A oto pytania, które otrzymałam:

1. Kot czy pies?
    Pies. :D
2. Masz rodzeństwo?
    Mam młodszą siostrę.
3. Ul. miesiąc, dlaczego?
    Listopad, bo urodziny.. :D
4. Mieszkasz w mieście czy na wsi?
    W miasteczku. :)
5. Jakie książki polecasz?
    "Harry Potter", "Hobbit", "Władca pierścieni", "Piękne istoty", "Cień wiatru"
6. Klaus czy Tyler dla Caroline?
    Klaus <3
7. W jakim województwie mieszkasz?
     Małopolskim
8. Najładniejsze amerykańskie męskie imię wg cb to...
    Elijah :D
9. Interesujesz się sportem?
    Niektórymi :D
10. Delena czy Stelena?
      Oczywiście, że Delena <3
11. Co sądzisz o pogłoskach rozstania Iana i Niny?
      Jak dla mnie to tylko dla reklamy, ale wszystko jest możliwe. ~.~

Pytania od ILoveDamon:

1.Wolisz słuchać muzyki czy oglądać film?
    Lubię i to, i to, ale chyba bardziej filmy. :D
2. Ile masz lat?
    13 :)
3. Gdzie chciałabyś mieszkać?
    Na jakiejś egzotycznej wyspie.
4. Ulubiony aktor/aktorka?
    Wielu.. :D Ian Somerhalder, Joseph Morgan, Daniel Gillies, Josh Duhamel, Nina Dobrev :D
5. Wolałabyś połknąć robaka, czy stanąć na pinezkę?
     Ani to, ani to. ^.^ Chyba, że naprawdę bym musiała, to raczej pinezka.. ;)
6. Dlaczego piszesz swojego bloga?
    Bo uwielbiam TVD. Chciałam zobaczyć jak to jest i okazało się, że moja pisanina się niektórym podoba..
7. Co lubisz najbardziej robić?
    Słuchać muzyki, czytać :D
8. Chciałabyś mieszkać w Mystic Falls?
    Jasne, że tak ;D
9. Kto twoim zdaniem jest najgorszym aktorem/aktorką z obsady TVD?
    Nie przepadam ze bardzo za Grace Phipps (April) i Phoebe Tonkin (Hayley)
10. Jak masz na imię?
      Ania XD
11. Masz coś na sumieniu?
      Jak każdy :D

Pytania od Anki:

1. Drugie imię, lub trzecie?
    Drugie Maria :D
2. Ulubione seriale?
    "TVD", "Dr. House", "Pod osłoną nocy" :D
3. Ulubione filmy?
    "Władca pierścieni", "Harry Potter"
4. Ulubiona książka?
    "Hobbit"
5. Rzecz bez której nie możesz żyć?
    Przyjaciele i rodzina ( wiem, to nie rzeczy, ale oni są najważniejsi)
6. Dlaczego zaczęłaś pisać bloga?
    Chciałam się sprawdzić. :)
7. Ulubione imię dla zwierzęcia?
    Luna :D
8. Ulubiona potrawa?
    Uwielbiam sałatki :D
9. Jedna najlepsza przyjaciółka czy kilka kumpli?
    Kilka najlepszych przyjaciółek :D
10. Ian czy Paul?
      Ian <3 <3 <3
11. Piosenka którą najbardziej lubisz?
      "Can't hold us"- Macklemore

Blogi które nominuję:
1. http://klaroline-only-love.blogspot.com/
2. http://mysticfallskrainamarzen.blogspot.com/
3. http://true-story-of-delena.blogspot.com/
4. http://life-is-brutal-and-u-know-it.blogspot.com

A oto moje pytania:
1. Czemu TVD?
2. Książka czy film?
3. Ulubiona pora roku?
4. Uprawiasz jakiś sport?
5. Ulubiona zwierze?
6. Ulubiony gatunek filmu?
7. Czego nie znosisz?
8. Ulubiona potrawa?
9. Jeśli wakacje, to gdzie?
10. Ulubiona postać w TVD?
11. Wymarzony zawód?

Więc to by było na tyle.. :D Zapraszam na nowy rozdział już w sobotę :D

środa, 19 czerwca 2013

Rozdział XVI

-Zabjię cię jeśli nie zdążymy!- Elena ledwo mogła usiedzieć w aucie. Dopiero wjeżdżali do Mystic Falls.
-A wybrałaś już sposób? Kołek? A może mnie spalisz?- Damon droczył się z nią całą drogę.- Wyluzuj. Przecież ja też tam idę.
-Właściwie to dlaczego? Nie powiesz mi przecież, że dla tego jednego tańca.
-Zapoluję na młode uczennice.- Uśmiechnął się łobuzersko.
-Damon!- Posłała mu karcące spojrzenie. Była jednak pewna, że nie zrobiłby tego.
-No dobrzę. Kolega Alaric zaproponował mi, żebym was dziś pilnował.
-Pilnował?
-Zachowuj się, bo dam ci karę.- Elena nie odpowiedziała, bo właśnie zatrzymali się pod jej domem i wyskoczyła z auta, pędząc się przebrać.
-Nie przesadzasz trochę? To zwykła impreza.- Damon rozłożył się na jej łóżku, kiedy ona ubierała sięw łazience.
-To moja pierwsza impreza od miesięcy. Jak wyglądam?- Elena wyszła i okręciła się przed nim w około.
-Pięknie.- Wydawało jej się, że Damon na chwilę spoważniał, a jednocześnie złagodniał, ale nawet jeśli tak było, nie mogła tego wiedzieć na pewno, bo jego twarz po chwili znów stała się rozbawiona. Był mistrzem w ukrywaniu uczuć. Elena zauważyła to już dawno. Miała nadzieję, że kiedyś uda jej się go rozszyfrować. Na pewno będzie się starać.- No to co? Idziemy?
-A ty? Idziesz tak?- Damon miał na sobie czarne spodnie i skórzaną kurtkę. To był jego ulubiony kolor. Idealnie zgrywał się z jego włosami i dodawał mu tajemniczości.
-Po co mam się przebierać? Podobno jest mi we wszystkim ładnie. Nawet bez niczego.- Uśmiechnął się łobuzersko, a serce Eleny zabiło mocniej. Dziewczyna zauważyła, że w jej obecności coraz częściej się uśmiechał. I nie udawał.
*
Ciekawe gdzie Stefan? Powinien już tu dawno być.- Elena szła z Damonem przez salę, gdzie odbywała się zabawa.
-Pewnie tańczy z wiewiórką.
-Eleno! Co sięstało? Dlaczego tak nagle wyszłaś?- Zaczął przybliżać się do niej chcąc ją pocałować, ale dziewczyna się odsunęła. Nie miała pojęcia o co mu chodzi.- Przecież miałaś inną sukienkę.
-Stefanie? O co chodz? Dopiero co ją kupiłam. Skąd miałam nagle wyjść?
-Rozumiem. Damon. Ale nie udawaj, że nic się nie stało.- Stefan był zdezorientowany, a jednocześnie zły.
-Co się miało stać?
-Przestań Eleno. Dopiero co wyszłaś z mojego pokoju.
-Braciszku! Co ty masz z sny? Wstydził byś się!
-Przestań Damon! Elena i ja dopiero...
-Elena właśnie wróciła ze mną z zakupów. Prawda słoneczko?- Uśmiechnął się do niej.
-To prawda Stefanie.
-Dość! Nie wiem co chcecie mi wmówić, ale nie uda wam się to!- Odwrócił się i odszedł w stronę wyjścia szybkim krokiem. Elena była na niego zła. O co mu znów chodziło? Wydarł się na nich nie wiadomo o co.
-Co on sobie w ogóle myśli?! Nic mu nie zrobiłam!
-Nie denerwuj się. Złość piękności szkodzi.
-Czy ty chociaż raz w życiu możesz być poważny?!- Irytowało ją podejście Damona.
-Oczywiście. Zadam ci teraz poważne pytanie i oczekuję takiej samej odpowiedzi. Zatańczysz ze mną?- Posłał jej proszące spojrzenie. Elena dała za wygraną. Taki był urok Damona. Zawsze potrafił poprawić jej humor.- Proszę.
-No dobrze. Ale musimy porozmawiać ze Stefanem.
-Nie przejmuj się nim. To przejdzie.- Ruszyli razem w stronę parkietu. Elena odprężyła się, gdy Damon otoczył ją swoim ramieniem. Czuła się bezpiecznie. Razem wirowali w tańcu. Elena czuła sięjakby jej wszystkie problemy zniknęły. Wiedziała, że nie powinna tak do tego podchodzić, ale nie mogła inczej. Damon był wspaniały. Zatopiła się w błękicie jego oczu, zapominając o wszystkim innym. Czas jakby się zatrzymał. W tym momencie wiedziała jedno. Czuła do niego coś więcej niż przyjaźń, ale nie chciała dopuścić do siebie tej myśli.
*
Stefan stał przed budynkiem szkoły i myślał o całym zdarzeniu. Dlaczego Elena się tak zachowywała? Mógł zrozumieć, że był tam Damon. Ale przynajmniej mogła nie udawać, że nic się nie stało. Przecież stało się i to dużo.
-Stefanie!- Elena podeszła do niego szybkim krokiem.
-O co chodzi?- Jego ton był chłodny.
-Chciałam cię przeprosić za to wszystko. Rozumiesz, Damon. Nie chciałam, żeby wiedział, bo by nam nie dał spokoju.- Przyjrzał jej się uważnie. Znów miała inną sukienkę.- Kiedy zdążyłaś się przebrać?- Nie otrzymał odpowiedzi na to pytanie. Elena przybliżyła tylko usta do jego ucha.
-Było cudownie.- Zniżyła głos do szeptu, a potem złączyła ich usta w szybkim pocałunku i zniknęła. Jak Elena mogła tak szybko uciec? Przecież to niemożliwe! Dopiero teraz to do niego dotarło.
-Katherine!
___________________________________________
Po pierwsze, wiem, że trochę się wzoruję na serialu, ale po prostu nie chcę tak wszystkiego zmieniać.
Wreszcie taniec Damona i Eleny. Mam nadzieję, że się za bardzo nie zawiedliście.
Zamieszałam trochę z Katherine i Eleną, ale tak właśnie miało być. W końcu Katherine uwielbia mieszać.
Jako, że mam trochę pracy na następne dni następny rozdział pojawi się w sobotę, a nie w piątek. Może przyjdą mi do głowy nowe pomysły.
Zapraszam do komentowania i polecania bloga. ~ Annabelle
 
                                                     

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Rozdział XV

Elena wolałaby, żeby to wszystko było snem. Salvatorowie, Katherine, wampiry. Dziś mogłaby dalej żyć swoim, życiem i nie martwić się niczym innym. Tak byłoby łatwiej. Niestety zdążyła się już przekonać, że w życiu nic nie jest łatwe. Tylko, że teraz czekała ją impreza. Ze Stefanem. Nie miała ochoty wcale ruszać się z domu. Damon został z nią wczoraj dopóki nie zasnęła. Nie miała pojęcia gdzie teraz jest. Szybko rozwiązała tą zagadkę, gdy zeszła na dół, bo zobaczyła go w kuchni śniadanie.
-Pomyślałem, że będziesz głodna.
-Od kiedy jesteś taki miły? Kiedyś jasno się wyraziłeś, że to ty jesteś tym złym bratem.- Przekomarzała się z nim specjalnie. Po prostu chciała oderwać się od ponurej rzeczywistości. Zaczęła pomagać mu przy śniadaniu.
-Jak widzisz nawet ja potrafię być miły. Może po śniadaniu wybierzemy się na małą wycieczkę?
-Wycieczkę? Nie mogę. Idę dziś na imprezę. Zapomniałeś? Mieliśmy zatańczyć.
-Jednak założę się, że nie masz się w co ubrać.- Rzeczywiście Elena nawet o tym nie pomyślała. Nie miała dobrej sukienki na taką okazję. Tak naprawdę w ogóle nie chciała iść na tą imprezę. Robiła to tylko dla Damona. Nie mogła właściwie zrozumieć dlaczego, ale chciała tego tańca.
-No dobrze. Ale muszę zdążyć.- Dziewczyna dała z wygraną. Damon miał rację, ale nie chciała mu tego przyznać.
*
Mimo pory roku deszcz stukał o szybę, gdy jechali autem na zakupy. Przez całą drogę nie rozmawiali. Elena rozmyślała o wszystkim. Bała się przyszłości. Co ją czeka na balu? Dlaczego Katherine wróciła? Już niebawem miała się dowiedzieć o co w tym wszystkim chodzi. Jej humor poprawił się znacznie, gdy weszli do pierwszego sklepu.
-A ta?- Elena wskazała na brzoskwiniową sukienkę z krótkim rękawkiem.
-Jest idealna... Jeśli chcesz w niej iść do kościoła. Eleno! To impreza. Musisz jakoś wyglądać.- Elena potrząsnęła głową. Przymierzyła już chyba z dwadzieścia sukienek które jej się podobały. Każdą z nich Damon odrzucił. Zaczynała już się zastanawiać, czy nie wziąć pierwszej, lepszej i wrócić do domu.
-Co to ma niby znaczyć? Jaka według ciebie jest odpowiednia?
-To ma oznaczać to!- Wskazał na szafirową sukienkę bez ramiączek.- Właśnie o to mi chodziło. No dalej. Idź przymierzyć. Chyba, że chcesz, żebym ci pomógł?- Uśmiechnął się łobuzersko i popędził ją ręką. Mimo wszystko gust Damona był niezawodny. Sukienka okazała się strzałem w dziesiątkę. Później pomógł jej dobrać dodatki i buty. Elena dziwnie się czuła z tym, że to on jej wszystko wybrał. Jakby sama tego nie potrafiła. Wolała jednak nie protestować.
-Czy ty widzisz która godzina?!- Stali koło auta pakując zakupy.
-Spokojnie. Zawiozę cię do domu, a potem prosto do szkoły. Nie martw się.
*
Stefan przygotowywał się do imprezy. Nie pamiętał już kiedy ostatnio się tak denerwował. Miał jeszcze dużo czasu. O 18 miał zabrać Elenę z domu. Z zamyślenia wyrwał go dźwięk dzwonka.
-Elena? Co ty tu robisz? Przecież to ja miałem po ciebie przyjechać.- W drzwiach stała Elena ubrana w czarną, krótką sukienkę.
-Postanowiłam, że przyjdę po ciebie wcześniej.- Weszła do domu i nalała sobie burbona. Stefan stał i nie wiedział co zrobić. Nie poznawał jej.
-Ładnie wyglądasz. Tak inaczej.
-Dziękuję. Damon ją dla mnie wybrał.
-Damon.- Nagle nie wiedzieć czemu Stefan poczuł lekkie ukłucie zazdrości.
-Prawda, że ma dobry gust? Dobrze, że zabrałam go ze sobą na zakupy.- No tak. To zawsze był Damon.- Chyba nie jesteś zazdrosny kochanie?- Podeszła do niego i złączyła ich usta w namiętnym pocałunku.
-Eleno? Co się z tobą dzieje? Nie poznaję cię.
-Postanowiłam korzystać z życia.- Zaczęła rozpinać jego koszulę.
-Eleno nie możemy. Przecież za chwilę impreza. Spóźnimy się.
-Zdążymy.- Ich usta ponownie złączył pocałunek.
_________________________________________________
Wiem, że trochę zamieszałam, ale postaram się to uspokoić w następnych rozdziałach.
Następny rozdział w środę tylko, że pewnie trochę później niż zwykle, bo mam ognisko. Zależy jak się wszystko poukłada.
Zapraszam do komentowania i polecania bloga. ~ Annabelle

                                           

sobota, 15 czerwca 2013

Rozdział XIV

-Po co chcesz to wiedzieć?- Jego głos stał się ostry. Elena od razu wiedziała, że poruszyła trudny temat.
-Już parę razy mnie tak nazwałeś. W czasie naszego pierwszego spotkania pomyliłeś mnie z nią.
-O! Widzę, że wreszcie sobie przypomniałaś. Wspaniale.
-Wiem to już od dawna, ale nie było okazji, żeby porozmawiać.- Elena przypomniała sobie o tym niedługo przed tym, gdy dowiedziała się czym są.
-I tak długo ci to zajęło.Myślałem, że mojej twarzy się nie zapomina.- Uśmiechnął się łobuzersko.
-Damon! Nie o tym mówiliśmy! Kto to Katherine?- Elena była zirytowana.
-Skoro tak bardzo chcesz wiedzieć to proszę. Jeszcze kiedy byliśmy ludźmi zakochaliśmy się w niej. I ja, i Stefan. Obaj za nią szaleliśmy, a ona się nami bawiła. A kiedy jej się znudziło, zamieniła nas w wampiry i zniknęła. Zginęła razem z wampirami złapanymi przez radę Mystic Falls.
-Przykro mi.- Musiało im być ciężko. Obaj kochali tą dziewczynę i obaj ją stracili.- Tylko, że dalej jednego nie rozumiem. Dlaczego nazwałeś mnie jej imieniem?- Damon gwałtownie wysiadł z auta. Zaczął iść w stronę  lasu.- Damon! Zaczekaj!- Elena musiała biec, żeby dotrzymać mu kroku. Nie wiedziała co go tak zdenerwowało. Co było dziwnego w tym pytaniu. Ledwo mogła złapać oddech.Na jego twarzy malował się gniew.- Damon! Zatrzymaj się! Nie mam już siły.
-To nie idź za mną!- Pierwszy raz odezwał się do niej takim tonem. Zimnym i ostrym. Elena zatrzymała się gwałtownie.
-O co ci w ogóle chodzi?! Co ja takiego powiedziałam?! Nic nie rozumiem! Zachowujesz się jak dziecko. Raczyłbyś wreszcie na mnie spojrzeć?!
-Dość Eleno!- Damon odwrócił się w jej stronę. Zapanowała cisza. Damon nigdy się tak nie czuł. Nie rozumiał dlaczego tak się w stosunku do niej zachował. To on rozpoczął tą kłótnie. Przesadził. Wiedział to dobrze, ale nie był w stanie jej powiedzieć, ze wygląda tak jak Katherine. Bał się, że to skutecznie odstraszy Elenę. A nie mógł jej stracić. Był od niej uzależniony. Ciszę przerwał dźwięk oklasków. Oboje odwrócili się gwałtownie. Elena znieruchomiała. Pod drzewem stała ... ona! Jakby odbicie w lustrze. Tylko, że miała lekko falowane włosy i odważny strój. Stała i patrzyła na nich z wyższością, klaskając.
-Cóż za wzruszająca scena. Kłócicie się jak stare, dobre małżeństwo. Niesamowite.
-Katherine!- Elena popatrzyła na Damona. Jak to Katherine? O co tu w ogóle chodzi?
-Cześć kochanie. Stęskniłam się.- Dziewczyna w wampirzym tempie znalazła się przy nim i próbowała go pocałować. Damon był jednak szybszy. W mgnieniu oka przyparł ją do drzewa.
-Czego chcesz?!- Wysyczał to zdanie z ogromną nienawiścią i pogardą. Jak to możliwe, że żyła. Przez tylko lat był przekonany, że jej nie ma. A teraz pojawiła się jak gdyby nigdy nic i śmiała mu się w twarz.
-Spokojnie. Może najpierw się przedstawię.- Dziewczyna uwolniła się z jego uścisku i Eleną.- Witaj Eleno. Jestem Katherine. Miło cię wreszcie poznać.
-Dlaczego wyglądamy tak samo?! O co w tym wszystkim chodzi?!- Tego było za wiele. Elena nie była w stanie tego zrozumieć. Była bliska płaczu.
-Och, spokojnie Eleno. Wygląda na to, że jesteśmy spokrewnione. Jestem twoim przodkiem, czy kimś tam. Mniejsza o to. Właściwie to przyjechałam do Stefana. Będę się już zbierać. Do zobaczenie niedługo.- Gdy tylko wypowiedziała te słowa, zniknęła w wampirzym tempie. Elena była roztrzęsione. Damon podszedł do niej i ją przytulił. Pierwszy raz od ponad stu lat czuł wyrzuty sumienia. Gdyby sam jej to powiedział, mógłby ją jakoś uspokoić. Teraz ona cierpiała.
-Spokojnie. Nie martw się. Wszystko będzie dobrze.
-Będzie dobrze?! Nie martw się?! Co Stefan sobie wyobrażał całując się ze mną?! Katherine? A ty? Byłeś taki tylko dlatego,  że ją we mnie widziałeś?- Zaczęła wyrywać się z jego uścisku.
-Eleno! Spójrz na mnie!- Dziewczyna dała za wygraną. Nie miała siły walczyć.- Nigdy nie widziałem w tobie Katherine! Rozumiesz? Byłem pewny, ze ona nie żyje. Jest zła. Zupełnie inna od ciebie.- Elena powoli się uspokajała. Czuła, że mówi prawdę. Widziała to w jego oczach. Mimo, że wiedziała, że nie powinna mu ufać. Był wampirem. Manipulował. Ale Elena chciała, żeby to co mówił było prawdą.- Spokojnie. Wszystko będzie dobrze. Teraz zabiorę cię do domu. Musisz odpocząć. Zaraz zadzwonimy do Stefana i wszystko mu powiemy.
-Nie! Błagam. Chce z nim sama porozmawiać. Jutro. Dziś nie mam już na to siły. Zostaniesz dziś ze mną.
-Zostanę. Spokojnie. Już jedziemy do domu.
_____________________________________
Wreszcie udało mi się dodać ten odcinek. Myślałam, ze dziś mi się już nie uda. Wszystko przez klawiaturę, która się zepsuła. Musiałam wszystko pisać jeszcze raz. Rozdział miał się pojawić wcześniej, ale nie wyszło.
Pierwsza kłótnia Damona i Eleny. Chciałam wprowadzić trochę zamętu. Niedługo wszystko powinno się ułożyć.
Następny rozdział pojawi się w poniedziałek.
Dziękuję za wszystkie komentarze. Mam nadzieję, że nadal będziecie wyrażać swoją opinie. ~ Annabelle


                                       

czwartek, 13 czerwca 2013

Rozdział XIII

Gdy się obudziła Damona już nie było. Dopiero teraz mogła pomyśleć racjonalnie o tym ci się stało wieczorem. Po pierwsze całowała się ze Stefanem. Po drugie Damon to zobaczył, a później przyszedł do niej poprosić o taniec! Czy mógł ją zauroczyć? Elena od razu odsunęła od siebie tę myśl. Oczywiście, że tego nie zrobił. Miała na sobie naszyjnik. Nie musiał jej hipnotyzować, żeby czuła się tak dobrze w jego towarzystwie. Ona po prostu chciała z nim zatańczyć. Tylko, że był jeszcze Stefan. Nie czuła się dobrze z tym, że go zwodzi. To on ją pocałował. Dla niej to nie miało znaczenie, ale bała się, że dla niego tak. Nie chciała go zranić. Niestety nie mogła się tego dowiedzieć teraz, bo nie było go w szkole.
*
Promienie popołudniowego słońca wpadały przez szybę do auta, gdy Elena jechała w stronę pensjonatu Salvatorów. Z radia rozchodziła się spokojna, odprężająca muzyka. Elena pozwoliła myślą spokojnie błądzić. Nie wiedziała dlaczego, ale zatrzymały się na imieniu Katherine. Już od dawna czaiło się w zakamarkach jej umysłu, ale zawsze coś było ważniejsze. Kim ona była? Dlaczego Damon powiedział do niej tak już dwa razy? Myślała o tym przez całą drogę. Chciała się dowiedzieć kto to, ale nie od Stefana.
-Witaj Eleno. Co cię tu sprowadza?- Stefan otworzył jej drzwi. Zmieszana nie wiedziała co odpowiedzieć. Ku jej zdziwieniu chłopak przyciągnął ją do siebie i dotknął wargami jej ust. Elena nie protestowała, ale czuła się z tym źle. Nie chciała tego i wiedziała, że nie może go zwodzić. Gdy wreszcie ją puścił musiała wymyślić co powiedzieć.
-Przyszłam sprawdzić czy wszystko z tobą okay. Nie było cię w szkole.
-Tak. Nie miałem za bardzo czasu.
-Powiesz mi co robiłeś?
-Polowałem.- Widać było, że chłopak nie chce o tym rozmawiać. Elena i tak nie była za bardzo tym zainteresowana.
-A gdzie Damon?
-Tutaj kochanie.- Damon pojawił się zaraz koło niej.- Ja też się za tobą stęskniłem.- Uśmiechnął się łobuzersko, tak jak Elena lubiła najbardziej.
-Może pójdziesz do salonu Eleno? Ja przyniosę coś do picia.- Stefan był bardzo uprzejmy. Może aż za bardzo. Jego brat był zupełnym przeciwieństwem. Dziewczyna poszła do salonu, licząc, że starszy Salvatore pójdzie za nią. Gdy Stefan zniknął z drzwiami, Elena mogła porozmawiać z Damonem. Starała się mówić szeptem.
-Damonie, muszę z tobą porozmawiać.
-Jak to złowieszczo brzmi. Mów. Zamieniam się w słuch.- Usiadł naprzeciwko niej.
-Bo widzisz. Chciałabym, żebyś powiedział mi kto to jest...- Nie zdążyła dokończyć, bo pojawił się Stafan niosąc szklankę soku.
-Dziękuję. W zasadzie to wpadłam tylko na chwilę. Powinnam się już zbierać, bo muszę jeszcze załatwić coś w mieście.
-Jasne. Nie ma sprawy. Może cię podwieźć?
-Nie trzeba Stefanie. Jestem samochodem.
Gdy wyszła z pensjonatu, znów zalała ją fala promieni słonecznych. Była zawiedziona, że nie udało jej się porozmawiać z Damonem. Zawsze coś musiało jej przeszkodzić, ale wiedziała, że nic już nie zdziała. Zrezygnowana wsiadła do auta. Powoli ruszyła w stronę domu.
-Co to za mina słońce?- Elena, aż się wzdrygnęła ze strachu. Dlaczego on zawsze pojawiał się w najmniej spodziewanym momencie?!- Nie bój się. Nic ci nie zrobię. Na razie.- Uśmiechnął się łobuzersko i wysunął kły. Elena tylko parę razy widziała jego prawdziwą naturę. Nie mogła się przyzwyczaić do tego, że jest wampirem.
-Przestań Damonie. Naprawdę muszę z tobą porozmawiać.- Zatrzymała się na poboczu.
-Dobrze. Ty mów, a ja będę słuchał.- Zaczął bawić się kosmykami jej włosów. Dlaczego zawsze musiał ją tak drażnić?
-Więc chodzi o to, że... Damon! Przestań!- Nie mogła się skupić. Chłopak odsunął się. Na jego twarzy malował się triumf. Elena uspokoiła się.- Powiedz mi, kto to jest Katherine?- Twarz chłopaka stężała.
______________________________________________
To już XIII rozdział. Ale to szybko leci.
Wiem, że czekacie na taniec Damona i Eleny, ale postanowiłam zrobić jeszcze parę rozdziałów przed tym. To i tak szybko minie.
Zapraszam do kkomentowania i polecania bloga.
Jeśli macie jakieś pytania, albo podpowiedzi, piszcie na mój e-mail: ankaw1999@gmail.com ~ Annabelle
         
                                     
                                        

wtorek, 11 czerwca 2013

Rozdział XII

-Damon! My, to znaczy...- Elena nie mogła się wysłowić. Była wściekła na Stefana za to co zrobił. I jeszcze widział to Damon.
-Spokojnie kochani. Nie takie rzeczy się widziało. Nie krępujcie się. Ja już sobie idę.- Damon zniknął w wampirzym tempie. Nie miała siły krzyczeć na Stefana, ale musiała to z nim wyjaśnić. Jednocześnie dziwiła ją obecność Damona w jej domu.
-Co on u mnie robił?! Po co tu przyszedł?
-Spokojnie. Powiedz mi tylko jedno. Czy to ty go zaprosiłaś?- W jego głosie słychać było żal, jednak Elenę dziwiło, że właśnie to chciał wiedzieć. Jakby to było najważniejsze.
-Nie. To Jenna.
-Może będzie lepiej jeśli już pójdę. Dobranoc Eleno.- Nie wiedziała co odpowidzieć. W jej głowie kłębiło się pełno myśli. Bała się, że Stefan jej nie uwierzył. Nie dlatego, że coś do niego czuła. Chciała być po prostu fair w stosunku do niego. A poza tym musiała się dowiedzieć dlaczego ją pocałował. Czy dla niego znaczyło to coś więcej niż dla niej. Mogła się tego dowiedzieć tylko w jeden sposób.
-Stefanie!- Chłopak odwrócił się gwałtownie.
-Chciałabym... Po prostu chciałabym, zebyś poszedł ze mną na imprezę w szkole. W sobotę.- Dziwnie się czuła zapraszając go tylko po to, żeby się czegoś dowiedzieć.
-Z przyjemnością.- Dziewczyna poczuła ulgę.
*
Gdy weszła do domu była tam już Caroline i Jenna. I ktoś jeszcze.
-Eleno. Chciałabym ci przedstawić Alarica Saltzmana. To wasz nowy nauczyciel historii. Z tego co wiem nie miałaś z nim jeszcze lekcji.- Jenna niosła na stół talerz z przekąskami.
-Nie. Nie miałam przyjemności pana poznać. Elena Gilbert.- Dziewczyna podała mu rękę.
-Alaric Saltzman. Dla znajomych Ric.- Nowy nauczyciel miał jesne włosy i był wysoki. Uśmiechnął się przyjaźnie. Był młody. Może koło trzydziestki.
-Caroline? Czy możemy chwilę porozmawiać?- Dziewczyna robiła coś w kuchni.
-Jasne.- Udały się do pokoju Eleny.
-O co chodzi?- Caroline usiadła na łóżku.
-Co tutaj robił Damon Salvatore?
-Przyszedł z Rickiem. Chyba są kumplami czy coś w tym stylu.
-To wszystko wyjaśnia. A nauczyciel?- Trudno było jej uwierzyć, że Damon mógłby się z kimś przyjaźnić.
-Jenna go tu zaprosiła.- Rozmowę przerwał dźwięk dzwonka.
-To Bonnie. Chodźmy.
*
Po przyjściu Bonnie dziewczyny poszły do pokoju, a Jenna z Alarickiem zostali w salonie. Siedziały i rozmawiały do północy. Później Elena umyła się i położyła w łóźku.
-Jak tam wieczór z dziewczynami księżniczko?
-Damon.- Dziewczyna już przyzwyczaiła siędo tego, że pojawiał się tak nagle. Usiadł na skraju łóżka.- Wszystko okay. Powiesz mi o co chodzi z Alarickiem?
-Próbuję wybadać teren. Chcę się dowiedzieć czego się po nim spodziewać. Idziesz jutro na imprezę?
-Tak- Elenę zdziwiło to pytanie.
-I zakładam, że ze Stefanem.
-Ze Stefanem.- Wydawało jej się, że na chwilę na jego twarzy pojawiło się rozczarowanie, ale nawet jeśli to już zniknęło.
-A czy mogę chociaż liczyć na jeden taniec?
-Idziesz na szkolną imprezę?
-Nie odpowiedziałaś na moje pytanie.
-Dobrze. Zatańczymy.
-Wspaniale. Śpij już. Ja tu sobie posiedzę.- Przez dłuższą chwilę próbowała usnąć, ale nie mogła. Świadomość, że Damon jest tuż obok nie pozwalała jej się uspokoić. Usłyszała jakiś ruch. Chwilę później przytulała się do chłopaka.
-Damon. Nie możesz...
-Cii. Śpij już.
Powoli uspokajała się. Czuła się bezpiecznie. To pozwoliło jej zasnąć.
___________________________________________________
Po pierwsze chciałabym przeprosić niektóre osoby, że nie powiadomiłam o nowym wpisie. W niedziele nie miałam za dużo czasu i zwyczajnie nie zdżyłam.
Następny wpis pojawi się w czwartek.
Zapraszam do komentowania i polecania bloga. ~ Annabelle

                      

niedziela, 9 czerwca 2013

Rozdział XI

Stefan siedział w swoim pokoju pisząc pamiętnik. A właściwie próbując pisać. Cały czas myślał o Elenie. Wiedział, że nie powinien, ale co chwilę rozważał jak by to było, gdyby byli razem.
-Zastanawiasz się czemu ta wiewiórka musiała zginąć?- W drzwiach stał Damon, opierając się o framugę z kpiącym uśmiechem na twarzy.-To proste. Potrzebowałeś nowego futerka. W końcu zbliża się zima.
-O co ci chodzi Damon?
-O nic braciszku. Jak po wczorajszym spotkaniu z Eleną?
-No tak. Bo o co mogłoby chodzić, jeśli nie o nią. Wspaniale. Teraz wybacz, ale wychodzę.
-Nasza Elena zaprosiła cię do Grilla.- Brzmiało to jak stwierdzenie, a nie pytanie.
-Ona nie jest nasza Damonie. Nie nasza.
-No dobrze. Jak wolisz. Moja.- Uśmiechnął się z wyższością.
-Damonie. Już mam na dzisiaj dość. Przestań.
*
Elena czekała w Grillu na Stefana już od pół godziny. Sądziła, że jest punktualny, dlatego zaczynała się martwić.
-Witaj Eleno. Przepraszam, że się spóźniłem.- Usiadł naprzeciw niej.
-Niech zgadnę. Kłopoty z bratem? Ja też miałam dziś ze swoim sprzeczkę.
-O tak. Damon potrafi być irytujący.
-A ty? Jak to znosisz?
-Jakoś muszę.- Elena nic nie odpowiedziała, bo w tym momencie zobaczyła Matta.- Eleno? Może się przejdziemy?- Stefan był wyraźnie zakłopotany. Dziewczyna skinęła głową na znak zgody, a Salvatore chwycił ją za rękę i pociągnął w stronę drzwi.- Coś się stało?
-Nie. A właściwie to tak. Mój były chłopak. Matt. Nie chcę o nim teraz gadać. Może powiesz mi coś więcej o was?
-Nie musisz się nas bać Eleno. Zakończmy już ten temat.- Dziewczyna była zawiedziona. Chciała wiedzieć więcej. To był cel tego spotkania. Przez dłuższy czas szli milcząc. Mimo tego, że nie chciał jej nic więcej powiedzieć, Elena była mu wdzięczna, że nie wypytywał ją o Matta. Nawet jeśli był wampirem, to jego zachowanie było bardzo ludzkie.
-O czym myślisz?
-Zastanawiam się jak to możliwe, że jesteś taki ludzki?
-Każdy z nas był kiedyś człowiekiem. Ja nie chcę zabijać. Szanuję życie. Niegdy nie chciałem być wampirem.. Dziękuję ci za to co mówisz. Że jestem ludzki. To dla mnie wiele znaczy.- W milczeniu szli w stronę domu Eleny. Ściemniało się. Dopiero teraz dziewczyna przypomniała sobie, że zaprosiła przyjaciółki. Miała spędzić wieczór i nimi i Jenną. Była ciekawa jak poszło spotkanie z nauczycielem. Szła tak w zamyśleniu, aż do drzwi domu.
-No to dotarliśmy.- Elena zmieszana nie wiedziała co powinna powiedzieć.- Przepraszam, ale cię nie zaproszę. Nie zrozum mnie źle. Po prostu umówiłam się z dziewczynami. Wiem. Głupie tłumaczenie. Może lepiej będzie jeśli cię zaproszę. Nie chodzi o ciebie, tylko po prostu...
-Eleno.
-Wiem. Przepraszam. To po prostu...
-Eleno!
-Tak?
-Nie martw się. Nie musisz mnie zapraszać. Nic nie szkodzi. Pójdę już.- Elena nie miała pojęcia dlaczego tak się wygłupiła. Może po prostu nie chciała zranić jego uczuć. Nic do niego nie czuła, ale miło było spędzić z nim trochę czasu.
-Dobranoc.- Stefan zaczął schodzić po schodach, ale w pewnym momencie przystanął.
-Coś się stało?- Odwrócił się i w wampirzym tempie znalazł się przy niej.
-Stefanie...- Nie zdążyła dokończyć, bo chłopak zamknął jej usta pocałunkiem. Elena tego nie chciała. Próbowała się wyrwać, ale on najwyraźniej tego nie zauważał. Traktowała go jak przyjaciela. Dlaczego to zrobił?
-Proszę, proszę. Kogo my tu mamy.
_________________________________________________
Postanowiłam trochę zamieszać między Eleną, a Damonem. Nie chcę, żeby to było za łatwe.
Jak widzicie dodałam do bloga muzykę. Mam nadzieję, że może być.
Następny odcinek pojawi się we wtorek.
Zapraszam do wyrażania swoich opinii w komentarzach. ~ Annabelle
   
                                       
                                           

piątek, 7 czerwca 2013

Rozdział X

Elena wybierała się na spotkanie ze Stefanem. Nie wiedziała czy dobrze postępuje, ale czuła, że musi się dowiedzieć czegoś więcej o wampirach. Pamiętała jak tato opowiadał Jeremy'emu na dobranoc historie o tych stworzeniach. Zawsze podsłuchiwała. Była bardzo ciekawskim dzieckiem. Widać, zostało jej to do dziś. Gdyby była mądra nie wplątałaby się w to. Po prostu wyparałaby ich z pamięci. Ale nie. Ona nie potrafiła. Po prostu nie chciała tego zapomnieć.
-Nie będzie mnie po południu Jenna.- Ciocia siedziała w kuchni nad papierami.
-Mnie też. Idę do szkoły. Nowy nauczyciel chciał ze mną porozmawiać o Jeremym.
-Właśnie. Gdzie on jest?
-A gdzie ma być? W szkole. On nie zaspał jak niektórzy.- Jenna nie była wymagająca Nie próbowała też zastąpić im mamy i za to Elena była jej wdzięczna. Wiedziała, że to musiało być dla niej trudne. Z dnia na dzień dowiedziała się, że dostała pod opiekę dwójkę nastolatków.
-Wczoraj późno się położyłam. Muszę już lecieć. Pa.- Elena wyszła z domu na zalaną słońcem werande. Zamiast pojechać autem postanowiła się przejść. Mimo, że pensjonat znajdował się parę kilometrów dalej, musiała jeszcze przemyśleć parę spraw.
*
Gdy dotarła na miejsce było już po trzeciej. Drzwi otworzył jej Damon.
-Stafan! Katherine, przepraszam, Elena przyszła.- Przy drzwich pojawił się młodszy z braci Salvatore.
-Wejdź Eleno.- Dziewczyna popatrzyła na Damona. Dlaczego nagle stał się taki zgryźliwy. Jaka znów Katherine? Przecież zanim dowiedziała się czym są, był bardzo miły.
-Mną się nie przejmuj. Zgłodniałem. Chyba wybiore się na drinka.- Damon w wampirzym tempie opuścił dom.
-Nie słuchaj go. Mimo wszystko mój brat nie jest taki zły. On tylko próbuje zrazić do siebie ludzi. Boi się, że jeśli dopuści ich do siebie, to go zranią. Może usiądziesz?- Wskazał gestem w stronę kanapy. Elena usiadła.
-Więc... Co chciałabyś wiedzieć?
-Ja... Nie wiem. Możesz mi coś o was opowiedzieć?
-Dobrze. Jak zapewne wiesz jesteśmy tak zwanymi drapieżnikami. Żeby przeżyć żywimy się krwią. Ja nie piję ludzkiej, tylko zwierzęcą. Damon niestety nie ma takiej diety. Nie liczy się z życiem ludzkim. To dla niego gra.- Eleno nie mogła w to uwierzyć. Przecież on nie mógł tak po prostu zabijać i nic nie czuć.- Nie możemy wychodzić na słońce.
-Jak to nie możecie?
-My mamy pierścienie zrobione przez czarownice. Chronią nas przed spaleniem. W przeciwnym razie zginelibyśmy.
-Czekaj, czekaj. Jakie znów czarownice?
-Eleno. Nie jesteśmy jedynymi nadprzyrodzonymi istotami. Są jeszcze czarownice, wilkołaki.- Słysząc to Elena nie miała pojęcie czy się śmiać czy płakać? Wilkołaki? Przecież to bajki dla dzieci.- Wszystko dobrze Eleno?- Dziewczyna kiwnęła głową.- Więc, wracając do nas. Wampiry mogą zostać zabite na parę sposobów. Najczęściej stosuje się kołek prosto w serce. Można też uciąć głowę, wyrwać serce albo spalić.- Elena skrzywiła się przypominając sobie walkę Damona po jej wypadku.- Poza tym możemy hipnotyzować i jak wszystkie drapieżniki mamy lepsze zmysły.
-Można się przed wami ochronić? Przed zahipnotyzowaniem?- To pytanie chodziło jej po głowie od rana.
-Jest taka roślina. Werbena. Osłabia nas i chroni przed zauroczniem. Masz taką w swoim naszyjniku.- Elena dotknęła ręką biżuterii. Nosiła ją zawsze tak jak prosił Stefan. Dbał o nią. To dlatego jej dał werbenę. Po prostu nie chciał, żeby stała jej się krzywda.
*
-Może spotkamy się jutro?- Było już późno i Elena musiała iść.- Mógłbym ci jeszcze coś poopowiadać.
-Jasne. Gdzie?- Chciała wiedzieć jak najwięcej.
-Może w Grillu?- Elenie nie bardzo odpowiadało to miejsce ze względu na Matta. Bała się z nim spotkać, jednak możliwość dowiedzenia się więcej o wampirach była silniejsza.
-Może być. Do zobaczenia jutro.- Elena zostawiła Stefana samego w pokoju i ruszyła korytarzem w stronę wyjścia.
-Już wychodzisz?- Mało brakowało, a wpadłaby w Damona, który nagle pojawił się tuż przed nią.- Co tak szybko?
-Śpieszę się do domu. Czy byłbyś tak miły i się usunął?
-Rozmowa się udała?
-Bardzo. Wspaniale mi się rozmawia ze Stefanem.- Chciała mu zrobić na złość. Nie wiedziała czy to go wogóle obchodzi, ale warto było spróbować.- Twój brat jest cudowny. Umie ciekawie opowiadać. Jutro też się z nim spotkam. Już nie mogę się doczekać.- W zasadzie to chiała po prostu dowiedzieć się więcej, ale to małe kłamstwo poskutkowało. Damon nic nie odpowiedział, tylko usunął jej się z drogi. Elena zadowolona z małego zwycięstwa ruszyła w stronę domu.
_________________________________________________
To już X rozdział. Strasznie szybko minęło.
Dziękuję za komentarze do poprzedniego wpisu i liczę na wasze opinie.
Dziś postarałam się napisać trochę dłuższy rozdział. Mam nadzieję, że wystarczy.
Pojawiło się parę wskazówek co do zmiany czcionki. Na razie jest taka, jak jest, ale w sobotę kiedy będę miała trochę więcej czasu postaram się dobrać jakąś dobrą.
Jeszcze raz dziękuje za komentarze. ~ Annabelle

                                           
                                          

wtorek, 4 czerwca 2013

Rozdział IX

Elena przeciągnęła się i ziewnęła. Była wypoczęta i czuła się dobrze, ale dopiero teraz przypomniała sobie wczorajsze wydarzenia. Jakby to był sen. Nie chciała otwierać oczu. Bała się zmierzyć z rzeczywistością. Odwróciła się na drugi bok. W łóżku czuła się bezpiecznie. Było miękkie, wygodne i... oddychało?! Elena gwałtownie otworzyła oczy.
-Dzień dobry Śpiąca Królewno. Jak się spało?- Przytulała się do Damona. Oderwała się od niego i odsunęła.
-Co ty tu robisz?
-Mieliśmy porozmawiać rano. Więc jestem.- No tak. Po co Damon miałby dzwonić i się umawiać.
-Humor już ci się poprawił? Wczoraj z tego co pamiętam nie byłeś taki milutki.
-Musiałem pokazać Stefanowi kto tu rządzi. Rozumiesz, autorytet w starszym bracie. Musze go jeszcze wielu rzeczy nauczyć.
-Jak tu wszedłeś? Czego chcesz? Która w ogóle jest godzina?
-Spokojnie Eleno. Za dużo tych pytań.- Ujął jej twarz w dłonie.- Nic ci nie grozi. A odpowiadając na twoje pytania, urocza Jenna zaprosiła mnie wczoraj na drinka, chcę porozmawiać, jest 10.42.
-Która?!
-10.42.- Uśmiechnął się leniwie.- Ładna piżamka.- Dopiero teraz Elena zobaczyła jak wygląda. Miała na sobie piżamę z Myszką Miki, a jej włosy były poszarpane. Zakryła się bardziej kołdrą.
-Spokojnie. Nie musisz się zakrywać. - Zniżył głos do szeptu.- Nikomu nie powiem.
-Bardzo śmieszne. Więc, po co przyszdłeś?
-Już mówiłem. Porozmawiać.
-A mogę wiedzieć o czym?
-Oczywiście kochanie. Pierwsza sprawa. Jak dużo o nas wiesz? Drugie- chcesz to wiedzieć? No i trzecie- gdzie kupiłaś piżamkę.- Elena rzuciła w niego poduszką. Czuła, że się rumieni.
-Nic o was nie wiem, ale chcę wiedzieć.
-Można wiedzieć czemu?
-Bo...- Sama nie wiedziała co powiedzieć.
-Wiem, że ci się podobam, ale nie przesadzaj. Możesz mi powiedzieć.- Uśmiechnął się łobuzersko. Dziewczyna uwielbiała ten uśmich.
-Wcale mi się nie podobasz.- Damon przewrócił oczami.- Ja po prostu jestem jeszcze zaspana. A poza tym wybacz, ale muszę się spotkać ze Stefanem.
-Oczywiście. Mną się nie przejmuj. Swoją drogą, szkoda, że nie poszłaś dziś do szkoły. Macie nowego nauczyciela historii. Alaric Saltzman. Czyż to nie pięknie brzmi?
-Kto? A pan Tanner?
-Powiedzmy, że miał wypadek. Paskudny atak zwierzęcia.
-Co?!
-Tak wyszło. Wszedł mi w drogę. Rozumiesz. Instynkt, pragnienie.
-Przestań!
-Nie denerwuj się. Wracając do nowego nauczyciela. Bardzo miły gość.- Elena posłała mu zdziwione spojrzenie.- Tak, tak. Poznałem go wczoraj w Grillu. Trochę mi poopowiadał. Bardzo wylewny, gdy tylko się go o to poprosi.
-Poprosi? Ty umiesz prosić?
-Masz rację. Zahipnotyzowałem go. W każdym razie...
-Co zrobiłeś?!
-Jeśli jeszcze nie wiesz, wampiry potrafią hipnotyzować.
-Ale jak? Ile razy mi to zrobiłeś?
-Daj spokój Eleno.
-Ile?- Była spanikowana. Co jeśli cały czas była pod jego kontrolą?
-Kilka razy.
-Kilka?! Dlaczego?
-Bo jestem wampirem. Drapieżnikiem, który robi to co mu się podoba. A teraz wróćmy do pana Saltzmana. Jak każdy pomimo uprzejmości, ma swoje małe sekrety.
-A ty chcesz je zdradzić właśnie mnie?- Elena nie była przekonana.
-Przecież nie powiem tego Stefanowi. Zresztą ty też mu nie powiesz, że obudziłaś się przy mnie, a ja ci to powidziałem.- Uśmiechnął się triumfalnie.- Więc, nasz mały nauczyciel jest łowcą.
-Kim?
-Łowcą wampirów. Ciężki zawód. Na szczęście nie będzie musiał się męczyć.
-Co? Czekaj. Nie zrobisz mu krzywdy.
-To się jeszcze okaże.
-Damon!- Już go nie było.
___________________________________________
Dziś rozdział strasznie wcześnie, bo mam na później do szkoły to mam trochę czasu.
Następny pojawi się w piątek.
Liczę na wasze komentarze. Tak jak już pisałam. To dla was tylko chwila,a dla mnie dużo znaczy. Proszę was wyrażajcie opinie. Chce wiedzieć czy jest sens to pisać. ~ Annabelle
                                              

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Rozdział VIII

Elena bała się otworzyć oczy. Po tym co zobaczyła, nie wiedziała już co jest prawdą, a co fikcją. Chciała, żeby to był sen. Teraz nie była tego taka pewna. Przez jej umysł przesuwały się obrazy. Walka, wyrwane serce, zakrwawiona twarz Damona. Powoli uświadamiała sobie co się dzieje. Leżała na czymś. Chyba łóżku. Czuła na sobie czyjeś spojrzenie. Zmusiła się do otworzenia oczy. Stał nad nią Stefan z zatroskaną miną. Elena zaczęła się gwałtownie cofać na łóżku, aż uderzyła głową o ścianę.
-Nie bój się. Nic ci nie zrobie.- Brzmiało to jak tekst z bajki dla dzieci kiedy zły wilk chce zjeść Czerwonego Kapturka. Na twarzy chłopaka malował się smutek.
-Czym ty jesteś?!
-Eleno...
-Nie! Powiedz mi prawdę! Ani ty, ani Damon nie jesteście ludźmi.
-Masz racje, nie jesteśmy. My...- Jego wypowiedź przerwało nagłe pojawienie się Damona. Miał na sobie pobrudzoną krwią koszulę.
-Jak wspaniale, że sobie już wszystko wyjaśniliście. Teraz skoro Elena wie, że jesteśmy wampirami pozwólcie, że ja coś powiem.- Niewyobrażalnie szybko pojawił się na łóżku tuż przy dziewczynie. Spojrzał jej w oczy. Elena ujrzała długie kły.- To ja jestem ten zły. Nie oczekuj ode mnie niczego dobrego. Zapamiętaj to sobie.- Dopiero teraz patrząc w jej oczy Damon zorientował się o co chodzi.- Wnioskując po jej spojrzeniu, to ja przekazałem jej tą radosną nowinę nie ty.
-Damonie, błagam cię wyjdź.
-Wolałbym posłuchać tej wciągającej rozmowy. Wiecie. Z natury jestem ciekawski.
-Powiedziałem wyjdź!!!- Stefan w jednej chwili ściągnął Damona z łóżka i przycisnął go do ściany. Na jego twarzy malowała się furia. Jego brat był natomiast spokojny. Uśmiechnął się z wyższością.
-Spokojnie braciszku. Nie unoś się.- Mówiąc to złapał Stefana za gardło i zaczął odrywać go od ziemi.- Zawsze istenieje prawdopodobieństwo, że spadniesz.- Damon puścił gwałtownie brata i zniknął. Stefan podniósł się z podłogi.
-Wszystko w porządku Eleno.- Dziewczyna kiwnęła głową.- Zdaje mi się, że musimy porozmawiać.
-Nie chcę.- Elena nie miała na to siły. W jednej chwili w jej życiu pojawiły się postacie z bajek jakie tata opowiadał Jeremy'emu na dobranoc, a ona podsłuchiwała. Nie mogła przyjąć tego do wiadomości. Takie rzeczy się nie zdażają.
-Musisz ze mną porozmawiać.
-Nie rozumiesz?! Tego jest za dużo! Nie dam rady!
-Spokojnie, Eleno. Ja cię do niczego nie zmuszam. Idź do domu, odpocznij. Porozmawiamy kiedy będziesz na to gotowa. I nie bój się. Żaden z nas nie wejdzie do twojego domu jeśli go nie zaprosisz.- Elena nic nie odpowiedziała, tylko wstała i ruszyła w stronę drzwi. Cały czas męczyło ją przekonanie, że zza rogu wyjdzie Damon, cały we krwi. Gdy tylko wyszła na pole, zaczęła biec w stronę auta. Dopiero, gdy tam się znalazła zaczęła się uspokajać. Czuła się tu bezpieczniej, niż na otwartej przestrzeni. Dla pewności czy samochód jest zamknięty, zaczęła sprawdzać drzwi. Odwróciła się w stronę miejsca dla pasażera. Zamarła.
-Coś nie tak Eleno?
-Czego ty ode mnie chcesz Damonie?- Nie mogła opanować nerwów.
-Pogadajmy jak za starych, dobrych czasów. Aaaa... Zapomniałem. To było dziś wieczorem.- Uśmiechnął się ironicznie. Elena była roztrzęsiona. Naprawdę się bała. Nie tego, że Damon ją skrzywdzi. Bała się, że Damon naprawdę jest potworem, który zabija.
-Błagam cię Damonie. Widzisz która godzina? Północ już dawno minęła. Nie dam rady... Nie mogę teraz z tobą rozmawiać. Ja muszę jechać do domu.- Damon spojrzał w jej oczy hipnotyzującym spojrzeniem.
-Nigdzie nie pojedziesz dopóki nie porozmawiamy.
-Nie, Damonie. Nie mam na to siły. Porozmawiamy rano. Zostaw mnie.
-Zakładam, że ten piękny naszyjnik to prezent od Stefana.- Elena była zdezorientowana. Nie mogła się połapać w tych szybkich zmianach tematu. Damon dotknął ręką naszyjnika.
-Co? A tak. To od Stefana.
-W takim razie, powinnaś już jechać do domu. Widzę, że dziś nie porozmawiamy sobie szczerze.- Chłopak zniknął tak gwałtownie jak się pojawił.
__________________________________________________
VIII rozdział za nami. Może chociaż trochę was zaciekawiłam.
Proszę was jak zawsze. Dodawajcie komentarze. Dla was to tylko chwila, a mnie to mobilizuje. Nawet jeden komentarz to dla mnie dużo. Proszę. Wyrażajcie opinie. Dobre i złe. Piszcie pomysły, zastrzeżenia.
Następny rozdział pojwi się w środę po południu.
Jeszcze raz proszę. Komentujcie. ~ Annabelle

                                                   

sobota, 1 czerwca 2013

Rozdział VII

-Chyba powinnam już iść.- Oboje siedzieli na podłodze, opierając się o kanapę.
-Dlaczego?
-Stefan niedługo wróci. Nie chcę go denerwować.
-Dobrze. Odprowadzę cię.- Elena wstając straciła równowagę. Była pewna, że spadnie, ale w niewyobrażalnym tempie złapał ją Damon. Teraz trzymał ją na rękach. Ich twarze dzieliły centymetry.
-Skoro znalazłaś już szaleństwo, co jest następne na liście? Miłość czy namiętność?- Dopiero teraz widziąc jego łobuzerski uśmiech i błękitne oczy zaczęła sobie przypominać skąd go zna. Ta noc której wolała nie pamiętać. Długo wypierała ją z pamięci. Właściwie nie wiedziała co było przed wypadkiem, który zapoczątkował nowy rozdział jej życia. Teraz to wszystko wróciło.
-Naprawdę muszę już iść.- Damon puścił ją niechętnie. Nie wiedziała jak sobie poradzić z tymi nagłymi wspomnieniami. Wypadek, krzyk. To cały czas było w jej głowie, ale nauczyła się tego nie słuchać.
-Do zobaczenia Eleno.- Była tak zamyślona, że wychodząc z domu wpadła na Stefana.
-Elena? Co tu robisz?
-Ja... Właśnie wychodzę.
-Byłaś z Damonem.- Jego twarz wyrażała smutek.- Czy możesz coś dla mnie zrobić?
-Słucham?
-Zauważyłem, że coraz częściej spotykasz się z Damonem. Czy mogłabyś to nosić?- Mówiąc to wyjął z kieszeni małe pudełeczko. W środku był naszyjnik.
-Ale...
-Nie, Eleno. Żadnego ale. Błagam, zrób to dla mnie.- Na jego twarzy malował się taki upór, że musiała się zgodzić.
-Dobrze. Muszę już lecieć. Do zobaczenia Stefanie.
Gdy odjeżdżała Stefan dalej stał w tym samym miejscu patrząc w jej stronę. To wszystko było dla niej dziwne. Powoli układała sobie wszystko w głowie. Znała Damona od dawna. On przy pierwszym spotkaniu życzył jej szczęścia. Co miał na myśli w odnalezieniu szaleństwa? Przecież to że straciła równowagę i byłaby spadła nie było jeszcze szaleństwem. Takie coś może się przytrafić każdemu. Dla niej szaleństwem był jego uśmiech, wzrok. Od razu skarciła się za tą myśl. Przez długi czas jeździła po mieście rozmyślając. Później wstąpiła do Grilla licząc, że będą tam Bonnie i Caroline. Niestety zobaczyła tylko Matta. Gdy tylko ją ujrzał zaczął iść w stronę zaplecza.
-Matt! Zaczekaj!- Chłopak zatrzymał się. Dopiero po chwili odwrócił się w jej stronę, ze sztucznym uśmiechem na twarzy.
-Cześć Eleno! Co tam u ciebie? Wszyscy zdrowi?- W jego głosie słychać było irytacje. Denerwował ją ten drwiący ton.
-Matt... Proszę.
-O co prosisz? Czego ty ode mnie chcesz Eleno?! Daj mi wreszcie święty spokój. Nie zamierzem być twoją zabawką.- Matt odwrócił się i szybkim krokiem odszedł. Dziewczyna czuła, że łzy spływają po jej policzkach. Wsiadła do auta i ruszyła w stronę domu. Próbowała się uspokoić, ale nie mogła. Zraniła go. Teraz jej nienawidził. Przez łzy prawie nie widziała drogi. Pochyliła się, żeby wyjąć z torebki chusteczkę. Nagle, w świetle reflektorów ukazała się jakaś postać. Spanikowana Elena zaczęła hamować. Auto wpadło w poślizg i zaczęło dachować.
*
Elena powoli odzyskiwała przytomność. Przed oczami ukazała jej się dziwny obraz. Na drodze walczyły dwi osoby. Ich ruchy były niewyobrażalnie szybkie. Elena nie mogła uwierzyć w to co widziała. Jedna z postaci zanużyła rękę w ciele drugiej i szybkim ruchem coś z niej wyjął. Serce. Ofiara padła na drogę nieżywa. Elena była przerażona. To coś zaczęło zbliżać sięw jej stronę.
-Co tam Eleno?- Patrzyły na nią ciemne oczy Damona. Dziewczyna znów zemdlała.
__________________________________________-
Ten odcinek jest trochę dłuższy niż pozostałe. Miałam wene. Poza tym chciałam jak najlepiej opisać scenę w której Elena dowiaduje się, że Salvatorowie to wampiry.
Prawie nikt nie kometuje rozdziałów. Chciałabym poznać wasze opinie. Chcę wiedzieć czy wam się podoba. Bo inczej to nie ma sensu. Piszę ale nie wiem czy wam się to podoba. Jeśli to czytacie to komentujcie. Nawet jeśli wam się nie podoba to napiszcie mi to. Tak będzie dużo łatwiej.
Następny rozdział w poniedziałek.
Proszę komentujcie. ~ Annabelle