tag:blogger.com,1999:blog-36687128441104847432024-02-20T16:46:29.115-08:00Delena- Miłość dwóch różnych światów Jak według mnie mogłaby rozwinąć się miłość Damona i Eleny. Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01827938395721080322noreply@blogger.comBlogger44125tag:blogger.com,1999:blog-3668712844110484743.post-57220659194869182522014-06-14T05:16:00.002-07:002014-06-14T05:16:36.702-07:00Rozdział XXXVII<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
Isleen przemierzała pokój długimi, niespokojnymi krokami. Dręczyły ją wątpliwości i poczucie winy, które tej nocy nie dały jej spokojnie zasnąć. Kiedy tylko zamykała oczy ukazywał jej się obraz twarzy Eleny patrzącej niewidzącymi oczami w przestrzeń, a zaraz potem jej myśli zajmowała maleńka istota żyjąca w jej łonie. Widać jej instynkt macierzyński był już tak silny, że chciała ochronić każde dziecko w okolicy, ale akurat w tym wypadku nie mogła nic zrobić i przez to czuła się taka przybita. Świadomość, że razem z Eleną życie straci jej dziecko była nie do zniesienia.<br />
Popychana silnymi emocjami nawet nie zorientowała się kiedy znalazła się w małym, obskurnym pokoiku zajmowanym przez kolejną niesłusznie więzioną przez Klausa osobę. Elena siedziała pod ścianą rękami obejmując kolana, a jej ciałem co jakiś czas wstrząsały dreszcze.<br />
Isleen podeszła powoli do dziewczyny i spojrzała w tą zrozpaczoną, nieprzytomną twarz. Wiedziała, że toczy sama z sobą walkę, którą powoli przegrywa. Zrezygnowana i zła na siebie wyciągnęła rękę i dotknęła ramienia Eleny czując uspakajający przepływ magii. Wiedziała, że nie może dawać z siebie aż tak wiele, ale nie miała wyjścia. Musiała. Czuła, że to jest dobre.<br />
Wyczerpana odsunęła się od dziewczyny i usiadła na przeciw niej oddychając nierówno. Przez jej umysł przepływało mnóstwo sprzecznych myśli. Z jednej strony czuła, że to co zrobiła tej dziewczynie było złe i zepsuło jej życie, ale z drugiej pojawiała się jej własna przeszłość. Jej i dziecka. Gdyby odwróciła się od Klausa świat dosłownie pożarłby ją i małą. Nie mogła sobie na to pozwolić i wiedziała, że to jedyne wyjście.<br />
Po około dziesięciu minutach Elena drgnęła nieznacznie, a zaraz potem jej przerażone oczy utkwiły w twarzy Isleen. Nie były już tak nieobecne jak przedtem. Teraz powoli zachodziły się mgłą, która po chwili przerodziła się w łzy.<br />
Isleen zerwała się z podłogi i podeszła do Eleny. Dziewczyna wyglądała jak jedno wielkie nieszczęście, ale nie można było się temu dziwić. Działanie czaru osłabiło ją, a również świadomość, jak blisko czai się śmierć nie była podbudowująca.<br />
Czarownica przyklękła przy dziewczynie i zaczęła się jej intensywnie przyglądać. Nie miała pojęcia co robić.<br />
-Klausowi udało się osiągnąć cel?- Zupełnie nie takiego pytania spodziewała się Isleen kiedy Elena zwróciła w jej stronę twarz. Zbita z tropu przynajmniej pół minuty zastanawiała się nad pobudkami kierującymi panną Gilbert do zadanie tego pytania. Gdy nie potrafiła znaleźć żadnego, rozsądnego wytłumaczenia postanowiła powiedzieć prawdę.<br />
-Tak. Odnalazł Katherine.<br />
-Czy teraz będę mogła wrócić do domu?- W oczach dziewczyny mignęła nadzieja, ale zaraz potem zniknęła gdy zobaczyła minę Isleen będącą niemą odpowiedzią.<br />
-Co Klaus chce teraz ze mną zrobić?- Elena podciągnęła kolana jeszcze wyżej pod brodę i skuliła się.<br />
-Nie wiem. Działanie czaru jest bardzo destrukcyjne. Dzięki właściwościom sobowtórów zostałaś połączona z Katherine, ale to Cię niszczy.- Zanim wiedźma zorientowała się co mówi, było już za późno. Elena wybuchła szlochem pomieszanym z urywanymi zdaniami.<br />
-Ja... Nie chcę...Dlaczego?...Przecież ja nic...- Łkała.<br />
Patrząc na jej rozpacz kobieta miała ochotę wstać i jak najszybciej uciec, odciąć się od wszystkich problemów, ale nie mogła.<br />
-Spokojnie Eleno.- Isleen starała się mówić spokojnie i przekonująco.- To nie twoja wina.<br />
-Ale ja nie chcę umierać nie rozumiesz?!- Łkanie i słabość zamieniły się nagle w gniew.- To nie będzie tylko moja śmierć. To będzie śmierć dziecka! Dziecka Damona! Mojego i Damona! Ja nie chcę...<br />
Isleen przyglądała się tej scenie, ale nie mogła być tylko biernym uczestnikiem zdarzeń. Wiedziała, że musi coś zrobić, ale jednocześnie bała się. Tak cholernie się bała starcia z Klausem. Wiedziała, że to była właśnie ta sytuacja życiowa w której żadne wyjście nie będzie dobre. Jakkolwiek postąpi popełni błąd.<br />
Ogrom tych emocji powoli ją przytłaczał. Wiedziała, że teraz powinna wesprzeć Elenę i powiedzieć jej, że zrobi wszystko, żeby jej pomóc, ale nie mogła. Zamiast tego podniosła się na nogi i ruszyła w stronę drzwi ostatni raz odwracając się. Serce przeszedł jej dreszcz, gdy napotkała parę nienawidzących i pełnych pogardy oczu dziewczyny, którą właśnie tak bezwzględnie wystawiła na śmierć.<br />
<br />
<img height="156" src="http://33.media.tumblr.com/09e72166993672719161acf808d6bfd6/tumblr_mkr2dqEwGb1s6iro9o1_500.gif" width="320" /><br />
<br />
~*~<br />
Tłum ludzi przewijał się przez jedno z lotnisk w stanie Virginia. Jedni w pośpiechu mknęli w stronę odpraw samolotowych, inni opuszczali budynek, szczęśliwi, że wreszcie dotarli do celu. Właśnie wśród tych drugich była Katherine, z tą jednak różnicą, że wcale nie była szczęśliwa. Toczyła ze sobą walkę, nie wiedząc co właściwie robi. Nie mówiąc nic Stefanowi spakowała się i pierwszym lepszym samolotem wróciła do Stanów. Normalnie nigdy nie zgodziłaby się podróżować tak niską klasą, siedząc obok bachora z chorobą lokomocyjną, czy jak to się zwie. Była przystosowana do luksusu, ale tym razem nie miało to znaczenia. Musiała wrócić do Mystic Falls. Jak najszybciej. Gdzieś głęboko, bardzo głęboko czuła, że zbliża się niebezpieczeństwo, ale gdy tylko patrzyła na szkatułkę, którą przykrytą płaszczem trzymała niczym dziecko w dłoniach, to uczucie znikało. Zastępowało je poczucie, że musi ją oddać. Oddać Klausowi, bo to jego własność.<br />
Katherine wyszła przed budynek lotniska rozglądając się na boki, upewniając się, że nikt nie zwraca na nią większej uwagi. Nie mogła wziąć taksówki. Było to zbyt niebezpieczne, a poza tym żadna nie zawiozłaby ją do oddalonego ponad 300 kilometrów Mystic Falls. Zamiast tego skierowała się do znajdującej się w pobliżu wypożyczalni samochodów.<br />
Na miejscu wzięła pierwszy lepszy model i odetchnęła z ulgą kiedy wreszcie usiadła za kółkiem. Była już bezpieczna. Teraz nic nie mogło się stać szkatułce leżącej obok niej na siedzeniu. Zadowolona, że wszystko tak dobrze poszło włożyła kluczyk do stacyjki i odpaliła wóz, który wolno wytoczył się z parkingu, by już po chwili mknąć w stronę celu.<br />
<br />
<img height="154" src="http://31.media.tumblr.com/tumblr_mb8q8lfCA61rhw3hro1_r1_500.gif" width="320" /><br />
<br />
~*~<br />
-Naprawdę uważasz, że to dobry pomysł?- Zapytał Damon Elijaha.<br />
Byli w pensjonacie Salvatora, ale wampir za nic nie mógł się skupić. Wiedział, że czas leci nieubłaganie i że niedługo może być za późno na cokolwiek. Miłość do Eleny i strach odbierały mu umiejętność trzeźwego myślenia, które było teraz niezbędne. Jak to jest, że zawsze wszystko musi iść nie tak jak powinno?<br />
-Nic lepszego nie wymyślimy.- Odparł Pierwotny i pociągnął spory łyk ze szklaneczki jaką trzymał w ręce.<br />
-Dalej nie jestem przekonany.<br />
-Jeśli mogę się wtrącić.- Dodał Alaric.- To uważam, że Elijah ma rację. Plan może nie jest jakiś doskonały, ale lepsze to niż nic. Damon.- Saltzman zwrócił się w stronę Salvatora.- Musimy coś zrobić zanim będzie za późno.<br />
-Myślisz, że tego nie wiem?!- Krzyknął wampir, który za nic nie mógł się już kontrolować.<br />
-Ostatniego czego nam teraz potrzeba to kłótnia panowie. Lepiej zabierzmy się, za wykonywanie zadania. Ja postaram się porozmawiać z bratem i odwrócić jego uwagę. Może kiedy straci czujność powie mi co zrobił z Eleną. Kiedy już się czegoś dowiem zadzwonię do was i zajmiecie się resztą.- Elijah wstał i podszedł do drzwi.<br />
-Tylko nie spieprz tego!- Krzyknął za nim Damon.<br />
<br />
<img height="213" src="http://37.media.tumblr.com/tumblr_lyb3jlUILV1r8mfn8o1_500.png" width="320" /><br />
<br />
~*~<br />
Klaus z triumfalnym uśmiechem odłożył słuchawkę telefonu. Właśnie jedna z jego hybryd przekazała mu informacje, że Katerina jest juz 100 kilometrów od Mystic Falls. Wszystko szło jak po maśle. Przez jeden moment zwątpienia martwił się, że plan nie wypali, ale przecież to nie mogło się zdarzyć. W końcu on zawsze wygrywał. Nie miał pojęcia co by zrobił, gdyby szkatułka wpadła komuś innemu w ręce. Swoją drogą zastanawiające było to dlaczego Katerina sama ni wykorzystała jej zawartości, ale prawdopodobnie wolała najpierw ugrać coś więcej. Zawsze była zbyt zachłanna i w tym wypadku to ją zgubiło.<br />
Klaus przerwał rozmyślania słysząc kroki zbliżające się do gabinetu. Po chwili w drzwiach ukazała się głowa Caroline.<br />
-Mogę?- Zapytała.<br />
-Caroline. Jak miło cię widzieć! Wejdź.- Dziewczyna lekko zmieszana tym przyjaznym tonem weszła do pokoju i zamknęła za sobą drzwi.<br />
-W czym mogę Ci pomóc?- Klaus był tak zadowolony z powodzenia swojej misji, że nie zwracał nawet uwagi na to jak przesadnie miły się stał.<br />
-Chciałam tylko zapytać czy wszystko poszło tak jak tego chciałeś?- Care przysiadła na krawędzi biurka i uśmiechnęła się przyjaźnie, przez co Klaus poczuł się jakoś dziwnie. Była taka piękna, że nie mógł oderwać od niej oczu.<br />
-Poszło nawet lepiej.- Odparł.- Katherine już jedzie do Mystic Falls z moją szkatułką.<br />
-Szkatułką?<br />
-Widzisz kochanie.- Klaus wstał i zaczął się przechadzać po pokoju.- W tej szkatułce jest coś, co sprawi, że będę musiał się bać.<br />
-Bać?- Caroline przeszedł dreszcz. Przez więź jaką czuła z Pierwotnym okropnie martwiła się o niego i interesowało ją wszystko co było z nim związane.<br />
-Nie martw się słonko.- Klaus podszedł do niej i popatrzył w jej w oczy.- Nic mi nie będzie i duża w tym twoja zasługa. Gdyby nie twoja pomoc byłoby trudniej.- Uśmiechnął się do dziewczyny, a jej serce zabiło szybciej.<br />
-Ja...-Jęknęła, ale urwała, bo Klaus wziął w palce kosmyk jej włosów i zaczął się nim bawić.<br />
-Co mówiłaś, my love?- Spytał niby to od niechcenia oglądając z każdej strony kosmyk włosów.<br />
-Ja po prostu...- I znów nie dokończyła zdania, ponieważ Pierwotny pochylił się i zaczął całować jej szyję.<br />
Caroline czuła jakby rozpływała się pod jego ustami. Nie była w stanie się poruszać tylko biernie poddawała się jego pieszczotom. Wstrzymała oddech, gdy usta Klausa zawędrowały coraz bliżej jej ust, a gdy tylko się spotkały oddała bez wahania pocałunek wplatając ręce w jego włosy.<br />
Chociaż nie zdawała sobie z tego sprawy to tak długo na to czekała. Odkąd spotkała Klausa jej całe życie uległo przemeblowanie. To on stał się najważniejszy.<br />
Ręce Klausa stale błądziły po jej ciele odkrywając coraz więcej i śpiesząc się jakby zaraz Care miała zniknąć. Już po chwili zrzucił z niej zieloną sukienkę w którą była ubrana, a następnie odsunął się mimo protestów dziewczyny.<br />
-Co się stało?- Oddech Care był przyspieszony, ale jakoś zdołała wydusić z siebie to zdanie mimo trudności.<br />
Klaus tymczasem oddalił się lekko i z westchnieniem spojrzał na nią pełen podziwu.<br />
-Jesteś piękna Caroline.<br />
<br />
<img height="166" src="http://38.media.tumblr.com/9d6eea6a8aae53cc200816d77aa8cd0e/tumblr_mvpgnaxRsH1qgdatmo1_500.gif" width="320" /><br />
__________________________________________________________________<br />
Witajcie Kochani!<br />
Oto nowy rozdział po dłuuuuugim czasie nieobecność. Trudno było mi wcześniej znaleźć chwile, jako że koniec roku to najgorsza rzecz jaka może być. Pełno sprawdzianów, kartkówek, wystawianie ocen... Po prostu masakra, ale już jestem.<br />
Jestem strasznie zadowolona z tego rozdziału. Sama nie wiem dlaczego, ale po prostu jestem z siebie dumna. Mam nadzieję, że podzielicie moje zdanie co do moich wypocin.<br />
Chciałabym Was poinformować, że niestety zamierzam dodać jeszcze tylko dwa co najwyżej trzy rozdziały, jako że ta historia jak i wszystko inne dobiega już końca.<br />
Komentujcie :D<br />
Pozdrawiam Was serdecznie ~ Annabelle </div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01827938395721080322noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-3668712844110484743.post-3419270673102770912014-04-05T03:40:00.001-07:002014-04-05T03:42:38.729-07:00Rozdział XXXVI<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">Jesienna pogoda coraz bardziej dawała się we znaki mieszkańcom Mystic
Falls. Przez ulicę
przechodzili ludzie trzymający w rękach parasole, śpiesząc się byle tylko jak najszybciej
znaleźć się w jakimś suchym miejscu. Do całej tej scenerii nie pasowało tylko jedno. Ciemnowłosy mężczyzna szedł chodnikiem, szybkim
krokiem, w ogóle nie zwracając uwagi na
spadające na niego krople. Miał skupioną twarz i oczy skierowane w
ziemie. Zatrzymał się przy Mystic Grillu i wszedł do środka poprawiając ręką przemoczone włosy. Podszedł do baru i przysiadł się do Alarica. Mężczyzna popatrzył na niego z lekkim
zdziwieniem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-Damon? Co ty tu robisz stary? Myślałem, że jesteś z Eleną.- Wampir popatrzył na niego lekko
rozkojarzonym spojrzeniem, tak bardzo nie pasującym do tej
pewnej siebie twarzy. Gestem ręki skinął na kelnera, którego znał już dobrze, jako, że był stałym bywalcem baru i szybko
opróżnił kieliszek. Alaric przyglądał mu się marszczą brwi. Już myślał, że Damon nie odpowie na jego
pytanie, kiedy wreszcie przerwał ciszę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-Znowu ją zawiodłem.- Alaric popatrzył na niego pytająco. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-Obiecałem, że będę ją chronił, a ona... ona zniknęła. Znowu.- Przez twarz
Saltzmana przemknęło zdziwnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-Żartujesz
sobie stary?! Twoja dziewczyna zniknęła, a ty
tak po prostu tu sobie siedzisz i użalasz się nad tym jak to ją zawiodłeś. Rusz się Damon. Dźwignij dupę z krzesła i zrób coś do cholery zanim będzie za późno!- Przez chwilę Salvatore
wyglądał jakby nic z tego do niego nie dotarło, ale nagle jakby oprzytomniał. Słowa Rica podziałały na niego jak kubeł zimnej wody. Nie miał pojęcia co go tak zamroczyło, ale to teraz nie miało znaczeni. Zerwał się z krzesła w nagłym przypływie złości na osobę, która odważyła się skrzywdzić najważniejszą kobietę w jego życiu. Klaus. Wiedział, że w pojedynkę nie ma z nim szans, ale czuł, że wie co powinien zrobić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-Stary, potrzebuję twojej
pomocy.- Alaric uśmiechnął się szelmowsko.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;">-Myślałem, że już nie poprosisz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<img src="http://25.media.tumblr.com/8c82a2b2bd3fd6dd8e4f84e92ca59441/tumblr_mgvg6rQ68F1s2z6bco1_500.gif" height="179" width="320" /><br />
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: inherit;"> ~*~<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Ciepłe promienie słoneczne ogrzewały pustą plażę na Maderze.
Szła przez nią kobieta o ciemnych włosach i zagadkowym spojrzeniu. Rozglądała
się wokoło, rozkoszując się ciszą i spokojem. O tej porze roku niespotykana
była tak mała liczba turystów na Portugalskiej wyspie, ale akurat na tym
prywatnym odcinku plaży nie było to dziwne. Kobieta idąc, skierowała swoje kroki
w stronę ogromnej willi położonej zaraz obok. Brnąc przez piasek, dotarła w
końcu na taras gdzie rozsiadła się wygodnie na leżaku. Po chwili obok niej
pojawił się mężczyzna ubrany jedynie w strój kąpielowy. Uśmiechnął się do niej
szeroko na powitanie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">-Nie sądzisz, że taka sceneria do nas nie pasuje? Co się z
nami stało? Jak to możliwe, że wielka Katherine Pierce zaszyła się na tej
wysepce z dala od cywilizacji?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">-Daj spokój Stefan. Przecież wiesz, że to tylko chwilowe
rozwiązanie.- Kobieta popatrzyła na niego z pod przymrużonych powiek.- Cieszmy
się tym co mamy.- Stefan zmarszczył brwi, ale nic nie odpowiedział, tylko
usiadł przy stoliku i wyciągnął nogi przed siebie. Na chwilę nastała cisza,
przerywana jedynie szumem fal uderzających o brzeg, ale zaraz potem kobieta
wstała i ruszyła w stronę oszklonych drzwi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">-Przydałby mi się prysznic. Jak chcesz możesz do mnie
dołączyć.- Katherine posłała mężczyźnie wymowne spojrzenie, na co on tylko
wzruszył ramionami. Pokręciła głową z niedowierzaniem i weszła do środka.
Salvatorowi wciąż było trudno przyzwyczaić się do tej sytuacji. Jaki normalny
mężczyzna odmówiłby w takiej sytuacji, zwłaszcza, że spędzili już wspólnie
kilka ciekawych nocy? Katherine była pewna, że nawet gdyby nie wiadomo jak
bardzo się starała, to w jego głowie wciąż siedzi Elena. Kochana, słodziutka
Elena. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Katherine sfrustrowana zrzuciła z siebie koszule i weszła
pod zimny prysznic, spłukujący z jej ciała wszystkie problemy. Po tej
relaksującej czynności wyszła z kabiny i owinęła się ręcznikiem i podeszła do
śnieżnobiałej umywalki nad którą wisiało ogromne lustro. Zaczęła się w nim
przeglądać badające rysy swojej twarzy. Jak zawsze piękna i to nigdy się nie
zmieni.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Zadowolona z siebie, schyliła się, chcąc wyciągnąć z szafki
pod zlewem szczotkę. Gdy z powrotem zwróciła wzrok na swoje odbicie zamarła w
niemym okrzyku przerażenia. Nie to spodziewała się zobaczyć. Tuż za nią w
lustrze mieniła się w porannym słońcu postać Klausa. Kobieta, przerażona, nie
miała nawet odwagi się odwrócić. Stała tylko wpatrzona w jego zadowoloną twarz.
Spodziewała się, że zaraz rzuci się na nią, albo przebije ją kołkiem, ale nic
takiego się nie wydarzyło. Zamiast tego Pierwotny odezwał się tym swoim
głębokim głosem i brytyjskim akcentem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">-Długo kazałaś mi siebie szukać Katerina. Przyznam, że
powoli zaczynało mnie to irytować, ale wszystko dobre co się dobrze kończy, nieprawdaż moja droga?- Kobieta nie mogła wydusić z siebie słowa. Jak
zahipnotyzowana wpatrywała się w jego odbicie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">-Widzisz, od zawsze w mojej rodzinie występowała pewna
cecha. Upór. Mikealsonowie nigdy się nie poddają, a przy okazji nienawidzą
zdrajców. Zawiodłaś mnie Katerina. Teraz chciałbym, żebyś oddała mi moją
własność. Masz przyjechać do Mystic Falls z moja szkatułką, rozumiemy się?- W
pierwszej chwili Katherine poczuła lekkie rozbawianie, ale nie miała pojęcia co
je spowodowało. Może po prostu wydało jej się to śmieszne, skoro Klaus sądził, że
zgodzi się na wszystko. A jednak. Poczuła, że musi to zrobić. Coś wewnątrz niej
krzyczało, że tak trzeba. Zdziwiona swoim zachowaniem, wolno kiwnęła głową w
stronę jego odbicia na znak zgody i odwróciła się, ale jego już nie było.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<img src="http://31.media.tumblr.com/tumblr_lyo5s0LUhV1r3yjoyo1_250.gif" height="200" width="191" /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"> ~*~<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">-I jak poszło?- Isleen swoim głosem przerwała kontakt
wzrokowy Klausa i Eleny. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">-Tak jak się spodziewałem. Zaklęcie działa. Właśnie za
pośrednictwem naszej drogiej Eleny sprowadziłem tą małą sukę z powrotem do
Mystic Falls.- Pierwotny uśmiechnął się szeroko.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">-A co z nią?- Isleen wskazała wzrokiem na pannę Gilbert
siedzącą na podłodze z niewidzącym wzrokiem wbitym w ścianę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">-Ty mi powiedz. Nie jestem specjalistą w tej dziedzinie.-
Czarownica zaczęła obchodzić dziewczynę w około uważnie jej się przyglądając.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">-Chyba jest w jakimś szoku. Dodatkowo destrukcyjny wpływ
zaklęcia już chyba zaczął działać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">-Wygląda na to, że problem co z nią zrobić niedługo rozwiąże
się sam.- Gdyby nie okoliczności, Klaus nie zabiłby tej dziewczyny. Był pewien,
że pozwoliłby jej żyć sobie spokojnie u boku tego głupka z dzieciaczkiem u
boku, ale cóż. Taki los. Tak się złożyło, że była mu potrzebna i nic na to nie
dało się poradzić. Skutki zaklęcia były takie, a nie inne, więc teraz nie było
co się już nad tym zastanawiać. Klamka zapadła. Elena Gilbert niedługo pożegna
się z życiem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<img src="http://24.media.tumblr.com/6d3ff3d978f4d281eeb0c788d2fc5dbe/tumblr_mvaj4rCbOP1rqrgvyo1_500.gif" height="179" width="320" /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"> ~*~<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">-Więc uważasz, że powinienem ci pomóc, ponieważ…?- Elijah
przyglądał się bacznie Damonowi, jakby chciał odgadnąć jego myśli. Zdziwiło go
nieoczekiwane pojawienie się Salvatora. Właściwie nie miał nawet pojęcia jak
udało mu się go znaleźć, ale teraz nie to było ważne. Po zniknięciu Eleny
utrzymywał stały kontakt z Bonnie i z tego co wiedział nie wszystko układało
się dobrze, ale miał związane ręce. Klaus postarał się o to, żeby skutecznie go
wyeliminować z gry porywając Lexi w obliczu czego, starszy Mikaelson był
bezsilny. Długo zajęły mu poszukiwania przyjaciółki, ale gdy okazały się owocne
postanowił dokończyć sprawę z panną Gilbert. Musiał zadbać o to, żeby nikt już
nie ucierpiał z ręki jego brata.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">-Ponieważ, już wcześniej byłeś chętny, żeby się wmieszać w
tą sprawę, więc nie uwierzę, że tak nagle przestałeś się interesować.-
Pierwotny uniósł brwi w geście niedowierzania, ale nic nie odpowiedział.
Postanowił potrzymać go trochę w niepewności. Podobała mu się determinacja
Salvatora i nawet podziwiał takie oddanie, bo chociaż żył już ponad tysiąc lat,
rzadko zdarzało się coś takiego zobaczyć. Damon dalej ciągnął swój monolog
wymieniając coraz to nowe powody, dla których Elijah powinien mu pomóc w
czasie, gdy Pierwotny wstał i nalał sobie szklankę wody. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">-Zgadzam się.- Damon, zbyt pochłonięty mówieniem początkowo,
nawet tego nie usłyszał, ale już po chwili przerwał w pół zdania patrząc
zdziwionym wzrokiem w stronę towarzysza.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">-Zgadzasz się?<o:p></o:p></span></div>
<span style="font-family: inherit;">-Oczywiście. Nie wiem, co cię tak dziwi. W końcu już
wcześniej ofiarowałem swoje wsparcie. </span><br />
<div class="MsoNormal">
<o:p></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<img src="http://24.media.tumblr.com/b8a5185e3281c969d533387a4b8630d5/tumblr_mzx616UGtZ1r9xerro1_250.gif" height="208" width="320" /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">______________________________________________</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Hej, hej!! :D </span></div>
<div class="MsoNormal">
Nowy rozdział trochę chaotyczny, ale nie dałam rady tego zmienić. Wydaje mi się, że za dużo się dzieje, ale nie wiem, czy to plus czy minus. </div>
<div class="MsoNormal">
Przyznam, że dobrze mi się pisało ten rozdział. Mogłam przenieść akcję z dala od Mystic Falls, chociaż na chwilę i wróciło wiele osób. Katherine, Stefan, Elijah. Właściwie, to nie wiem dlaczego usunęłam Pierwotnego na tak długo. Gdzieś mi się po drodze zgubił i musiałam wymyślić powód dla którego go tak długo nie było. Dobrze, że kiedyś tak, kiedyś wspominałam o jego przyjaźni z Lexi (zakładam, że już nie pamiętacie, bo ja sama musiałam tego długo szukać xd)</div>
<div class="MsoNormal">
W każdym razie jestem nawet zadowolona, oczywiście nie jest idealnie, ale w miarę :D </div>
<div class="MsoNormal">
Na końcu jeszcze informacja. Dodałam zakładkę Informowani. Jeśli ktoś chce być powiadamiany o nowej notce piszcie w komentarzu. Tak będzie mi dużo łatwiej, bo gubię się już w tym wszystkim :D </div>
<div class="MsoNormal">
Pozdrawiam Was i zachęcam do komentowania ~Annabelle</div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01827938395721080322noreply@blogger.com16tag:blogger.com,1999:blog-3668712844110484743.post-34393069490611994602014-03-16T07:40:00.001-07:002014-03-16T07:44:23.549-07:00Rozdział XXXV<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div class="MsoNormal">
Elena oddychała głęboko, walcząc ze strachem popychającym ją
do otworzenia oczu i zobaczenia, co dzieje się wokół niej. Wiedziała, ze nie
jest sama i nie mogła ujawnić, ze już się obudziła. Klaus przemienił ją w wampira, a to oznaczało, ze jeśli się nie pożywi, umrze.
W tej sytuacji nie było to nawet najgorsze rozwiązanie, zważywszy na to, że i
tak ją to czekało. Klaus powiedział, że połączy jej życie z Katherine, a potem
wszystko się skończy. Gdyby teraz się nie pożywiła, skróciła by ten cały cyrk,
ale była pewna, że Pierwotny jej na to nie pozwoli. Co jak co, ale sprytu mu
nie brakowało. </div>
Słysząc w pobliżu jakiś ruch, Elena napięła mięśnie i
odważyła się uchylić powieki.. Znajdowała się w jednym z pokoi w rezydencji
Mikaelsona. Naprzeciwko łóżka na którym leżała, przy drzwiach stała Caroline. Miała
wyraźnie znudzoną minę, jakby chciała być w tej chwili gdziekolwiek indziej .W
zamyśleniu przyglądała się swoim paznokciom, ale nagle drgnęła i
powędrowała spojrzeniem do wejścia, a po chwili wstała i szybkim krokiem
opuściła pomieszczenie. Elena, walcząc z bólem głowy, który pojawił się nagle,
gdy się ruszyła, wstała i ostrożnie zaczęła przemierzać pokój. Uchyliła drzwi i
wyjrzała na korytarz. Był pusty. Zmieszana, zastanawiała się czy w ogóle jest sens uciekać. To mogła być jej jedyna szansa, ale z drugiej strony bała się co mogłoby się stać Caroline przez to, że jej nie upilnowała. Mimo, że panna Forbes była pod całkowitym wpływem Klausa, to nadal pozostawała jedną z najważniejszych osób w jej życiu. Teraz przez miłość do niej mogła stracić życie. Postanowiła, że spróbuje znaleźć jakiś inny sposób, żeby skontaktować się z Damonem. W tej sytuacji nie wiele mógł zrobić, ale świadomość, że nie miał pojęcia co się z nią dzieje była niepokojąca.<br />
Elena ostrożnie wyszła z pokoju, rozglądając się na boki w poszukiwaniu jakiejkolwiek pomocy. Przemierzała korytarz zaglądając do kolejnych pomieszczeń. Przestraszona, zatrzymała się przy jednym z nich, słysząc po drugiej stronie drzwi hałas. Był to pokój oddalony niewiele od miejsca w którym się obudziła, a Caroline mogła niedługo wrócić, ale mimo wszystko postanowiła sprawdzić, kto tam jest. Ostrożnie uchyliła drzwi i zajrzała do środka. Panował tam półmrok, mimo popołudniowego słońca świecącego na zewnątrz. W samym środku pomieszczenia stał ogromny stół zastawiony wszelkiego rodzaju fiolkami i miksturami. Po prawej stronie pod ścianą stało duże łóżko zajmowane przez ,młodą kobietę o czarnych, lokowanych włosach. Miała przymknięte powieki i wyglądała jakby spała. Jej twarz była skupiona, a ręka spoczywała opiekuńczo na zaokrąglonym brzuchu. Kobieta była w ciąży. Elena przez chwilę patrzyła na nią w milczeniu, ale po chwili zaczęła się cicho wycofywać, stwierdzając, że nie ma to nic co mogło by jej pomóc, a co najwyżej zaszkodzić.<br />
-Szukasz czegoś Eleno?- Kobieta odezwała się wciąż nie otwierając oczu. Miała przyjemny spokojny głos. Zmieszana Elena z początku nie miała pojęcia co zrobić, ale w końcu ciekawość wzięła górę.<br />
-Skąd mnie znasz?- Kobieta słysząc to pytanie uśmiechnęła się lekko, a potem otworzyła orzechowe oczy i powoli z trudem podniosła się na nogi. Była dość niska, ale cała jej postać emanowała siłą i energią.<br />
-Każdy cię tu zna moja droga.- Nieznajoma podeszła do małego stolika stojącego przy przeciwległej ścianie i nalała sobie ze stojącej tam butelki szklankę wody. Elena zbita z tropu stała i wpatrywała się w nią ze zdziwieniem.<br />
-Nie udawaj zdziwienia. Tylko dla ciebie Klaus przyjechał do tej zapadłej dziury, bo ta mała suka znowu postanowiła z nim igrać. Wierz mi, wcale nie mam ochoty tu być.<br />
-Kim jesteś?<br />
-Nazywam się Isleen.- Elena doszła do wniosku, że kobieta na pewno zdaje sobie sprawę, że ta odpowiedź nic nie wyjaśnia, ale postanowiła nie kontynuować, tylko czekała co powie Isleen. Po długich sekundach wpatrywania się w siebie bez celu, kobieta w końcu odezwała się rozbawiona.<br />
-Zakładam, że nie znalazłaś się tu przypadkiem. Czego szukasz?<br />
-Ja... Niczego. Po prostu zabłądziłam.<br />
-Tylko mi nie mów, że szukałaś toalety.- Usta kobiety ułożyły się w uśmiechu. Była ładna, a radość rozświetlała jej twarz.<br />
-Dlaczego mu pomagasz?- To pytanie wyraźnie zbiło z pantałyku Isleen, ale zaraz uspokoiła się i popatrzyła na Elenę uważnie.<br />
-Skąd pomysł, że mu pomagam?<br />
-Mieszkasz tu, a z mikstur wnioskuję, że nie jesteś tylko człowiekiem. Skoro jesteś wiedźmą to na pewno mu pomagasz.<br />
-Nie spodziewałam się po tobie, aż tak rozwiniętej sztuki dedukcji.- Isleen odłożyła szklankę i z powrotem usiadała na łóżku.<br />
-Więc?<br />
-Więc co?<br />
-Dlaczego mu pomagasz?- Elena wyczuwała zniecierpliwienie. Caroline mogła wrócić w każdej chwili, a ona gawędziła sobie z czarownicą zamiast szukać jakiejś pomocy.<br />
-Bo on pomaga mi. Chcesz chyba za dużo wiedzieć Eleno. W twoim stanie zastanowiłbym się raczej nad czymś innym.<br />
-W moim stanie?<br />
-Musisz się pożywić, ale jak widzę jakoś ci na tym nie zależy, a powinno. W końcu teraz nie odpowiadasz tylko za siebie. Swoją drogą niezwykły z ciebie przypadek.- Elena stała w miejscu zastanawiając się o co jej chodzi.<br />
-Przypadek.<br />
-No cóż. Nie często zdarza się wampir w ciąży.- Elene zamurowało. Świat zawirował, a przed oczami pojawiły jej się czarne plamki. Osłabiona oparła się o ścianę próbując przetworzyć słowa Isleen. W ciąży? Przecież to było nie możliwe. Damon był wampirem, a ona człowiekiem. Coś takiego nie powinno mieć miejsca. Powoli otrząsnęła się z szoku. Była pewna, że kobieta się myli, a jednak gdzieś w środku czuła, że to może być prawdą.<br />
-O czym ty mówisz? Przecież to nie możliwe.<br />
-Wierz mi dla mnie to też jest zadziwiające. Ale nie martw się. Nie czeka cię trudna rola matki, bo obawiam się, że nie dożyjesz nawet pierwszego USG. Tak. Na pewno nie dożyjesz, zwłaszcza, że jesteś w ciąży mniej więcej od jednego dnia.- Elene zatkało. Od jednego dnia? Czy ona miała jakiś radar czy coś w tym rodzaju. Przecież takich rzeczy nie da się od tak stwierdzić.<br />
-Żartujesz sobie ze mnie? Od jednego dnia? Serio? Nie mogła wymyślić niczego bardziej oryginalnego.<br />
-Na twoim miejscu nie śmiałabym się. Jestem dość potężną czarownicą, a jako, że sama wiem, co to znaczy, wyczuwam to silniej niż inne czarownice. Właściwie to powinnyśmy trzymać się razem, ale niestety jako przyszła matka powinnaś mnie zrozumieć. Muszę dbać o moje dziecko.- Elena stała osłupiała nie wiedząc co o tym wszystkim myśleć.<br />
-Jak miło, że już się poznałyście.- Klaus stał w drzwiach przysłuchując się ich rozmowie. Na jego twarzy malował się uśmiech. Tuż obok niego stała dziewczyna z zamroczonymi oczami. Wpatrywała się w przestrzeń przed sobą, jakby nie wiedząc co dzieje się wokół niej.<br />
-Wydaje mi się, że już czas skończyć tą uroczą pogawędkę przyszłych matek, skoro i tak niektórym się nie przyda. Przyprowadziłem ci obiad Eleno.- Brunetka skierowała wzrok, na młodą, zahipnotyzowaną dziewczynę. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że z jej szyi cieknie krew. Na samą myśl o nie, poczuła wszechogarniające pragnienie. Do tej pory nie zdawała sobie sprawy jak bardzo jest głodna. W jednej chwili z jej umysłu odpłynęło wszystko czego się przed chwilą dowiedziała. Rzuciła się na ofiarę zatapiając kły w jej szyi. W krwi odczuła zapomnienie.<br />
-Właśnie tak Eleno.- Słowa dochodziły do niej jak przez mgłę, ale wszystko co dobre kiedyś się kończy. Została odciągnięta od pożywienia, a martwe ciało dziewczyny opadło bezwładnie na podłogę.<br />
-Skoro przemiana już się dokonała, teraz twoja kolej Isleen. Trzeba połączyć pannę Gilbert i panną Pierce.- Klaus uśmiechnął się łobuzersko, a czarownica uniosła rękę w kierunku Eleny i zaczęła szeptać słowa zaklęcia.<br />
-Am expecto serios meo...<br />
<br />
<img height="180" src="http://31.media.tumblr.com/1268fcf511221aeda7c958b46d921e41/tumblr_mlxuwhn6w21roh3x2o2_400.gif" width="320" /><br />
______________________________________________________<br />
Cześć wampirki!<br />
Mam dla Was nowy rozdział. Znowu po długiej przerwie, ale wreszcie jest :D<br />
Co do treści to mam mieszane uczucia. Ciąża Eleny pojawiła mi się zupełnie nagle w głowie i nie wiem, czy Wam się spodoba. Piszcie opinie :D<br />
Pozdrawiam serdecznie :D</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01827938395721080322noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-3668712844110484743.post-79541906913679470942014-02-03T04:36:00.000-08:002014-02-03T04:36:05.770-08:00Rozdział XXXIV<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">Promienie porannego słońca przedostały się do przestronnego
pokoju przez ociężałą zasłonę zalegającą na oknach. Elena niechętnie otworzyła
oczy, ale zaraz zmieniła zdanie, bo zobaczyła dokładnie to co chciała zobaczyć.
Wszystko było na swoim miejscu. Spokojna twarz Damona spoczywała odwrócona
przodem do niej na sąsiedniej poduszce. Spał. Elena przysunęła sie bliżej i
położyła rękę na jego policzku naznaczonym przez niewielki, zaledwie
kilkudniowy zarost. Nie mogła uwierzyć, że jeszcze wczoraj byli skłóceni. To
wszystko było jak mydlana bańka, która pękła z wielkim hukiem, którego
teoretycznie nie powinno być. A jednak. Znajdowała się tu teraz, u boku tego
nieziemsko przystojnego wampira, który nie dość, że był ideałem, to wybaczył
jej tą głupotę którą popełniła. Dziewczyna pochyliła się nad ukochanym i złożyła
na jego ustach delikatny pocałunek. W odpowiedzi, zauważyła jak na jego twarz
wstępuje uśmiech.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Dzień dobry.- Damon lekko się przeciągnął i spojrzał na nią
z uczuciem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Przepraszam, że cię obudziłam. Nie mogłam się powstrzymać.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Nie szkodzi, wybaczam ci. To w końcu nie twoja wina, że tak
działam na kobiety.- Posłał jest szelmowski uśmieszek, a w odpowiedzi dostał jej
pięścią w nagi tors. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Auu... Za co to?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Już ty dobrze wiesz za co.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Uważasz, że narozrabiałem? Przepraszam bardzo, ale chyba w
obliczu ostatnich zdarzeń to tobie należy się porządne lanie.- Elena spojrzała
na niego z niedowierzaniem, ale zaraz potem na jej twarzy pojawiła się skrucha.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-W takim razie, skoro musisz czyń swoją powinność.- Damon
tylko uśmiechnął się chytrze, a zaraz potem zaczął ją całować.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<img height="179" src="http://31.media.tumblr.com/tumblr_lwjlozluvo1qmrg0eo1_r1_500.gif" width="320" /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> ~*~</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">Klaus chodził w tę i z powrotem po pokoju. Ostatnio nic mu
nie wychodziło i miał niejasne przeczucie, że najgorsze jeszcze przed nim.
Teraz musiał działać szybko. Nie było już czasu na zastanawianie się i
planowanie. Katherine i tak dostała w gratisie zbyt dużo wolnego, a w tym
czasie mogła znaleźć jakiś sojuszników, którym zależało na jego śmierci, a
takich na całym świecie na pewno nie brakowało. Przez ponad 1000 lat zalazł nie
jednemu za skórę, ale do tej pory był pewien, że nic mu nie zagraża ze strony
tych bezbronnych i żałosnych istot od których był znacznie silniejszy. Kto by
pomyślał, że na jego drodze stanie chytra i przebiegła żmija i z każdym kolejnym
dniem będzie coraz bardziej utwierdzać się w przekonaniu, że jej zwycięstwo
jest już bliskie. Niestety chyba niedługo będzie zmuszona pogodzić się z
rozczarowaniem. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">Klaus zadowolony z siebie, podszedł do biurka i chwycił w dłoń
telefon komórkowy. Szybko wybrał numer i przyłożył słuchawkę do ucha. Od razu
po drugiej stronie odezwał się męski głos.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Słucham?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Przyprowadź mi tu Isleen.- Nie trzeba było nic więcej mówić.
Hybryda rozłączyła się, nie czekając na odpowiedź. Sługusy zawsze robiły
wszystko co kazał. Po pięciu minutach w drzwiach stanęła czarnowłosa czarownica
i uśmiechnęła się lekko w jego stronę. </span></div>
<div style="text-align: left;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Zaczynamy zabawę kochanie. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<img height="320" src="http://25.media.tumblr.com/9ae24f8182e5a141e2ec6dff5d6e915f/tumblr_mzptm79Je91snjamuo1_250.gif" width="224" /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> ~*~</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">Po prawie dwugodzinnym spóźnieniu, Elena wreszcie dotarła do szkoły. Nie miała ochoty ruszać się dziś z domu, ale niestety czekało ją ważne zaliczenie z angielskiego i nie mogła go przegapić. Zbliżał się koniec roku, a co za tym idzie wystawianie ocen i ten cały cyrk. Mimo wszystko nie mogła się skupić, bo cały czas odkąd opuściła sypialnie Damona męczyły ją wyrzuty sumienia. Próbowała uzmysłowić sobie dlaczego tak zachowywała się wobec Alarica i Jenny, a co gorsza Salvatora, chociaż z nim na szczęście udało jej się już pogodzić. To był kolejny powód dla którego w ogóle dziś wstała. W szkole był Ric, a wiedziała, że nie może odwlekać momentu, kiedy będzie musiała go przeprosić. Tak na prawdę nawet nie chciała. Nie potrafiła tak po prostu żyć sobie dalej ze świadomością, że powiedziała coś takiego. Ostrożnie weszła do klasy. Była przerwa, więc na razie nie roiło się w niej od ogłupiałych nastolatków. Ric siedział przy biurku poprawiając jakieś kartkówki. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Ekhem...- Elena odchrząknęła i czekała na reakcje ze strony nauczyciela.- Nie przeszkadzam?- Alaric podniósł powoli głowę i spojrzał na nią zaciekawiony.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Zależy o co chodzi.- Wstał, obszedł biurko i oparł się o nie krzyżując ręce na piersi. Spojrzenie jakim ją uraczył nie pozostawiało złudzeń. Nie był zbyt przyjaźnie nastawiony, ale nie było się co dziwić. Trochę mu w końcu nagadała.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Ja... Chciała bym cię przeprosić.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Przeprosić?- Alaric popatrzył na nią z niedowierzaniem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-No tak. Bo widzisz, ja nie wiem co we mnie wstąpiło. Przepraszam, że się tak zachowałam. Jestem po prostu idiotką.- Zobaczyła jak na jego twarz wstępuje uśmiech.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Przeprosiny przyjęte. Czekałem tylko, aż to powiesz. W sumie nie byłem na ciebie aż taki zły.- Elena odetchnęła z ulgą, a po chwili podeszła do niego z wyciągniętymi rękami. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Przepraszam. Już będę grzeczna.- Alaric przytulił ją i poklepał lekko po plecach, ale w tej chwili rozległ się dzwonek i uczniowie zaczęli się schodzić do klasy. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Do zobaczenie później.- Dziewczyna wyszła z pomieszczenia i ruszyła mozolnie w stronę klasy, gdzie miała mieć za chwilę geografie. Nie spieszyła się zbytnio, bo wiedziała, że i tak jest już spóźniona. Minęła kolejny zakręt i zamyśliła się o tym jak przeprosić Jenne, ale wyrosła przed nią jakaś kobieca postać.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Caroline.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Cześć kochanie. Myślałam, że już nie zdążę i będę musiała wyrywać cię z lekcji, ale jak widać szczęście mi dziś sprzyja.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Co? O co chodzi Care?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Jesteś potrzebna Klausowi.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<img height="180" src="http://25.media.tumblr.com/tumblr_m5rtefx5NK1r0u4oxo1_500.gif" width="320" /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;"> ~*~</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Elena jak miło, że uraczyłaś nas dziś swoją obecnością.- Caroline zrzuciła brunetkę na ziemie tuż pod nogi hybrydy.- Nie tak ostro Caroline. Przecież nie chcemy, żeby nasz sobowtór się uszkodził.- Elena zobaczyła jak blondynka posyła mu przepraszające i pełne uwielbienie spojrzenie, a zaraz potem odchodzi. </span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Nic nie rozumiem. O co ci chodzi? Przecież miałeś mi dać spokój, a Elijah mówił, że się mną zajmie.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Elijah jest chwilowo niedostępny, ale nie mów mi, że uwierzyłaś w to co powiedziałem. Serio? Jesteś aż tak bardzo naiwna? Myślisz, że skoro powiedziałem ci, że dam ci spokój to tak będzie? No błagam...- Klaus mówił tak jakby zwracał się do dziecka, co zresztą nawet tak wyglądało, bo dalej leżała na ziemi i patrzył na nią z góry.- W jakim ty świecie żyjesz skarbie?- Popatrzył na nią z pożałowaniem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-W takim razie możesz mi powiedzieć o co ci chodzi?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Ależ naturalnie moja droga.- Podszedł do sofy i rozsiadł się na niej wygodnie.- Zacznijmy od początku. Dawno, dawno temu pewna panna zwana Katerina mocno zalazła mi za skórę, kradnąc moją własność. Po niedługim czasie udało mi się ją odzyskać, ale pech chciał, że winowajczyni uciekła i tak graliśmy w kotka i myszkę przez pół wieku. Tylko, że myszka się zbuntowała i ponowiła próbę skradnięcia mojej własności. I tym razem jej się udało. Było to mniej więcej miesiąc temu, tylko,że tym razem szczęście mi nie dopisało i panna Petrova sprawiła mi trochę więcej kłopotu niż sądziłem.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-A co ja mam z tym wspólnego?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Właśnie do tego zmierzam.- Popatrzył na nią z politowaniem i dalej ciągnął swoją "bajkę".- No więc, sobowtóry mają pewną charakterystyczną cechę. Jeśli są przedstawicielami tego samego gatunku, bardzo prostym zaklęciem można je ze sobą połączyć. Mając władze nad jednym masz też władzę nad drugim. Wystarczy rozkazać. No i tu wkraczasz ty. Wnioskuję, że znasz już swoją rolę w tej historii?- Uśmiechnął się szyderczo.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Czego chcesz od Katherine?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Chcę, żeby oddała mi moją własność.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Czyli?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Pewną szkatułkę zawierającą cenną zawartość.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Więc ja jestem potrzebna...?</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Serio? Dalej nie rozumiesz?- Przewróciła z niedowierzaniem oczami.- Myślałem, że jesteś bystrzejsza. Połącz was i rozkaże żeby przyjechała do Mystic Falls i oddała moją własność. Już rozumiesz?- Elena patrzyła na niego przerażona i nie mogła wydobyć z siebie słowa. Próbowała poukładać sobie to wszystko w głowie, ale nie potrafiła. Chciała, żeby to był tylko jakiś głupi sen. Wreszcie przełamała się bo męczyła ją jeszcze jedna niewiadoma.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<span style="font-family: inherit;">-Powiedziałeś, że muszą być przedstawicielami tego samego gatunku.</span></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
-No właśnie. Trzeba chyba coś z tym zrobić prawda? Katherine nie może być z powrotem człowiekiem, ale ty...- Wstał i zaczął iść w jej stronę. Elena zaczęła się cofać coraz bardziej przerażona, aż z jej plecami wyrosła ściana.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
-Klaus... Proszę cię. Nie rób tego... Błagam...- Hybryda kucnął przed nią i uśmiechnął się. Oczom Eleny ukazały się błyszczące kły które przekuły sobie skórę na nadgarstku. Elena poczuła w ustach metaliczny smak, gdy zmusił ją do wypicia krwi. Potem chwycił jej głowę w ręce i ostatni raz spojrzał jej w oczy.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
-Wspominałem już, że sobowtór na którym zostanie wykonane zaklęcie zginie kiedy będzie po wszystkim?- W oczach Eleny błysnęło jeszcze przerażenie, a potem Klaus skręcił jej kark.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
<img src="http://25.media.tumblr.com/e708a273175ff10fe9fd608b7e274b43/tumblr_mhau3lK8St1r8bgg0o2_250.gif" /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
_______________________________________</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
Witajcie!! </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
Rozdział dodaje z dwudniowym opóźnieniem, ale cały weekend miałam zajęty. W sobotę siostra miała zawody, a po południu przyjaciółka urodziny, a w niedzielę byłam u rodziny, więc nie miałam kiedy dodać nn. Ale teraz już jestem. </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
W tym rozdziale no cóż... Deleny nie ma zbyt wiele, ale opowiadanie nie może się skupiać tylko na tym. Postawiłam dziś na Klausa, który wreszcie wprowadził w życie swój plan. Skoro już do tego doszło to muszę Was z przykrością uprzedzić, że w tym blogu nie zostało już mi zbyt wiele do powiedzenia. Kiedy rozwiąże się sytuacja z Klausem, obawiam się, że wszystko będzie zmierzało ku końcowi. Prawdopodobnie nie długo zakończę tą historię. Jeszcze nie wiem dokładnie ile mi zostało, bo wszystko wymyślam na bieżąco. To jest głównie powód dla którego chcę to zakończyć. Nie mam pomysłów na dalszy ciąg i szczerze mówiąc trochę cienko z komentarzami, które by mnie motywowały. Z drugiej strony jest jeszcze blog o Klaroline, który mnie wciągnął i po prostu trochę sobie nie radze z oboma historiami na raz, bo wszystko mi się plącze.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
Póki co jeszcze się nie żegnam. Pozostało jeszcze trochę do opowiedzenia i będę dalej kontynuować, to co zaczęłam, bo nie lubię zostawiać niedokończonych spraw.</div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
Jeśli ktoś ma jakiś pomysł, który mógłby mi pomóc w zakończeniu, to chętnie Was wysłucham :D </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
Nowy rozdział jak zwykle za dwa tygodnie w sobotę. :D </div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: left;">
Pozdrawiam Was serdecznie i do zobaczenia ~ Annabelle</div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01827938395721080322noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-3668712844110484743.post-2698350333927176672014-01-18T04:07:00.000-08:002014-01-18T04:29:39.116-08:00Rozdział XXXIII<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
Damon szedł wściekły przez ciemne ulice, a w jego głowie biło się pełno myśli. Był zły na siebie, że się w to wmieszał. W końcu nie są już z Eleną razem, więc nie miał prawa jej czegoś zabraniać, zwłaszcza, że sam ostatnie godziny spędził w towarzystwie kilkunastu dziewczyn. W prawdzie każda z nich skończyła jako obiad, ale to nie zmieniało faktu. Do ostatniej chwili liczył, że może Elena wyjdzie za nim, ale najwyraźniej musiała zająć się tym dupkiem wijącym się z bólu na parkiecie. Swoją drogą nie najgorzej mu to wyszło. Wampir uśmiechnął się sam do siebie i zaczął kierować się w stronę pensjonatu.<br />
<br />
<img height="179" src="http://24.media.tumblr.com/5ae0fcbca57c80ed16edbaf08252661c/tumblr_mps4zo8K1E1soo16wo1_500.gif" width="320" /><br />
<br />
~*~<br />
Elena obudziła się rano z bólem głowy. Wczoraj wróciła dość późno, ale pamiętała, że Damon sprał gówniarza, który ją obmacywał. W sumie nie miała nic przeciwko temu, czemu nie, ale wampir jak zawsze musiał się wpieprzyć. Przecież nie była na tyle głupia, żeby puszczać się z tym małolatem. Po prostu chciała się trochę zabawić kosztem dzieciaka, odreagować. Zwlekła się z łóżka i pomaszerowała do łazienki, gdzie połknęła środki przeciwbólowe i wykonała standardowe czynność poranne. Gotowa zeszła na dół i zaczęła przygotowywać sobie omlet.<br />
-Eleno, co to miała być z akcja z Rickiem?- Jenna wpadła do kuchni i od razu zaczęła przesłuchanie. Dziewczyna wywróciła oczami i spojrzała na ciotkę spode łba.<br />
-A co? Już się poskarżył?<br />
-Nie życzę sobie już więcej takich uwag dotyczących naszego związku rozumiemy się?- Jenna wydawała się wściekła co potwierdzał fakt, że jeszcze nigdy na nią nie krzyczała. Trochę to było dziwne jak na ciotkę, ale pewnie niedługo się przyzwyczai. Przez dłuższą chwilę Elena i Jenna mierzyły się wzrokiem, a kiedy dziewczyna nic nie odpowiedziała, ciotka wyszła wściekła z domu trzaskając drzwiami. Zupełnie jak Alaric. Po prostu bratnie dusze. Elena uśmiechnęła się i wpadł jej do głowy nowy pomysł. Dlaczego by nie po wkurzać jeszcze trochę Damona. W końcu on zepsuł jej wczoraj zabawę, więc dlaczego by nie zepsuć jemu całego dnia? Zdecydowana, złapała z komody kluczyki do auta i wyszła w falę porannego światła.<br />
<br />
<img src="http://31.media.tumblr.com/tumblr_lzopcebroj1qkxdkyo1_250.gif" /><br />
<br />
~*~<br />
Damon leżał ogromnym łóżku gapiąc się w sufit. Nie chciało mu się wstać i nie miał do tego żadnej motywacji. Mógł na przykład znowu pozabijać kilka niewinnych duszyczek, ale po co? Napoi się i potem znowu nie będzie miał co robić. Wczorajsza sytuacja dziwnie go rozbiła, czy coś takiego. W każdym razie już nie czuł się tak dobrze ze swoją wolnością. Damon leżał tak jeszcze chwilę rozważając wszystkie za i przeciw, życia bez Eleny, gdy z zamyślenia wyrwało go pukanie do drzwi. Było dość wcześnie, ale nie za bardzo interesowało go kogo niesie. Nie ruszał się z miejsca, ale gdy pukanie nie ustawało, zerwał się, szybko nałożył spodnie i w wampirzym tempie znalazł się przy drzwiach.<br />
-Mam nadzieję, że to jakaś ważna sprawa, bo...- W drzwiach stała Elena przyglądając się z niemałą satysfakcją, jego nagiemu torsowi. A może mu się tylko wydawało. W każdym razie stała tam, ubrana w rurki i bluzkę na ramiączkach.<br />
-Elena.<br />
-Jak miło, że pofatygowałeś się i otworzyłeś.- Przeszła koło niego kierując się do salonu i rozsiadła się wygodnie na sofie, a Damon stanął oparty o framugę w drzwiach.- To co? Będziesz tak stał czy może nalejesz mi coś mocniejszego?- Wampir podszedł do barku i zrobił jej drinka, po czym usiadł w fotelu i przyglądał jej się z nie małym zaciekawieniem.<br />
-Co cię sprowadza?<br />
-Mam jedno pytanie. Po jaką cholerę się wtrącałeś?- Damon wydał się zdziwiony, ale zachował zimną krew i odpowiedział po chwili.<br />
-A co miałem czekać, aż pójdziesz z nim do łóżka?<br />
-Trzeba było poczekać na swoją kolej.<br />
-Na moją kolej?! Chyba żartujesz! Uważasz, że będziesz się puszczać z każdym dookoła, a potem spać ze mną? Chyba ci się coś pomyliło!- Damon wstał i zaczął chodzić wściekle po pokoju. Złapał stojący na stoliki wazon i rzucił nim o ścianę. Elena przyglądała się tej scenie zazdrości z nie małą satysfakcją, bo w końcu o to jej chodziło.<br />
-Spójrzmy prawdzie w oczy Damonie. Żadnej nie przepuścisz. Prędzej czy później i tak błagałbyś mnie żebym do ciebie wróciła.- Oczy wampira zwęziły się tak, że wyglądał teraz jak prawdziwy drapieżnik. Zapewne to właśnie one przyciągały by największą uwagę, gdyby nie fakt, że jego umięśniony tors był całkowicie odsłonięty. W jednej chwili Damon znalazł się przy niej, szarpnął ją i przycisnął do ściany.<br />
-Uważasz, że będę cię błagać?- Uśmiechnął się do niej przebiegle, tak, że poczuła dreszcze. Patrzyła w te hipnotyzujące oczy, ale zaraz się otrząsnęła.<br />
-Jesteś facetem. Długo nie wytrzymasz. Może powiesz z iloma już spałeś od kiedy się rozstaliśmy?<br />
-Choler jasna Eleno!- Jego ręka uderzyła w ścianę, koło jej głowy, tak, że zostało w niej wgłębienie. Dziewczyna mimowolnie się skurczyła i czekała na dalszy rozwój wydarzeń.<br />
-Nigdy bym cię nie zdradził rozumiesz?- Złapał ją za ramiona i potrząsnął.- Nigdy. I nigdy nie będę cię o nic błagał. Zwłaszcza nie o to. Okazuje się, że jednak nie znasz mnie tak dobrze. Powinnaś wiedzieć, ze ja zawsze biorę to co chcę. Nigdy nie pytam o zgodę.- Na twarzy Eleny pojawiło się zdziwienie pomieszane ze strachem, kiedy wampir zaczął ją namiętnie całować. Wyrywała się i próbowała go odepchnąć, ale był za silny. Jego ręce błądziły po jej ciele, a dziewczyna powoli przegrywała tę nierówną walkę. Wiedział, że nie ma sensu się bronić, więc skapitulowała, poddając się mu. Damon wyczuł to i jego pocałunki stały się trochę spokojniejsze, ale nadal namiętne, jakby bał się, że Elena zaraz zniknie. Ściągnął jej bluzkę i wziął na ręce. Chwile później leżeli w jego sypialni. Idąc tu Elena miała inny plan, ale Damon sam układa scenariusze. Tego nie mogła przewidzieć. Teraz chciała już tylko jego.<br />
<br />
<img src="http://25.media.tumblr.com/04b97e619ceba404a0f770ec7967d7de/tumblr_mu5zjqjX0k1ryttoco4_250.gif" /><br />
<br />
~*~<br />
Oboje leżeli wykończeni, a między nimi unosiła się nieprzyjemna cisza. Żadne z nich nie wiedziało co powiedzieć, bo nikt tego nie planował. Właściwie nie byli już razem, a mimo to cały czas ich do siebie ciągnęło. Nie potrafili się od siebie oderwać, co dopiero co znalazło swoje potwierdzenie w tym co zrobili.<br />
-Żałujesz?- Głos Damon przerwał natrętną ciszę, a jego wyraziste oczy zaczęły błądzić po jej twarzy.<br />
-Ja...- Elena biła się z myślami. Nie miała pojęcia co odpowiedzieć. Wiedziała, że nie powinna do tego dopuścić, ale jednocześnie cieszyła się, że to miało miejsce.-Nie. Nie żałuje.- Uśmiechnęła się do niego nieśmiało, a on przytulił ją do siebie.<br />
-Przepraszam za tego gówniarza. Chyba trochę za mocno go potraktowałem.- Elena uniosła się na łokci i zaczęła jeździć ręką po jego torsie patrząc mu w oczy.<br />
-No coś ty. To było takie męskie. Należało mu się.- Oboje zaczęli się śmiać, a Damon znów poczuł to dziwne uczucie w sercu, którego tak mu brakowało przez ten krótki rozłąki.<br />
<br />
<img height="179" src="http://24.media.tumblr.com/7ad8b7d6cd7d09c2951ccad1e9c04049/tumblr_mwk6xq4YC21sc4cq8o1_500.gif" width="320" /><br />
<br />
~*~<br />
-Isleen, moja droga, czy mogłabyś mi wytłumaczyć, co do cholery Elena robi z Damonem, z którym podobno się pokłóciła?- Klaus wszedł do pokoju czarownicy ze sztucznym uśmiechem na twarzy.<br />
-Nie mam pojęcia. To twoje głupie hybrydy odpowiadają za jej śledzenia. Ja tylko rzuciłam czar.<br />
-No właśnie. Mogę w takim razie cię oświecić. Nasz sobowtór właśnie w dość wyrazisty sposób godzi się ze swoim chłopakiem wampirem, chociaż jak stwierdziłaś są skłóceni.- Klaus zacisnął wargi i patrzył przenikliwie na zdziwioną twarz Isleen.<br />
-Nie mam pojęcia o co chodzi.- Czarownica wertowała kartki księgi, a jej zdziwienie z każdą siłą rosło.- To zaklęcie jest bardzo stare i nie zawodne.<br />
-Najwyraźniej się pomyliłaś.<br />
-Nie możliwe. Klaus to po prostu nie możliwe. Chociaż... Jakby się tak zastanowić, to Elena jest sobowtórem Petrovej. Zaklęcie może na nią działać łagodniej. I z tego co widzimy, tych dwoje łączy coś na prawdę silnego.<br />
-Gówno mnie to obchodzi co ich łączy. Masz zrobić coś, żeby ona została sama, rozumiemy się Isleen?<br />
<br />
<img height="128" src="http://25.media.tumblr.com/48d5bf529687036522bc6191c593d1cb/tumblr_mlb9nzYPI21rhw3hro2_500.gif" width="320" /><br />
_________________________________<br />
Hej :D<br />
Tak jak obiecałam dodaje nowy rozdział. Tym razem trochę dłuższy, ale wydaje mi się, że akcja trochę pędzi. To moje zdanie. Nie wiem jak uważacie Wy więc piszcie w komentarzach. Dziś dużo Deleny, jako, że pewnie się za nią stęskniliście. Niestety musze Was zmartwić. To jeszcze nie koniec kłopotów i zawirowań :)<br />
Właśnie. Komentarze. Proszę Was komentujcie. Zdaje sobie sprawę, że po tak długiej przerwie jaką miałam, wiele osób zapomniało o moim blogu, ale jeśli czytacie to napiszcie co sądzicie, bo to mi pomaga :D<br />
Zapraszam na mojego drugiego bloga o Klaroline ---> <a href="http://klaroline-love.blogspot.com/" target="_blank">KLIK</a> Tam dopiero 5 rozdziałów, więc zapraszam do czytania :D<br />
Nowy rozdział będzie 1 lutego, czyli tradycyjnie za dwa tygodnie :D<br />
A i jeszcze zamieszczam link do szablonowni, bo zostałam o to poproszona :D <a href="http://iwillcatchyouifyoufallszablony.blogspot.com/" target="_blank">KLIK</a> Mój szablon zrobiła Enchanted Luna :D<br />
Tak, że komentujcie i miłego czytania ~ Annabelle</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01827938395721080322noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-3668712844110484743.post-67539086249525050512014-01-08T10:12:00.002-08:002014-01-08T10:12:26.000-08:00Rozdział XXXII<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">-Eleno powiesz mi co tu się do cholery dzieje?- Alaric
przeszywał dziewczynę bacznym spojrzeniem, pod którym każdy by zmiękł, ale ją
najwyraźniej to nie obchodziło. Leżała rozciągnięta na sofie i zmieniała kanały
w telewizji, specjalnie zwiększając głośność, żeby zagłuszyć mężczyznę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">-Jestem zajęta nie widzisz? Mógłbyś z łaski swojej nie
panoszyć się po moim domu? – Podniosła się na łokciu i spojrzała na niego z
dziwnym grymasem na twarzy. – To, że od czasu do czasu prześpisz się z Jenną
nie znaczy, że od razu musisz mnie wychowywać. Nie masz przypadkiem jakiś sprawdzianów
do poprawienia? W tym pokoju zrobiło się chyba zbyt tłoczno jak na nas dwoje.-
Uśmiechnęła się do niego kpiarsko nie zwracając uwagi na zdziwienie malujące
się na jego twarzy i powróciła do oglądania jakiegoś sitcomu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">-Od kiedy zachowujesz się jak wiedźma Kahterine?- Alaric nie
mógł się nie odciąć za uwagę dotyczącą jego i Jenny. Na prawdę kochał tą
kobietę, dlatego martwiło go zachowanie Eleny. Ostatnio nawet Jeremy był
dziwnie spokojny, ale usłyszeć coś takiego od tej ułożonej dziewczyny? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">-Od kiedy ty bawisz się w wybawcę narodów.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">-Chyba musiałaś nieźle zajść za skórę Damonowi.- Zdawało mu
się, że Elena drgnęła na to imię, ale nawet jeśli tak było od razu się
opanowała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">-Nie twoja sprawa. Idź sprawdź czy cię nie ma w innym pokoju,
a najlepiej gdzieś poza tym domem.- Chwilę później Elena usłyszała trzaśnięcie
drzwi. Wzruszyła ramionami zaczęła dalej skakać po kanałach, jednak coś nie
dawało jej spokoju. Musiała przyznać, że takie zachowanie było dość dziwne jak
na nią. Była pewna, że Alaric się nie obraził, ale mimo wszystko czuła, że w
pewnym stopniu mu dopiekła. Może nie jakoś bardzo, ale jednak. Gorzej natomiast
było z Damonem. Z słów Rica wywnioskowała, że coś z nim nie w porządku. W
gruncie rzeczy nie było się czemu dziwić. Powiedziała mu kilka gorzkich słów,
ale nawet jeśli tak to trudno. Nie będzie już dłużej godziła się na to żeby
decydował za nią przez całe życie. Wstała i wyłączyła telewizor. Już wystarczająco
długo użalała się nad sobą, teraz przyszedł czas na zmiany. Elena wyjęła z
kieszeni czarnych rurek komórkę i wybrała numer Bonnie , ale po chwili wściekła
urwała połączenie. Przez to wszystko zupełnie zapomniała o tym co zrobiła jej
przyjaciółka. No tak. Wspaniała czarownica zawarła jakąś idiotyczną umowę z
Elijahem niby po to żeby mnie „chronić”. Elena parsknęła cicho i szybkim
krokiem wyszła w domu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal">
<img height="179" src="http://25.media.tumblr.com/26fcf4212c84236fd3142cd2f93cecbd/tumblr_mpfckgeK8I1rbrizgo1_500.jpg" width="320" /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"> ~*~<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">-Drogie panie ja stawiam. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Damon starał się przekrzyczeć głośną muzykę rozchodzącą się po sali niedawno
otwartego w Mistic Falls klubu, kiedy zwracał się do dwóch młodych blondynek
wpatrzonych w niego jak obrazek. Usiadł między nimi przy barze i przywołał
barmana. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">-Trzy razy czystą.- Mężczyzna podał im alkohol i z nie małym
zdziwieniem przyglądał się jak wlewali w siebie kieliszek za kieliszkiem. Co
prawda nie raz widział podobne sceny, ale zazwyczaj dana osoba padała zalana
już po kilkunastu razach, natomiast po czarnowłosym mężczyźnie nie było nawet
widać oznak tego, że jest choć trochę pijany. Za to towarzyszące mu dziewczyny
cały czas chichotały i chwiały się na krzesłach. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">-No to co? Idziemy zatańczyć?- Damon posłał obu szelmowski
uśmiech. Wiedział, że i tak się zgodzą i w zasadzie nie musiał się starać, ale
czuł, że znowu może żyć jak mu się podoba, bez ograniczeń, bez Eleny i bez
Katherine. Dlatego postanowił korzystać z tego życia dopóki nie stoczy się na
samo dno, a widział, że coś takiego na pewno nastąpi. Zbyt wiele razy przeżywał
coś takiego by nie znać skutków. Będzie pił alkohol i krew, zabijał, bawił się,
a na koniec przestanie cokolwiek odczuwać. Poczucie winy, tęsknota za Eleną,
miłość do niej. Wszystko się skończy. Nie był pewien czy tego chce, ale nie
interesowało go to teraz. Teraz był on, dwie dziewczyny i parkiet na który
właśnie wchodzili. Wmieszali się w tłum tańczących ludzi, wśród których
górowała głównie młodzież. Dziewczyny od razu zaczęły niepewnie tańczyć wokół Damona,
a on przyglądał się temu z uśmiechem. Biedne dziewczyny. Nie wiedziały jeszcze,
że zaraz staną się marną przekąską. Damon jeszcze raz się uśmiechnął i zaczął
razem z nimi tańczyć, ale już chwilę później stanął nieruchomo, patrząc w
stronę gdzie jeszcze przed chwilą podrywał wijące się przy nim dziewczyny.
Teraz ich miejsce zostało zajęte. Siedziała tam brunetka popijająca drinka, a
obok niej kręciło się kilku młodocianych facetów.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">-Elena.- Tańczące przy nim dziewczyny nie usłyszały szeptu,
który wydobył się z jego ust, zbyt skupione na wykonywanej czynności. Damon
cały czas stał nieruchomo przyglądając się jak jakiś gówniarz obejmuje Elenę
i jeździ rękę po jej plecach, a jego
dziewczyna spokojnie na to pozwala. Chciał tego nie widzieć, chciał nie
przejmować się tym. Jeszcze dziś przed południem stwierdził, że nie obchodzi go
już co będzie się działo z tą idiotką, która beznadziejnie ufa Pierwotnemu, ale
czuł, że jego wytrzymałość jest na granicy zwłaszcza, że ręka małolata zaczęła
niebezpiecznie zjeżdżać coraz niżej. Damon ruszył w ich stronę odpychając
brutalnie osoby na parkiecie. Wcześniej wszystkie odgłosy mieszały się, ale w
miarę jak zbliżał się do Eleny coraz wyraźniej słyszał jak ten palant ją
komplementuje. W jednej chwili zdarł go z krzesła, a jego pięść zderzyła się z
twarzą chłopaka. Oszołomiony dzieciak nie wiedział co się dzieje, ale mimo
wszystko próbował się bronić, co według Damona było żałosne. Dołożył mu jeszcze
raz w brzuch, aż ten padł na podłogę krztusząc
się. Wokół zrobiło się zamieszanie, a muzyka ucichła. Ludzie zbiegali
się chcąc obejrzeć dalszą cześć. Spojrzenia Eleny i Damona spotkały się, ale
tylko na chwilę.<o:p></o:p></span></div>
<div style="border-bottom: solid windowtext 1.5pt; border: none; mso-element: para-border-div; padding: 0cm 0cm 1.0pt 0cm;">
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: solid windowtext 1.5pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
<span style="font-family: inherit;">-Koniec przedstawienia. Możecie
wracać do zabawy.- Głos Damona roztoczył się po Sali. Ludzie zaczęli się powoli
rozchodzić. Niektórzy pomagali wstać chłopakowi, inni rozmawiali między sobą
przyciszonymi głosami, a jeszcze inni odprowadzali wzrokiem Damona kierującego się do drzwi, które po chwili się
za nim zamknęły.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: solid windowtext 1.5pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: solid windowtext 1.5pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
<img height="179" src="http://s2.favim.com/orig/28/damon-salvatore-hot-i-love-i-like-vampire-diaries-Favim.com-234190.gif" width="320" /></div>
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: solid windowtext 1.5pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Witajcie z powrotem Kochani!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Nawet nie chcę liczyć jak długo mnie nie było. Pewnie
większość z Was już zapomniała co działo się w poprzednich rozdziałach. Nie
dziwi mnie to, bo szczerze mówiąc ja też musiałam sobie przypomnieć. W skrócie:
Elena została porwana przez Elijaha, okazało się, że pomaga mu Bonnie. Caroline
została przemieniona w wampira przez Klausa, którego wreszcie spotkała Elena.
Damon i Elena pokłócili się i tak jakby rozstali. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">W sumie nie ma chyba sensu tu tego pisać, bo po przeczytaniu
nn pewnie już mniej więcej wiecie o co chodzi, ale co tam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Chciałabym Was serdecznie przeprosić za moją strasznie długą
nieobecność. Nawet nie wiecie jaka jestem na siebie zła, że tak bardzo
zaniedbałam tego bloga. Niestety za dużo uwagi poświęcałam temu o Klaroline.
Ale teraz to się już zmieni. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Następna notka na 100% pojawi się w sobotę 18 stycznia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Co do tego rozdziału to uważam, że nie jest najgorszy, ale
wydaje mi się, że za mało w nim dialogów. No cóż. Męczyłam się nad nim dwa dni,
trochę trudno mi było znowu się wkręcić, więc musicie mi wybaczyć. W następnej
notce postaram się to poprawić. J<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">A co Wy sądzicie o rozdziale? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Zapraszam na mojego drugiego bloga ---> <a href="http://klaroline-love.blogspot.com/" target="_blank">KLIK</a></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Pozdrawiam ~ Annabelle </span></div>
<div class="MsoNormal">
<o:p></o:p></div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01827938395721080322noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-3668712844110484743.post-83240602569170101982013-12-13T05:10:00.001-08:002013-12-13T05:10:13.523-08:00Ogłoszenie<div dir="ltr" style="text-align: left;" trbidi="on">
Chciałabym Was bardzo przeprosić. Nie chcę nawet liczyć jak długo nie dodałam nowego rozdziału. Wiem, zasługuje na to żebyście mnie udusili, powiesili czy co tam jeszcze. W każdym razie nie pojawiają się notki, ponieważ mam strasznie dużo nauki, zamieszania w życiu no i troche brakuje mi weny i zapału. W dodatku jestem całkowicie pochłonięta nowym blogiem, a czytając Wasze opowiadania o Delenie mam wrażenie, że moje wypada słabo :(<br />
Zbliża się przerwa świąteczna i właśnie wtedy dodam roździał. Nie moge Wam podać dokładnej daty, bo sama jej nie znam. Możecie się spodziewać nn w prawdopodobnie za jakieś dwa tygodnie. :)<br />
Jeszczę raz chciałabym Was przeprosić. Uwielbiam Was i wasze komentarze, więc błagam nie bądźcie na mnie za bardzo źli. :)<br />
Do zobaczenia za dwa tygodnie. :D<br />
Postaram się napisać coś fajnego. Mam nadzieję, że mi się uda. Tymczasem zapraszam na mojego drugiego bloga -----> <a href="http://klaroline-love.blogspot.co/" target="_blank">KLIK</a></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01827938395721080322noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-3668712844110484743.post-61805074069152245532013-11-08T08:19:00.000-08:002013-11-08T08:19:06.134-08:00Rozdział XXXICisza stawała się nie do zniesienia. Elena czuła, że już dłużej tego nie wytrzyma, patrzyła tylko w skupioną twarz Damona. W jego oczach malowała się wściekłość, strach, żal, miłość. Te wszystkie uczucia na raz sprawiały, że czuła się przytłoczona, ale mimo to czekała na jego słowa. Po przyjemnych chwilach przyszedł czas na rozmowę. Wiedziała od początku, że nie będzie to łatwe. Opowiedziała mu wszystko, bo miała nadzieję, że pomoże jej zrozumieć o co chodzi Klausowi. Gdy już miała zamiar wstać, Damon odezwał się, ale jego głos brzmiał inaczej.<br />
-Nie pozwolę, żeby coś ci się stało.- Elena słyszała te słowa już tyle razy, ale połączone z brzmieniem jego głosu i przepełnionym miłością spojrzeniem, dały niesamowity efekt. Poczuła się kochana bardziej niż kiedykolwiek. Podeszła do niego i usiadła na jego kolanach.<br />
-Wiem Damon. Kocham cię.- Objęła go i złączyła ich usta w pocałunku. Chciała, żeby ten moment trwał wiecznie. Ku jej zdziwieniu to Damon oderwał się od niej pierwszy. Popatrzyła na niego zdziwiona, ale on tylko objął ją mocniej.<br />
-Wyjedźmy.- W jego głosie dało się słyszeć desperację.<br />
-Słucham? Damon rozmawialiśmy już o tym.- Wstała i zaczęła chodzić po pokoju.- Przecież wiesz, że mam tu rodzinę, znajomych. Nie mogę tak po prostu uciec.<br />
-Cholera! Eleno! Naprawdę jesteś, aż taką idiotką? Czy ty chociaż raz mogłabyś pomyśleć o sobie, a nie innych? To ciebie ściga ten psychopata! Pogrywa tylko z nami. Myślisz, że jeśli cię puścił to da ci spokój?!<br />
-Idiotka? Tobie wcale nie zależy na moich bliskich!- Elena całą swoją gorycz przelewała na Damona. Nie zastanawiała się co mówi.- Martwisz się tylko o to czy tobie będzie dobrze. Boisz się, że Klaus zabierze twoją ulubioną zabawkę! Nie martw się. Na pewno znajdziesz sobie kilka nowych! Żadną nie pogardzisz. Szybko zapomnisz!- Spojrzała wściekle na Damona. Dopiero teraz uderzył ją sens swoich słów. Patrzyła na grymas bólu malujący się na twarzy Damona. Nigdy czegoś takiego u niego nie widziała, a co gorsze to ona była za to odpowiedzialna. Wiedziała, że poniesie za to konsekwencje.- Damon...Ja...- Nie miała pojęcia co zrobić. Słowa nie chciały jej przejść przez gardło, a w oczach pojawiły się łzy.<br />
-Nic nie mów. Wiem już wystarczająco dużo.- Elena wyciągnęła rękę w jego stronę, ale wampira już nie było. Jak mogła coś takiego powiedzieć? Nie poznawała siebie samej. Zrezygnowana usiadła na kanapie, kryjąc twarz w dłoniach.<br />
<br />
<img height="180" src="http://images4.fanpop.com/image/photos/16800000/-Its-Elena-2x08-damon-salvatore-16803454-400-226.gif" width="320" /><br />
<br />
~*~<br />
-Mam nadzieję, że masz dla mnie dobre wieści.- Klaus jak zwykle pojawił się znikąd, tuż przy Isleen. Nie cierpiała kiedy tak się skradał, ale nie narzekała. W końcu już wiele razy uratował jej życie. Już dawno temu postanowiła, że będzie w stosunku do niego lojalna, a on sam na szczęście nie chciał się jej pozbyć. Zawdzięczała to swoim umiejętnością magicznym, które szlifowała przez całe swoje życie.<br />
-Powiedz mi czy ja cię kiedyś zawiodłam?<br />
-Masz szczęście, że nie, bo inaczej nie rozmawiałabyś teraz za mną.- Isleen wiedziała, że Klaus na swój sposób darzył ją sympatią, ale wolała nie narażać mu się. Zwłaszcza, że musiała mieć też na uwadze swoje dziecko. Opiekuńczo dotknęła brzucha, a na jej twarzy otoczonej czarnymi lokami pojawił się uśmiech. Klaus najwyraźniej zauważył ten gest, bo uspokoił się. Dzięki temu dziecku Isleen miała nad nim przewagę. Maleństwo sprawiało, że Klaus stawał się inny. Gdy sześć miesięcy temu dołączyła do niego, nie wiedziała, że jest w ciąży. To właśnie Klaus to odkrył. Usłyszał bicie małego serca. Z początku bała się, co zrobi, ale nie przeszkadzało mu to. Poczuł się odpowiedzialny za jej dziecko. Isleen nie mogła uwierzyć, że ten wampir był zdolny do czegoś takiego, ale najwyraźniej się myliła.Teraz troszczył się o nią i dbał, aby niczego jej nie brakowało. Czarownica wiedziała, że tak na prawdę Klaus jest po prostu bardzo samotny.- Jak mała?<br />
-Przecież wiesz, że wszystko z nią w porządku. Słyszysz bicie jej serca. Wracając do sprawy. Zaklęcie się udało. Elena już zaczyna rozrabiać. Póki co zraziła do siebie chłopaka.<br />
-Dobrze. Ten Salvatore mnie wkurza. Mów dalej.<br />
-W ciągu tygodnia skłóci się, ze wszystkimi bliskimi. O to ci chodziło prawda? Chcesz żeby została sama, bardziej narażona na ciosy?<br />
-Dokładnie o to.- Chwilami Isleen było nawet żal tej młodej dziewczyny. Wiedziała, że jeśli Klaus coś od niej chciał to nie wróżyło to niczego dobrego, ale wolała się nad tym nie zastanawiać. Dla niej najważniejsza była mała, a Pierwotny był w stanie zapewnić im bezpieczeństwo.<br />
-Co zrobisz gdy już ją złamiesz?<br />
-Wtedy ty wkroczysz do akcji.- Uśmiechnął się do niej.<br />
-Nie wiem czy zdajesz sobie z tego sprawę Klaus, ale to może potrwać nawet kilka tygodni. Jestem w szóstym miesiącu ciąży. Zostało mi już niewiele, a nie chcę narażać małej. Za dwa miesiące nie będę już uprawiać magii. To zbyt niebezpieczne.<br />
-Nie martw się. Tobie i dziecku nic się nie stanie. Na razie wszystko jest w porządku. Wystarczy, że będziesz o siebie dbała,a ja zajmę się wszystkim innym. W razie, gdybyśmy nie wyrobili się przez te dwa miesiące, coś wymyślę, nie zaprzątaj sobie tym głowy. Póki co, skoro już się rozpakowałaś, mogłabyś iść na jakieś zakupy z jedną z moich hybryd. Trzeba urządzić pokój.<br />
-Niklausie Mikaelson, nie poznaję cię.<br />
-Isleen. Nie przeginaj. Uważaj, bo zmienię zdanie.<br />
<br />
<img height="200" src="http://31.media.tumblr.com/8e349f961ace0188708b0a65279d4ad7/tumblr_mrobg1AVif1sexe3io1_500.gif" width="163" /><br />
<br />
~*~<br />
Rytmiczne stukanie rosło w głowie Damona. Z początku nie obchodziło go co to za dźwięk, ale chwilę później stał się nie do zniesienia. Ktoś dobijał się do drzwi. Damon zignorował to i wrócił do wcześniej wykonywanej czynności.<br />
-Damon! Otwórz. Wiem, że tam jesteś.- Wampir uśmiechnął się w duchu. Przyszedł wybawca Alaric.- Damon!!!- Krzyki i pukanie nagle ucichły. Pewnie Rick się poddał. No tak. Typowe. Jeśli taka marna istota jak on nie mogła czegoś dostać to odpuszczała. Elena też odpuściła.Nie mogła być wolna, więc go zostawiła. Właśnie taka była. Damon przestał o niej myśleć, bo usłyszał hałas.<br />
-Cholera. Tylne drzwi.- Już miał wstać, gdy w pokoju pojawił się Rick.<br />
-Damon. Czy ty w ogóle....- Przerwał widząc co się działo w salonie. Wszystko było poprzewracane, telewizor chodził głośno na jakimś muzycznym kanale, a na kanapach i podłodze leżały zakrwawione ciała kobiet w różnym wieku. Damon zrzucił ze swoich kolan młodą blondynkę i otarł ręką usta.<br />
-Co ty tu do cholery robisz Damon? Odbiło ci?- Alaric po kolei sprawdzał puls ofiar.<br />
-Jak to Elena pięknie ujęła, bawię się moimi zabaweczkami.- Nauczyciel popatrzył na niego przerażony.<br />
-Czy ty zdajesz sobie sprawę co robisz?<br />
-Jem. W końcu jestem wampirem. Już nigdy więcej żadna Katherine, albo Elena, albo inna suka nie będzie mną pomiatać.<br />
-Damon opanuj się. Później będziesz tego żałował. Kochasz Elenę, a ona kocha ciebie. Dlaczego chcesz to zepsuć?- Damon wziął ze stołu butelkę z koniakiem i wypił zawartość, a gdy skończył utkwił w nim spojrzenie swoich błękitnych oczu.<br />
-Gówno mnie to obchodzi co kto sobie o mnie pomyśli. Odpieprz się ode mnie raz na zawsze. Wszyscy się ode mnie odpieprzcie.- Damon odwrócił się na pięcie i ruszył w głąb domu, zostawiając osłupionego Alarica samego w pokoju.<br />
<br />
<img height="180" src="http://media.tumblr.com/tumblr_lmgdlbkc081qf8ckt.gif" width="320" /><br />
<br />
__________________________________________<br />
Znów po dwóch tygodniach dodaje nn :D<br />
Rozdział może trochę krótki, ale mam nadzieję, że nie najgorszy.<br />
Jak zaczynałam dziś pisać to nie miałam pojęcia co się wydarzy. Dopiero w trakcie pisania wpadła mi do głowy Isleen, a jej dziecko. No coż... Postanowiłam trochę ocieplić wizerunek Klausa, chociaż i tak wiem, że jego nie da się nie lubi. :3<br />
Trochę słabo z komentowaniem. Proszę Was piszcie swoje opinie, bo to naprawdę motywuje.<br />
Nie mogę Wam powiedzieć na pewno czy nn będzie za tydzień. Wszystko zależy od moich chęci i czasu. No i oczywiście od zapału, co się wiąże z ilością komentarzy :D<br />
Zapraszam na mojego drugiego bloga ---> <a href="http://klaroline-love.blogspot.com/" target="_blank">KLIK</a><br />
Pozdrawiam ~ AnnabelleAnonymoushttp://www.blogger.com/profile/01827938395721080322noreply@blogger.com19tag:blogger.com,1999:blog-3668712844110484743.post-1720203142838307682013-10-26T07:52:00.000-07:002013-10-26T07:53:18.252-07:00Rozdział XXX-Klaus.- Szept Eleny zaburzył ciszę, która pojawiła się, gdy mężczyzna się pojawił. Nie mogła zmusić się, by powiedzieć coś więcej. Czuła, że paraliżują ją strach. Wreszcie spotkała się twarzą w twarz z wampirem który ją ścigał.<br />
-Caroline, kochanie. Bądź tak miła i zostaw nas na moment.- Blondynka zrobiła urażoną minę, ale mimo to wyszła z pokoju. Elena marzyła, żeby w tym momencie, jakimś cudem pojawił się tu Damon. Żeby powiedział, ze nic jej nie będzie i zabrał ją stąd. Tak bardzo go teraz potrzebowała. Była pewna, że ją szuka, ale niepokoiła się, że trwa to tak długo. Nie odezwała się, ani nie poruszyła. Znosiła świdrujące spojrzenie Pierwotnego i czekała na rozwój wypadków.<br />
-Przysporzyłaś mi nie mało kłopotów Eleno.- Czekał, aż dziewczyna coś odpowie, ale gdy to się nie stało zaczął mówić dalej.- Trudno było cię znaleźć. Mój brat zadbał o to, żeby nie było żadnych śladów. Szkoda tylko, że nie pomyślał o czarach. Wiedźmy potrafią wszystko.- Przysiadł na fotelu i przyglądał jej się.<br />
-Skoro wiedźmy mogą wszystko to czego chcesz ode mnie?<br />
-Widzisz... Davina jest bardzo silna, ale nie panuje jeszcze nad swoją mocą. Jest za młoda, a niestety jej ostatni opiekun nie bardzo dbał o jej umiejętności. Na szczęście ma teraz mnie. Wracając do sprawy. Nie mogłem zostawić na jej barkach tego wszystkiego. Musiałem sam coś zrobić. No i właśnie. Tu pojawia się problem.Mój przeciwnik jest przebieglejszy niż myślałem. Nigdy nie spodziewałem się po Katerinie takiej chytrości.<br />
-A co ja mam z tym wspólnego?<br />
-Dowiesz się o tym w swoim czasie kochana. Caroline!- Wampirzyca od razu pojawiła się w drzwiach. Jej spojrzenie skierowane na Klusa było pełne podziwu i gotowości.<br />
-Co mam zrobić?- Elena nie rozumiała dlaczego Caroline niemal czciła tego "człowieka".<br />
-Odstaw Elenę bezpiecznie do domu.- Elena gwałtownie odwróciła głowę w jego stronę, a na twarzy Caroline malowało się zdziwienie i zakłopotanie.<br />
-Ale...<br />
-Bez dyskusji Caroline. Zrób to co ci powiedziałem.<br />
-A Elijah?<br />
-To zostaw mnie. Na pewno nie zbliży się do dziewczyny.- Najwyraźniej to zapewnienie jej wystarczyło, bo podeszła do Eleny i chwyciła ją za ramię. Sobowtórka już wiedziała co ją czeka. Kolejna nieprzyjemna wyprawa w wampirzym tempie.<br />
<img height="112" src="http://25.media.tumblr.com/tumblr_luz52dbWGl1r1idp8o1_500.gif" width="200" /><br />
*<br />
-Czego chcesz Damon?<br />
-Spokojnie Bonnie. Chciałem się po prostu zapytać jak się miewa nasza kochana Barbie?- Bonnie zadarła podbródek i popatrzyła na niego z wyższością.<br />
-Twój plan się nie powiódł. Udało mi się ją uratować. Przykro mi.<br />
-Mi nie. Byłem pewny, że to zrobisz. Chciałem ci po prostu pokazać co byś czuła gdyby coś jej się stało.<br />
-Gratuluje. Dopiąłeś swego. Byłam przerażona. O to ci chodziło?- Damon pojawił się tuż koło niej i szepnął jej do ucha.<br />
-Ty głupia wiedźmo?! Elena też jest w niebezpieczeństwie, ale ciebie to nie obchodzi. Co do cholery musi się stać żebyś zareagowała?- Bonnie przeszedł dreszcz gdy wypowiedział te słowa. A najgorsze było to, że miał rację. Nie wybaczyła by sobie gdyby jej przyjaciółce coś się stało. Ufała Elijahowi bezgranicznie, ale Rose nie. A to z nią Elena spędzała najwięcej czasu. Mulatka poddała się. Nie miała siły walczyć. Już miła powiedzieć Damonowi, gdzie znajduje się Elena, ale zdążyła tylko otworzyć usta, bo zadzwonił telefon. Damon wyszarpnął z kieszeni komórkę i wściekły odebrał połączenie nie wysilając się nawet na zobaczenie kto dzwoni.<br />
-Halo?!- W jego głosie słychać było wściekłość i napięcie.<br />
-Skąd te nerwy? Czyżbyś martwił się o ukochaną?<br />
-Kto mówi do cholery.<br />
-Czy to ważne? Ważne jest to...<br />
-Posłuchaj mnie ty dupku. Nie mam ochoty na żadne gierki.<br />
-Szkoda. W takim razie nie zainteresuje cię fakt, że kochana Elenka jest już w domu.<br />
-Słucham?! Skąd wiesz? W co ty grasz?<br />
-Dowiesz się wszystkiego od ukochanej. Teraz radzę ci czym prędzej opuścić dom pani Bennett.<br />
-Czekaj. Skąd wiesz...- Rozmówca rozłączył się.Damon rzucił tylko Bonnie pełne pogardy spojrzenie i wybiegł na pole.<br />
<img height="200" src="http://31.media.tumblr.com/28251b746a8922a141f2d1e01094b684/tumblr_mpiqc05wjm1rifyejo8_250.gif" width="200" /><br />
*<br />
-Elena?!- Damon wpadł do jej domu zwracając na siebie zaciekawione spojrzenie Jeremy'ego który siedział przed telewizorem grając w grę.- Elena!<br />
-Po co się tak drzesz?- Damon podbiegł do niego i chwycił jego twarz w ręce.<br />
-Gdzie ona jest?<br />
-Wyluzuj stary. Zaraz zejdzie.- Słysząc te słowa Damon w ułamku sekundy znalazł się na górze. Nie znalazł jej w pokoju, więc skierował się ku łazience.<br />
-Elena.-Była tam. Cała i zdrowa, owinięta w ręcznik. Najwidoczniej przed momentem wyszła spod prysznica.Ogromy ciężar spadł mu z serca, gdy ją zobaczył. Podbiegł do niej i wziął ją w ramiona. Oszołomiona dziewczyna dopiero po chwili zorientowała się co się dzieje.<br />
-Nigdy więcej mi tego nie rób rozumiesz?- Damon zagarnął jej usta w zachłannym pocałunku, od którego zabrakło jej powietrza. Była niezwykle szczęśliwa. Wszystkie zmartwienia związane z Klausem w jednej chwili zniknęły. Damon całując ją poruszał się powoli w kierunku łóżka. Elena niechętnie oderwała się od niego.<br />
-Czekaj.- Położyła mu ręce na piersi.- Jeremy jest w domu. Poza tym musimy porozmawiać.<br />
-Nie teraz kochanie. Teraz nic nie jest ważne.- Elena wiedziała, że i tak przegra tą walkę. Nie stawiała już oporu, tylko oddała się jego pocałunkom.<br />
<img height="112" src="http://31.media.tumblr.com/d5aa7c1abe8341adc409a42e29f13b3b/tumblr_mmyagxGrpi1qa3x03o1_500.gif" width="200" /><br />
____________________________________________<br />
Witajcie po trzech tygodniach. Wiem, że miałam dodać rozdział tydzień temu, ale niestety mówiąc szczerze trochę mi się nie chciało.<br />
Dzisiaj chciałam dodać nn rano, ale niestety nie miałam do tego głowy, bo moja kochana kotka się rozchorowała i strasznie się o nią martwiłam. Na szczęście już jest lepiej i zmobilizowałam się do dodania notki.<br />
Jednocześnie wpadł mi do głowy pomysł na nowego bloga.<br />
Zapraszam na niego!<br />
klaroline-love.blogspot.com<br />
Przepraszam niektóre osoby, ze nie powiadomiłam ich o tej notce, ale nie zdążyłam.Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01827938395721080322noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-3668712844110484743.post-26873350911527641752013-10-11T09:19:00.002-07:002013-10-11T09:19:23.488-07:00No i znów Was przepraszam :(Niestety jutro nie będę w stanie dodać rozdziału. Mam strasznie dużo zadań i po prostu nie dam rady. Mam nadzieję, że zrozumiecie. Szkoła. Tak więc jeszcze raz Was przepraszam. Mam nadzieję, że mi wybaczycie. Za tydzień nn. :DAnonymoushttp://www.blogger.com/profile/01827938395721080322noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3668712844110484743.post-54827283159884599012013-10-05T02:38:00.001-07:002013-10-05T02:38:33.259-07:00Rozdział XXIX-Caroline?! Co ty tu robisz?- Elena nie mogła uwierzyć w to co widziała.<br />
<div>
-Elena!- Blondynka podbiegła i złapała ją w ramiona.- Nic ci nie jest?- Zaczęła ją uważnie oglądać.</div>
<div>
-Nie. Nic. Ale...</div>
<div>
-A więc miał rację. Powiedział, że cię porwali. Mówił prawdę.</div>
<div>
-Zaraz. Kto mówił prawdę? O co chodzi?- Nic do siebie nie pasowało. Elena nie miała pojęcia co o tym wszystkim myśleć.</div>
<div>
-Nie ważne Eleno. Musimy się stąd zmywać, bo z tego co wiem twoja "opiekunka" niedługo tu będzie. </div>
<div>
- Caroline skąd ty to wszystko wiesz? Jak to możliwe, że mnie znalazłaś?- Dziewczyna zatrzymała się w pół kroku. Odwróciła się i złapała ją za ramiona.</div>
<div>
-Eleno! To nie jest teraz ważne. Po prostu chodź ze mną. O nic nie pytaj.- Elena zamilkła i podążyła za swoją przyjaciółką. Mijały kolejne pomieszczenia, a sobowtóra coraz bardziej nurtowało pytania jak Caroline się tu dostała? Przecież wszystkie drzwi były zamknięte. Sama sprawdziła to chyba ze sto razy. Mimo to wolała się nie odzywać. Caroline jej pomagała, a to było najważniejsze. Fakt, że wiedziała gdzie jest był dziwny tak samo jak jej zachowanie. Elena była pewna, że prędzej czy później wyciągnie od przyjaciółki co się dzieje. </div>
<div>
-Nie myśl sobie, że to, że cię ratuję oznacza, że nie jestem na ciebie zła. Jestem i to bardzo. Na ciebie i na Bonnie, bo żadna z was mi nic nie powiedziała o tym co się dzieje. To mają być przyjaciółki? </div>
<div>
-Zaraz... o co chodzi Caroline?</div>
<div>
-Nie zgrywaj idiotki Eleno. Dobrze wiesz o co chodzi.- Caroline zatrzymała się przed oknem wychodzącym na rozległy las. Było otwarte. Dziewczyna wspięła się na parapet i skoczyła. Elenie serce stanęło w gardle. Były na drugim piętrze, a jej przyjaciółka tak po prostu wyskoczyła sobie z okna. Jak gdyby nigdy nic. Podbiegła do okna i wychyliła się. Caroline stała na dole z zniecierpliwioną miną. </div>
<div>
-No co tak stoisz? Skacz.</div>
<div>
-Że co? Postradałaś zmysły Caroline? Przecież to nie możliwie. Dlaczego do cholery wyskoczyłaś z okna i nic ci się nie stało?- Elena zamilkła. Dopiero teraz doszedł do niej sens tych słów. Tylko trzy istoty mogły przeżyć coś takiego. Wiedźmy, wilkołaki i...- Ty...</div>
<div>
-Brawo. Zgadłaś. Oczekujesz na oklaski? Niestety ich nie będzie, bo powinnaś się szybciej domyślić. W końcu twój chłopak też jest wampirem.- Damon. Czy to możliwe, żeby on... Nie. Nie mógłby tego zrobić. Z drugiej jednak strony. Elena zganiła się w myślach. Nie mogła wyciągać pochopnych wniosków. </div>
<div>
-Ja nic nie rozumiem. Jeszcze przed chwilą byłaś taka miła.</div>
<div>
-Już mi przeszło. Skaczesz czy nie? Nie będę tu stała wieczność.- Elena zawahała się. Była pewna, że Caroline ją złapie. W końcu była wampirem. No właśnie. Tylko czy to jej nie zmieniło? Nie zachowywała się już jak dawna Caroline. A może... Jej rozmyślania zostały gwałtownie przerwane, gdy czyjeś ręce chwyciły ją w pasie i pociągnęły ze sobą. Chwilę później już mknęła w wampirzym tempie trzymana w mocnym uścisku Caroline. Obraz zlewał się w jedną całość. Elena poczuła, że robi jej się niedobrze. Przymknęła oczy.<br />
<br />
<img src="http://31.media.tumblr.com/76745ebd1121975404bedaedb605bd91/tumblr_mm5wtvWzzP1qberzmo1_250.gif" /><br />
<br />
*<br />
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
-Damon błagam cię. powiedziałeś, że
musisz coś załatwić, ale nie sądziłem, że będzie to trwało tyle godzin.- Alaric
spędził w pensjonacie Salvatorów cały poranek i powoli zaczynało go irytować
zachowanie kumpla. Podszedł do barku i nalał sobie szklankę Jacka Danielsa. Po
południu miał się spotkać z Jenną, żeby omówić sprawy przeprowadzki, ale chyba
będzie musiał to przełożyć. Z Damonem nigdy nie było łatwo. Alaric wiedział to
od początku ich znajomości, ale mimo to cieszył się, że może mieć takiego
przyjaciela. Nawet jeśli jest wampirem. <o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
-Sorry stary.- Damon pojawił się w
pokoju.<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
-Gdzieś ty był? Mówiłeś, że zaraz
wrócisz.</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
-No cóż. Sprawy się trochę skomplikowały. Musiałem odwiedzić naszą uroczą wiedźmę, ale nie było jej w domu, więc pojechałem do Caroline. </div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<br /></div>
</div>
<div>
<img height="165" src="http://31.media.tumblr.com/tumblr_mc5wzosoRZ1rckoawo1_250.gif" width="200" /></div>
<div>
<br />
*</div>
<div>
-Gdzie my jesteśmy?<br />
-Dowiesz się w swoim czasie. Teraz siadaj.- Znajdowały się w jakimś opuszczonym domu. Droga jaką pokonały, nie była długa, ale w wampirzym tempie wszystko było inaczej. Zapewne pokonały kilka kilometrów. Młoda wampirzyca wyszła do sąsiedniego pomieszczenia. Elena usłyszała urywki rozmowy. Zapewne rozmawiała przez telefon. Po chwili wróciła.<br />
-Caroline? Skąd wiedziałaś gdzie mnie szukać?<br />
-Czy to ważne? Powinnaś być mi wdzięczna, że cię uratowałam, a nie co chwile narzekać.- Co się stało z Caroline? Może to skutki przemiany? Damon nigdy jej nie mówił, że nowo narodzone wampiry, takie są. Tak bardzo się zmieniają.<br />
-Czy ty nie rozumiesz, że się o ciebie martwię?<br />
-No właśnie. I to jest problem. Kochana Elena, która zbawia świat. Zajmij się sobą, a ode mnie się odczep.- Caroline podbiegła do niej i obnażyła kły.- Zrozumiałaś?<br />
-Ja... Tak. Wszystko jest jasne.<br />
-Wspaniale. To teraz poczekamy chwilkę na niego. Zaraz powinien tu być.- Elena mogła się tylko domyślać o kogo chodzi. Wolałaby, żeby mówiła o Damonie, a nie o Elijah, ale oznaczało by to, że to właśnie jej ukochany, zrobił to jej przyjaciółce. Teraz już sama nie wiedziała co o tym wszystkim myśleć.<br />
<br />
<img height="112" src="http://25.media.tumblr.com/tumblr_m5rtefx5NK1r0u4oxo1_500.gif" width="200" /><br />
<br />
*<br />
-Żartujesz sobie ze mnie? Po co tam jechałeś? Wystarczającą krzywdę już jej wyrządziłeś.<br />
-Ric to nie tak. Ja po prostu...- Jego słowa rozpłynęły się, przez dźwięk telefonu. Damon złapał smartfona i szybko odebrał. Alaric przyglądał się temu ze zdziwieniem. Coraz bardziej dziwiło go zachowanie wampira.<br />
-Już jest?[...] Dobrze. Nie pozwól jej uciec.[...] Nie proszę cię o wiele. [...] Dobra. Zaraz będę. Poczekajcie chwilę.- Damon rozłączył się i spojrzał w stronę Alarica.<br />
-Możesz mi powiedzieć o co chodzi? Kto dzwonił?<br />
-Nie ważne. Muszę coś załatwić.<br />
-Już to raz słyszałem. Czekałem jak głupi, a potem dowiedziałem się, że zamieniłeś niczemu niewinną dziewczynę w wampira. Jadę z tobą.<br />
-Nigdzie nie jedziesz. Miałeś się spotkać z Jenną. W czasie kiedy mnie nie będzie możesz to zrobić, a jak wrócę to wszystko ci wytłumaczę.<br />
-Damon przestań się zgrywać. Nie wkurzaj mnie.<br />
-Czy ty zawsze musisz wszystko wiedzieć?!<br />
-Tak, bo jeśli nie wiesz jesteś wampirem i już skrzywdziłeś jedną osobę. Nie pozwolę, żeby to się stało jeszcze innym.<br />
-Słucham?! Ty chyba żartujesz? Przynajmniej wiem już co o mnie myślisz.- Damon był wściekły.<br />
-Hej spokojnie. Nie to miałem na myśli. Przepraszam stary. Po prostu się o ciebie martwię. Idź już. Spotkamy się później.<br />
<br />
<img height="112" src="http://31.media.tumblr.com/7b230cdcd097d137924253bde085c5fd/tumblr_mjz9djTWsJ1r20fsao1_500.gif" width="200" /><br />
*<br />
Siedziała tak już jakiś czas przyglądając się Caroline, która co chwilę nerwowo zaglądała w ekran telefonu. Po wcześniejszym szczęściu, teraz przyszedł czas na wątpliwości i strach. Chociaż Elena nie chciała się sama przed sobą do tego przyznać, czuła, że coś się wydarzy. No i była jeszcze Caroline. Elena nigdy nie martwiła się o przyjaciółkę tak bardzo jak dzisiaj. Niewyobrażalnie się zmieniła. I to jak się zachowywała. Na początku była miła, cieszyła się, że ją znalazła, a już chwilę później wściekała się i krzyczała. To nie było normalne, nawet jak na Caroline. Jej zamyślenie nie trwało długo, bo chwilę później wampirzyca poderwała się na równe nogi i patrzyła wyczekująco w drzwi. Po chwili stanął w nich mężczyzna.<br />
-Caroline, kochanie. Widzę, że dobrze wykonałaś swoje zadanie. Jestem z ciebie dumny.- Caroline podbiegła do niego i złożyła na jego ustach namiętny pocałunek. Elenę zatkało. Widziała tego faceta po raz pierwszy w życiu. Był wysoki, dobrze zbudowany. Jego niebieskie oczy kontrastowały z jasną skórą, a włosy miały jasnobrązowy kolor. Uśmiechnął się, gdy blondynka się od niego oderwała.- Caroline, słonko może przedstawisz mi swoją przyjaciółkę.<br />
-To Elena. Tak jak chciałeś cała i zdrowa. Zrobiłam dokładnie to co mówiłeś.<br />
-Nie było żadnych komplikacji?<br />
-Na szczęście nie. Trochę się stawiała, ale jakoś sobie z tym poradziłam.- Elena przyglądała się tej wymianie zdań w osłupieniu. Nie dość, że jej przyjaciółka całowała jakiegoś nieznajomego, to jeszcze wyrażała się o niej jakby jej tu nie było. Jakby była powietrzem.<br />
-Przepraszam bardzo, że przerywam tą konwersację, ale ja tu jestem. Czy ktoś może mi powiedzieć o co chodzi?<br />
-Naturalnie Eleno.- Mężczyzna podszedł do niej i stanął tuż przed nią.- Nazywam się Klaus. Klaus Mikaelson.<br />
<br />
<img height="112" src="http://31.media.tumblr.com/tumblr_lxk7yvnQhM1r1qmcpo1_500.gif" width="200" /><br />
________________________________________<br />
Nareszcie rozdział na, który tak długo czekałam, żeby móc go napisać. Wprowadziłam jedną z moich ulubionych postaci. Może po dzisiejszym rozdziale nie wszystko jest jeszcze jasne, ale w nn postaram się to wyjaśnić. Póki co jestem zadowolona z dzisiejszego rozdziału. A jak wy go oceniacie?<br />
Już nowy sezon TVD. Jak Wam się podobał pierwszy odcinek? Jak dla mnie może być :D<br />
Następny rozdział za tydzień.<br />
Komentujcie i polecajcie bloga. ~ Annabelle</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01827938395721080322noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-3668712844110484743.post-77588087175546762502013-09-28T02:37:00.001-07:002013-09-28T02:37:18.208-07:00Przepraszam :3Hej!! :D Przepraszam Was moi kochani, ale dziś nie będzie nn. :( Wiem jestem okropna, ale to wcale nie znaczy, że to koniec bloga. Znów mam wenę więc nic takiego się nie zdarzy. Chodzi o to, że mam remont i nie jestem w stanie nic napisać. Kompletny sajgon. Mam nadzieję, że mi wybaczycie :3 Nie wiem kiedy będę mogła coś dodać. Postaram się w tygodniu. Jeszcze raz przepraszam ~ AnnabelleAnonymoushttp://www.blogger.com/profile/01827938395721080322noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3668712844110484743.post-43096374990905556322013-09-21T03:47:00.000-07:002013-09-21T03:47:33.911-07:00Rozdział XXVIIIZapadła cisza. Bonnie stała jak wryta. Gdzieś w głębi duszy modliła się, żeby Damon tego nie zrobił. Niestety, wydawało się już być za późno.<br />
-Damon! Przestań! Ona nie jest niczemu winna.- Wampir na chwilę spojrzał w jej stronę.<br />
-Może jednak chcesz mi coś powiedzieć?- Ta sytuacja irytowała go coraz bardziej. Kiedyś nie zastanawiał by się tylko zabił tą dziewczynę już dawno. Dla zabawy, żeby pokazać tej wiedźmie kto tu rządzi.<br />
-Uspokój się! To nie jest twoja sprawa! Dlaczego zawsze musisz wszystko wiedzieć?! Tak będzie lepiej dla Eleny. Jeśli nie będziesz się wtrącał!- Odetchnęła z ulgą, gdy Damon odsunął się od Caroline.<br />
-Nie moja sprawa?! Tu chodzi o Elenę ty głupia wiedźmo! O jej życie nie rozumiesz?!<br />
-Jej życiu nic nie zagraża. Odsuń się od Caroline. Wszystko ci powiem.- Damon podszedł do niej.<br />
-Słucham?<br />
-Elena... Musiała wyjechać. Dla swojego własnego dobra.<br />
-Czy chociaż jedno zdanie jakie wypowiesz może być prawda?!- Czuł wściekłość. Teraz nie zważał już na konsekwencje. W wampirzym tempie znalazł się koło Caroline i wbił kły w jej szyję. Poczuł metaliczny smak krwi. Jak bardzo za tym tęsknił. Rozkoszował się tą chwilą, słysząc krzyk Bonnie biegnącej w ich stronę. Śmieszyła go. Dlaczego nie użyła magii? Pewnie była zbyt przerażona. Mimo to powinien ulotnić się jak najszybciej. Brutalnie wyrwał kły.Chciał żeby efekt był lepszy. Bonnie na pewno będzie zdruzgotana widząc umierającą przyjaciółkę. Na pewno nie będzie jej łatwo pogodzić się z tym, że to przez nią stała się wampirem. Tą nauczkę zapamięta do końca życia. W razie czego on jej przypomni. Może i nie dowiedział się niczego konkretnego, ale wiedział, że Bonnie zmięknie. Nie wiedział jeszcze jak, ale był pewny, że znajdzie Elenę. Jednak na razie powinien stąd wiać.<br />
<br />
<img src="http://25.media.tumblr.com/42a7b5f284ecbeb54ad648cda6eee214/tumblr_mjq6vuFoFI1rgpgw0o1_250.gif" height="200" width="178" /><br />
<br />
*<br />
Elena czuła, że stało się coś złego. Nie wiedziała czemu. Z początku myślał, że po prostu zaczyna wariować, ale pojawienie się Elijaha utwierdziło ją w przekonaniu, że coś jest nie tak. Był bardzo zdenerwowany. Pojawił się tylko na chwilę, zamienił kilka słów z Rose i zniknął. O co mogło mu chodzić? Pierwszą myślą jaka jej się nasunęła był Damon. To on zawsze stwarzał kłopoty. Bała się, że tym razem może być poważnie.<br />
-Twój chłopak nieźle narozrabiał.- Rose rozsiadła się na sofie.<br />
-Co zrobił?- Zadała to pytanie od niechcenie, żeby nie zdradzić wampirzycy jak się boi.<br />
-Trochę namieszał z twoją przyjaciółką.<br />
-Bonnie?- Opanował ją strach. A co jeśli coś jej się stało.<br />
-Nie tym razem. Zabrał się za słodką blondynkę.<br />
-Caroline.- Jak ta biedna dziewczyna, mogła się przed nim obronić. Gdyby chodził o Bonnie to nie martwiła by się tak bardzo. W końcu była czarownicą. Ale Caroline. Ona nawet nie wiedział, że istnieje takie coś jak wampir. Co Damon jej zrobił? Przecież nie mógł jej skrzywdzić. Była tego pewna. Damon nie był by w stanie zrobić jej coś złego.<br />
<br />
<img src="http://31.media.tumblr.com/tumblr_mbjmst7SR11rhw3hro1_500.gif" height="96" width="200" /><br />
<br />
*<br />
Łzy skapywały z policzków panny Bennett, gdy kartkowała strony księgi. Obok niej leżało ciało Caroline. Jeszcze oddychała. Bonnie wiedziała, że musi się pospieszyć. Inaczej wszystko stracone. Elijah powiedział jej, gdy do niego dzwoniła, żeby nic nie robiła, a on zaraz się zjawi, ale nie mogła patrzeć bezczynnie, jak jej przyjaciółka umiera i staję się wampirem. Dlaczego w tej księdze jest tak dużo zaklęć?! Widziała je już tyle razy, a gdy było potrzebne, to właśnie tego jednego nie mogła znaleźć. Otarła oczy wierzchem dłoni. Caroline wydała cichy jęk, co jeszcze bardziej zmobilizowało Bonnie. Jest! Zaklęcie którego szukała. Nie była pewna czy da rade. Babcia mówiła, że to potężna magia z którą trzeba się liczyć. Ingerowanie w sprawy śmierci nigdy nikomu nie wyszło na dobre, ale teraz nie to się liczyło. Musiała powstrzymać przemianę Caroline. Zaczęła mruczeć zaklęcie.<br />
-Silento vitas ex phoematos domo. Silento vitas ex phoematos...<br />
<br />
<img src="http://25.media.tumblr.com/044b3fd69363bb79bb5ecaf1a09bd966/tumblr_mqlwqqeFfQ1s28s67o2_250.gif" height="200" width="176" /><br />
<br />
*<br />
Damon nie miał pojęcia co ze sobą zrobić. Dopiero teraz docierało do niego co właściwie zrobił. Elena nigdy mu tego nie wybaczy. Zamienił jej najlepszą przyjaciółkę z wampira. Nie mógł uwierzyć, że był zdolny do czegoś takiego. Przecież to dla Eleny się zmienił. Całe swoje życie. Dla niej przystał zabijać. Stał się tym dobrym. Tak długo na to pracował, a teraz potrafił to zniszczyć w jednej chwili. Wściekły na siebie rzucił krzesłem stojącym obok niego. Dlaczego był takim głupcem i pozwolił, żeby złość nad nim zapanowała?! Nic nie zyskał, ale naraził się na nienawiść Eleny. Teraz był bezsilny. Mógł tylko czekać na rozwój wypadków.<br />
-Damon?- Usłyszał krzyki dochodzące z dołu. Alaric. Nie wiedział dlaczego, ale poczuł ulgę. Przynajmniej nie musiał być sam. Pospiesznie ruszył w kierunku schodów.<br />
-Co cię tu sprowadza Ric?<br />
-Stary czekałem na ciebie w Grillu ponad godzinę.<br />
-No tak. Kompletnie zapomniałem o naszych spotkaniach. Mam kilka kłopotów.<br />
-Kłopotów? Niech zgadnę. Elena. Daje ci w kość co?<br />
-Właśnie w tym sęk, że nie. Nie widziałem jej od dwóch dni.- Damon wskazał Alarickowi kanapę, a sam zabrał się za rozlewanie trunku do dwóch szklanek.<br />
-Jak to jej nie widziałeś?<br />
-Zniknęła. Ktoś ją porwał. Ta wstrętna wiedźma wie gdzie ona jest. Nie chciała nic powiedzieć i chyba trochę narozrabiałem.<br />
<br />
<img src="http://25.media.tumblr.com/b3a916633dd7d1beea4fdd3fd0a300cc/tumblr_mmpjy38GKz1r4z7l6o6_250.gif" height="138" width="200" /><br />
<br />
*<br />
Caroline obudziła się głęboko łapiąc powietrze. Była w swoim pokoju. Czuła pulsujący ból w głowie. Powoli zaczęła zwlekać się z łóżka. Co się stało? W głowie miała kompletną pustkę.<br />
-Caroline?- Do pokoju weszła Bonnie. Miała podpuchnięte oczy.- Jak się czujesz? Wszystko dobrze?- W jednej chwili dopadła przyjaciółkę i zaczęła ją przytulać i oglądać.<br />
-Hej Bon. Uspokój się. Co miało by mi się stać? Płakałaś?<br />
-Co...? Ja.. nie po prostu... A zresztą nie ważne. Na pewno dobrze się czujesz?<br />
-Wszystko okay. Boli mnie tylko głowa. Co się właściwie stało? Jak się tu znalazłaś?<br />
-No wiesz odwiedziłam cię no i trochę zabalowałyśmy. Za dużo wypiłaś. Spałaś tak kilka godzin.<br />
-To by wszystko wyjaśniało. Dobrze, że mojej mamy nie ma. Powinna już chyba wrócić z pracy.<br />
-Dzwoniła i mówiła, że będzie późnej. Połóż się Caroline. To dobrze ci zrobi.<br />
-Właściwie to bym coś zjadła. Umieram z głodu.<br />
-Zaraz ci coś przyniosę.- Bonnie wyszła z pokoju. Wróciła po kilku minutach niosąc talerz z kanapką.<br />
-Dziękuję. Zjem i chyba się jeszcze trochę prześpię.- Caroline wzięła kęs do ust.<br />
-Dobry pomysł. Nie będziesz miała nic przeciwko jeśli pójdę? Mam kilka spraw do załatwienia.<br />
-Jasne. Nie musisz mnie pilnować.- Bonnie mogła odetchnąć z ulgą. Wszystko było w jak najlepszym porządku. Caroline pozostała Caroline. Udało jej się zatrzymać przemianę. Teraz musiała zmierzyć się z konsekwencjami.<br />
<br />
<img src="http://25.media.tumblr.com/tumblr_lzhe2yvXJS1qasgufo1_500.gif" height="142" width="200" /><br />
<br />
*<br />
-Zrobiłeś co?!<br />
-Błagam chociaż ty mnie nie osądzaj. Liczyłem na coś typu dobrze postąpiłeś, albo nie miałeś wyjścia.- Damon uśmiechnął się niepewnie.<br />
-Nie wierzę, ze chce ci się jeszcze żartować.<br />
-Bez przesady. Nic takiego się nie stało. Dałem jej szansę na wspaniałe życie.- Wampir sam nie wierzył w to co mówił. Z własnego doświadczenia wiedział, że życie wampira to męka. Samotność, wyrzuty sumienia. Oczywiście można to wyłączyć, ale to i tak nic nie dawało. Gdy emocje wracały ból stawał się nie do wytrzymania.<br />
-Nic się nie stało?! Damon nie widzisz co zrobiłeś? Odebrałeś tej dziewczynie szansę na normalne życie. Nie będzie mogła założyć rodziny, ani mieszkać nigdzie na stałe.<br />
-Wiem! Wiem, co to znaczy lepiej niż myślisz. Nie chciałem tego. Chodziło o Elenę. Kiedy w grę wchodzi jej bezpieczeństwo nie wiem co się ze mną dzieje. Nie panuję nad sobą.<br />
-Po prostu ją kochasz.<br />
-Tak. Cholernie ją kocham. I nie pozwolę, żeby coś jej się stało.<br />
-Wymyślimy coś bracie. Pomogę ci.- Damon poczuł przyjemne ukłucie w sercu. Nigdy nie miał przy sobie kogoś takiego. Przyjaciela. Mógł być za to wdzięczny losowi.<br />
-Dzięki Ric. Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy. Zanim zaczniemy myśleć co z tym zrobić muszę jeszcze coś sprawdzić.<br />
<br />
<img src="http://24.media.tumblr.com/tumblr_mbfujn51cl1qg0ysvo1_500.gif" height="112" width="200" /><br />
<br />
*<br />
Ciche kroki wyrwały Caroline ze snu. Gwałtownie poderwała się do pozycji siedzącej.<br />
-Bonnie? To ty?- Nikt nie odpowiadał.- Mama?- Cisza. Caroline. Nie miała pojęcia co robić. Drzwi skrzypnęły. Zobaczyła wysoką postać zbliżającą się do niej.<br />
-Kim jesteś?<br />
-Witaj ponownie Caroline. Jesteś mi potrzebna.<br />
-Potrzebna?<br />
-Tak Caroline. Pomożesz mi. Ale najpierw musimy coś zrobić.- Caroline wpatrywała się w błękitne oczy mężczyzny niczym oczarowana.- Siedź spokojnie.- Kłami przebił własną rękę i podsunął ją dziewczynie.- Pij.- Caroline posłusznie zrobiła to co kazał. Potem jego kły zaczęły zbliżać się do jej szyi.<br />
______________________________________________<br />
Na początku chciałam Was bardzo, ale to bardzo przeprosić. Wiem, że rozdziału nie było prawie miesiąc, ale nie miałam weny żeby pisać. Dziś zmobilizowałam się i powstało to. Mam co do tej notki mieszane uczucia, ale ocenę pozostawiam Wam.<br />
Jeszcze nie podjęłam decyzji co dalej z blogiem. Proszę was o komentowanie. Jeśli to mnie zmobilizuje będę dalej pisać.<br />
I jeszcze jedna sprawa. Pasuje wam, żeby gify pojawiały się nie tylko na końcu nn? Jeśli nie to w nn tak nie będzie. Piszcie.<br />
Postaram się dodać nn za tydzień. ~ AnnabelleAnonymoushttp://www.blogger.com/profile/01827938395721080322noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-3668712844110484743.post-1420379557633004872013-09-07T01:39:00.001-07:002013-09-07T01:39:56.573-07:00Niestety to nie rozdział :(Przepraszam Was, ale dziś nie dam rady dodać rozdziału. Po protu mam pare spraw na głowie i nie wyrobie się. Postaram się dodać rozdział jutro, ale nic nie obiecuję. Jeszcze raz przeprasza. I jest jeszcze druga sprawa. Od jakiegoś czasu poważnie zastanawiam się nad zamknięciem bloga. Powód jest prosty. Brakuje mi zapału do pracy. Komentarzy jest bardzo mało i przez to nie mam mobilizacji. Będę musiała jeszcze się nad tym dobrze zastanowić, bo utknęłam w połowie historii Deleny. Póki co rozdziały będą dodawane. ~ AnnabelleAnonymoushttp://www.blogger.com/profile/01827938395721080322noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-3668712844110484743.post-27747161613678208712013-08-31T03:29:00.002-07:002013-08-31T03:29:16.819-07:00Rozdział XXVIICo robić, gdy ma się pełno wolnego czasu? Na to pytanie, Elena starała się odpowiedzieć, od kilku godzin. Nie mogła uwierzyć, że czas może się, aż tak bardzo dłużyć. Sekundy, minuty, godziny. Zdawało jej się, że siedzi w tym domu już kilka dni. Na początku Bonnie była przy niej cały czas, ale potem nagle zniknęła. Zresztą i tak nie miały o czym rozmawiać. Elena była wcześniej zbyt na nią zła, by się odezwać. Dopiero, gdy jej przyjaciółka wyszła, zaczęła się nad tym wszystkim zastanawiać. Nawet jeśli Bonnie zrobiła to, żeby ją chronić, nie zmieniało to faktu, że już od dawna wiedziała o Damonie, Klausie, Katherine. Przez ten cały czas nic jej nie powiedział, a nawet prawie się o to pokłóciły w Grillu. Pewnie na jej miejscu, Elena zrobiłaby to samo, ale mimo to odczuwała żal i poczucie zdrady. Może za bardzo dramatyzowała, ale nie potrafiła od tak zapomnieć. No i był jeszcze Damon. Bonnie wiedziała, że Elijah próbuje ją porwać, ale pewnie nie przyszło jej do głowy, że wampir będzie jej szukał. A znając Salvatora, może poważnie zagrozić ich planom. Tylko, że tym samym ściągnie na siebie złość Pierwotnego. Bała się do czego Damon się posunie. Niewątpliwie, był zdolny do wielu rzeczy, ale gdy coś robił nie zastanawiał się nad konsekwencjami. Elena czuła, że już dłużej tego nie wytrzyma. Po co Elijah ją porwał? Gdyby na prawdę chciał jej pomóc nie trzymał by jej zamkniętej w tym okropnym domu! Dlaczego była taka głupia i mu uwierzyła. Przecież wiedziała, że w świecie tych nadprzyrodzonych istot nikomu nie można ufać. Najlepszym przykładem jest Rose. Czy zawsze musi być taka naiwna?!<br />
*<br />
Bonnie nie przepuszczała, że Salvatore przyjdzie do niej prosić o pomoc. Zaskoczył ją. Dziwiła się sobie, że wcześniej o nim nie pomyślała. Niestety mógł poważnie zagrozić ich planom. Na szczęście Damon był tak zaniepokojony o Elene, że nie zauważył jej zdziwienia, gdy pojawił się w jej domu. Teraz chodził po pokoju, podczas, gdy ona mruczała pod nosem "zaklęcia".<br />
-No błagam cię! Zrób coś. W końcu jesteś wiedźmą. Elena nie mogła się tak po prostu rozpłynąć.- Irytowało go jej nastawienie. Była spokojna. Może nawet za spokojna. Sądził, że skoro, to najlepsza przyjaciółka Eleny, to zrobi wszystko, żeby pomóc mu ją znaleźć. Teraz patrząc na nią nie był już tego taki pewny. Czarownica co chwile zerkała nerwowo w jego stronę. Damon był pewny, że ona coś wie. Czuł to. Musiał tylko dowiedzieć się co. Chodziło o Elene.<br />
-Staram się jak mogę. To nie jest wcale takie proste, jak się wydaje. Było by mi łatwiej, gdybyś tak nie łaził i nie patrzył mi cały czas na ręce. - Damon powoli tracił panowanie. Co ta wiedźma sobie myślała?! Chodziło o życie jej koleżanki, która zaginęła kilkanaście godzin temu. Był prawie pewny, że nie porwała jej żadna śmiertelna istota. Jeśli w ogóle ją porwano. Teraz nie był już niczego pewien. Został z tym całkiem sam. Jak się okazało, nawet na własnego brata nie może liczyć. Odkąd kilka dni temu oznajmił mu, że wyjeżdża Katherine, była stałym gościem w ich domu. Dziś po prostu zniknęli. Był się, że to może mieć coś wspólnego z Eleną.<br />
-Długo jeszcze Bonnie?<br />
-Nie mogę ci pomóc. Staram się, ale Elena zniknęła.- Że co?! Nie mógł uwierzyć, że ta wstrętna wiedźma mówiła to z takim spokojem! Gdyby chciała mu pomóc nie poddałaby się od razu. Czuł, że ona wie, gdzie jest Elena. Wiedział co musi zrobić. Zmusi Bonnie do powiedzenia mu gdzie jest Elena. Nawet już wiedział jak. Caroline.<br />
*<br />
-Wszystko w porządku Eleno?- Dziewczyna wzdrygnęła się. Czy wampiry zawsze musiały pojawiać się tak nagle?<br />
-Jasne. Wszystko jest wspaniale. Co tam, że siedzę sama kilka godzin sama w tym zamku czy co tam to jest. Wszystko jest wręcz wspaniale. Marzyłam o tym, żeby zostać porwaną przez Pierwotnego.- Jej frustracja rosła z każdą chwilą, a w dodatku Elijah nic sobie z tego nie robił tylko patrzył na nią tak jakby była dzieckiem które wścieka się z byle powodu.<br />
-Daj spokój Eleno. Przecież nie zostaniesz tu wiecznie. Może zechcesz wysłuchać do końca mojej propozycji?- Elena powoli kiwnęła głową na znak zgody.- Wspaniale. Jak już wiesz, chcę ci pomóc. Jestem w stanie obronić cię przed Niklausem, ale nie będzie to łatwe. Jeśli zgodzisz się na mój warunek, ty, twoja rodzina i przyjaciele będziecie bezpieczni.<br />
-Jaki to warunek?<br />
-Musisz stąd wyjechać. Zamieszkasz z moją przyjaciółką Lexi.<br />
-Że co? Przecież powiedziałeś, że mnie ochronisz!- Nie wyobrażała sobie, że Elijah wypali z czymś takim. Jenna, Jeremy, Caroline, a przede wszystkim Damon. Miałaby to wszystko zostawić i ratować sobie?! Odkąd pamiętała, Mystic Falls było jej domem. Nic nie mogło ją zmusić do wyjazdu stąd.<br />
-Bo tak będzie. Musisz tylko wyjechać. Jeśli cię tu nie będzie, łatwiej mi będzie przekonać Niklausa, żeby zostawił cię w spokoju. Zastanów się nad tym dobrze.<br />
-Nie!- Wypowiedział to jedno słowo dobitnie i stanowczo. Była pewna, że tego nie zrobi.<br />
-Zastanów się dobrze. To może być twoja jedyna szansa. Niklaus jest strasznie uparty, a w dodatku nie widzieliśmy się od dłuższego czasu. Nie wiem, jak zareaguje na spotkanie ze mną, tak więc przemyśl to, a ja porozmawiam z pewnym wampirem, który może przyspożyć nam kłopotów.<br />
*<br />
Damon bił się z myślami. Wiedział, co przekonało by Bonnie do pokazania mu miejsca ukrycia Eleny, ale wiedział też, że ukochana nie wybaczyła by mu tego co zamierzał zrobić. Właściwie to dlaczego się nad tym zastanawiał? Powinien już to zrobić. W końcu chodzi o Elene. Życie nauczyło go dążyć po swoje i nie zważać na przeciwności. A Elena należała do niego. Była jego miłością i nie mógł jej stracić. Jeszcze kilka miesięcy temu nie przepuszczał, że miłość dopada takich gości jak on. Na szczęście się mylił. Musiał to zrobić. W wampirzym tempie ruszył w stronę drzwi, ale coś go zatrzymało. Nim się obejrzał leżał na podłodze. Czuł ból w klatce piersiowej. Nim zorientował się co się stało czyjś głos przemówił zaraz koło niego.<br />
-Nie rób nic głupiego Damonie.- Salvatore odwrócił się gwałtownie, ale nie mógł zlokalizować właściciela tego spokojnego głosu.- Tak będzie lepiej dla Eleny. Nie mieszaj się w to.- Zapanowała cisza. Damon był pewien, że nikogo już nie ma w domu, ale dla pewności wszystko sprawdził. O co chodziło? To brzmiało idiotycznie. Nie rób niczego głupiego. Jasne. Pewnie za chwile pojawią się duchy. Damon wzruszył ramionami i udał się do domu Forbesów wcześniej wysyłając do Bonnie smsa.<br />
*<br />
Czy ten Damon nie może się opanować? Bonnie pędziła autem do Caroline. Nie zdążyła zadzwonić do Eljaha. Właściwie, to liczyła, że sama sobie poradzi. Na siedzeniu obok niej leżał telefon. Na wyświetlaczu widniał tekst wiadomości.<br />
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: x-small;"><i><br /></i></span>
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: x-small;"><i> Od: Damon Salvatore</i></span><br />
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: x-small;"><i><br /></i></span>
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: x-small;"><i>Zawiodłem się na tobie Bonnie.</i></span><br />
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: x-small;"><i>Myślałem, że Elena jest dla ciebie najważniejsza.</i></span><br />
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: x-small;"><i>Widocznie nie.</i></span><br />
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: x-small;"><i>Szkoda.</i></span><br />
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: x-small;"><i>Sprawdźmy ile znaczy dla ciebie Caroline.</i></span><br />
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace; font-size: x-small;"><i>Do zobaczenia w domu Forbesów. </i></span><br />
<span style="font-family: Courier New, Courier, monospace;"><i><br /></i></span>
Przeszedł ją dreszcz, gdy ponownie przeczytała wiadomość. Babcia ostrzegała ją przed wampirami. Mówiła, że gdy czegoś chcą, to nie spoczną dopóki tego nie zdobędą. Nie chciała nawet myśleć do czego zdolny jest Damon, jeśli chodzi o Elene. Pośpiesznie zaparkowała samochód na podjeździe Forbesów i pobiegła w stronę drzwi.<br />
-Caroline!- Wbiegła do domu i skierowała się do salonu. Cisza.- Caroline!<br />
-Bonnie! Tu jestem.- Uspokoiła się słysząc głos Caroline dobiegający z jej pokoju. Weszła schodami na górę.<br />
-Wszystko dobrze Care? Przepraszam, że tak wpadłam do twojego domu, ale...- Zamarła w pół zdania. Caroline siedział na swoim łóżku. Tuż za nią stał Damon. Jej oczy nic nie wyrażały. Wyglądała jak zahipnotyzowana.<br />
-Witaj ponownie Bonnie. Jak się cieszę, że wpadłaś. Za chwilę, będziemy świętować narodziny nowej Caroline. Chyba, że mi pomożesz.<br />
-Przecież już ci mówiłam, że moje czary są za słabe! Nie mogę zlokalizować Eleny!- W głosie Bonnie słychać było panikę.<br />
-Kłamiesz. Nie potrzebujesz czarów, żeby wiedzieć gdzie jest.<br />
-Co? Nie ja...<br />
-Zła odpowiedź.- Bonnie zamarła, gdy kły Damona zaczęły przybliżać się do szyi Caroline.<br />
_________________________________________<br />
No i jest. Po dwóch tygodniach dodaje nowy rozdział.<br />
Jestem z niego w miarę zadowolona. Może nie jest zbyt długi, ale wydaje mi się, że nie jest nudno.<br />
Początkowo nie miałam w planie tego wszystkiego z Caroline, ale myślę sobie czemu nie wrócić do starego, złego Damona? Mam nadzieję, że może być.<br />
Coś słabo z komentarzami. Nie mówię, że cały czas jest ich jakoś dużo, ale ostatnio jest gorzej niż kiedyś. Proszę Was komentujcie. Nawet z anonima, ale to i tak dużo znaczy.<br />
Nowy rozdział za tydzień jeśli się nic nie zmieni. ~ Annabelle<br />
<br />
<img height="320" src="http://31.media.tumblr.com/tumblr_mankawaRFa1rp4duqo1_250.gif" width="320" />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01827938395721080322noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-3668712844110484743.post-83977189088391687132013-08-17T04:50:00.000-07:002013-08-17T04:50:07.623-07:00Rozdział XXVI-Elena.- Cichy głos w jej głowie pojawił się nagle, ale nie chciała się budzić. Jeszcze nie teraz, jeszcze trochę.- Elena!- Głos stawał się coraz głośniejszy i coraz bardziej natarczywy. Odbijał się echem w jej głowie, która zaczynała potwornie boleć. Czuła, że szumi jej w uszach. Ciało odmawiało posłuszeństwa. Dlaczego ten ktoś nie zostawi jej w spokoju? Po co krzyczy i nią potrząsa? Dopiero teraz do świadomości Eleny zaczęło coś docierać. Zmusiła się, żeby otworzyć oczy, ale gdy tylko to zrobiła, od razu pożałowała swojej decyzji. Oślepiły ją jasne promienie słońca, co poskutkowało kolejną falą bólu w głowie. Zaczęła się podnosić do pozycji siedzące, gdy czyjeś ręce złapały ją, jakby chciały ją podtrzymać. Powoli odzyskiwała ostrość widzenia i świadomość. Parking. Czyjeś dłonie łapiące ją od tył. Kły wbijane w szyje. Mimowolnie podniosła rękę i wyczuła z prawej strony ranę. Tylko, że teraz nie to się liczyło. Ktoś ją trzymał. Ktoś był zaraz koło niej. Słyszała szybki oddech tuż za nią. Gwałtownie odwróciła się do przeciwinika i zamarła. <div>
-Bonnie. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
*</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Przez jej bolącą głowę przelatywało stado myśli. Próbowała sobie wszystko poukładać. Na pewno Bonnie znalazła ją na parkingu. Pewnie jej pomogła. Tylko jak znalazła się tutaj? Raczej nie było możliwe, żeby ta jej niewielka przyjaciółka ją tu przyniosła. Elena zaczęła się rozglądać po pokoju w poszukiwaniu jakiejś innej osoby. Liczyła na to, że zobaczy Damona albo Jeremy'ego, ale nic z tego. W ogromnym pokoju urządzonym w jasnych kolorach nie było nikogo oprócz nich.</div>
<div>
-Elena?- Dziewczyna odwróciła głowę w stronę przestraszonej czarownicy. Przyglądała jej się uważnie.- Wszystko dobrze? Jak się czujesz?- Nie wiedziała jak się zachować. Odpowiedzieć czy nie? Wciąż w jej głowie czaiło się tylko jedno pytanie. Co robi to Bonnie? Ostatecznie jednak znały się od zawsze. Była pewna, że z jej strony nic jej nie grozi.</div>
<div>
-Nie jest dobrze. Potwornie boli mnie głowa,a na dodatek nie wiem gdzie jestem. Może raczysz mi wytłumaczyć jak się tu znalazłam i co do cholery tu robisz?!- Nie chciała, żeby tak to wyszło, ale nie mogła zapanować nad narwami. Niestety na swoją niekorzyść, bo zapłaciła ze tą nerwowość bólem. Złapała się za głowe i zamknęła oczy.</div>
<div>
-Ups. Chyba kogoś boli główka. Niestety. Taki los śmiertelników.- Z oddali doszedł do niej ironiczny głos. Dobrze znany. Rose. Poczuła jak Bonnie gwałtownie zrywa się na nogi.</div>
<div>
-Miałaś być delikatna! Ostrzegałam cię!- Pierwszy raz słyszała Bonnie tak zdenerwowaną. Otworzyła oczu akurat w chwili, gdy czarownica wyciągnęła przed siebie rękę w stronę wampirzycy. Włosy, zaczęły jej falować, na twarzy malowała się determinacja i gniew. Rose krzyknęła z bólu, złapała się za głowę i upadła.</div>
<div>
-Ups. Chyba nie tylko Elenę boli głowa.- Bonnie uśmiechnęła się szyderczo.</div>
<div>
-Drogie panie. Po co te nerwy?- Elena starała się zidentyfikować właściciela tego spokojnego głosu. Odwróciła się. W drzwiach za nią stał wysoki brunet. Był ubrany w garnitur. Jego twarz wyrażała spokój i opanowanie. Skinął głową w stronę Rose, która wstała i odeszła. W pierwszej chwili Elena pomyślała o Klausie, jednak coś jej nie pasowało. Opis Pierwotnego jako bestii bez serca jakoś nie pasował jej do tego bacznie jej się przyglądającego mężczyzny. Od razu jednak zganiła się za to, że tak łatwo uwierzyła temu spokojnemu spojrzeniu, gdy w wampirzym tempie znalazł się koło niej i posadził ją na sofie. Elena wiedziała, że nie warto się wyrywać, bo i tak nie ma szans z wampirem, zwłaszcz, że istnieje możliwość, że to Klaus. Wolała oszczędzać i tak już niewielkie siły.</div>
<div>
-Witaj Eleno. Mam nadzieję, że już lepiej się czujesz. Przepraszam za to.- Wskazał ręką na jej ranę na szyji.- Rosalie nigdy nie była zbyt delikatna.</div>
<div>
-Rosalie? Chodzi ci o Rose?- Te słowa wydobyły się z ust Eleny zanim zdążyła pomyśleć. Przecież to było pewne, że chodziło właśnie o nią. W końcu to ona ją zaatakowała.</div>
<div>
-Nie uważasz, że to nie potrzebne?- Elena popatrzyła na niego zdziwiona. Nie wiedziała o co mu chodzi.- To zmienianie imion na bardziej "nowoczesne". Zupełnie jak Katerina.- Wszystko zaczęło jej się zgadzać. Była już prawie pewna, że to Klaus. Tylko, że nadal nie pasował jej jego spokój i opanowanie.</div>
<div>
-Klaus?- No i znów to zrobiła. Po co w ogóle się oddzywała? Nie poznawała siebie.</div>
<div>
-Oh nie Eleno. Niklaus to mój młodszy brat. Jestem Elijah.- Młodszy brat? O co w tym wszystkim chodziło? Miał być tylko Klaus,a teraz okazuje się, że ściga ją dwóch braci.</div>
<div>
-Jesteś Pierwotnym?</div>
<div>
-O ile mi wiadomo tak. Nasza rodzina była pierwsza. Od nas się wszystko zaczęło.</div>
<div>
-Wasza co? Jest was więcej?!- Elene ogarnęła panika. Rodzina Pierwotnych wampirów. Dwóch już coś od niej chce, a kto wie, czy niedługo nie pojawią się następni. Dlaczego to jej zawsze musiało sie coś takiego przytrafiać?!</div>
<div>
-Spokojnie Eleno. Nie patrz na mnie takim wzrokiem. Nic ci nie zrobię. Oprócz Niklausa mam jeszczę trójkę rodzeństwa.</div>
<div>
-Trójke?</div>
<div>
-Eleno czy nie za dużo tych pytań? Wolałbym, żebyśmy przeszli do rzeczy. </div>
<div>
-Co to ma niby znaczyć?</div>
<div>
-To ma znaczyć, że chcę ci pomóc. Jak się dowiedziałem, mój braciszek jest tobą zainteresowany. Zapewne dzięki Katerinie. Wierz mi, znam Niklausa ponad 1000 lat. Jeśli obierze sobie jakiś cel, to nie spocznie puki go nie osiągnie, a to nie wróży nic dobrego. </div>
<div>
-Chcesz mi pomóc?- Elena nie mogła go zrozumieć. O co mu chodziło? Dlaczego w ogóle Pierwotny zainteresował się losem zwykłej śmiertelniczki?</div>
<div>
-Tak. Widzisz, mój brat jest za bardzo pewny siebie. To może go zgubić. I nie tylko jego. Ma plany, które mogą zagrozić wszystkim nam. Nie widziałam, go już od wielu lat. Chyba przyszedł czas, żeby wreszcie się spotkać.</div>
<div>
-Czego on ode mnie chce?</div>
<div>
-Nie mam pojęcia, ale postaram się dowiedzieć. Obawiam się jednak, że będziesz musiała tu zostać przez jakiś czas.</div>
<div>
-Nie możesz mnie tu więzić!- Elenę ogarnęła panika. Ciotka ją zabiję. Nie wspominając już o Damonie. Bała się co może zrobić. Strach ją opanował i nie wiedziała co robi. W jednej chwili zerwała się na równe nogi i zaczęła biec do drzwi w któych pojawił się Elijah. Wiedziała, że to bezsensowne, ale nie mogła zrobić nic innego. Ledwo odbiegła od sofy, a Pierwotny złapał ją i ponownie na nią niósł. Dopiero w tym momencie do rozmowy wtrąciła się Bonnie. Do tej pory siedziała cicho. Elena niemalże zapomniała o jej obecności.</div>
<div>
-Elijah puść ją.</div>
<div>
-Nie rozumiesz Bonnie? Niklausa nic nie powstrzyma. Ze mną będzie bezpieczniejsza.</div>
<div>
-Wiem!- Popatrzyła na przyjaciółkę. Elena nic z tego nie rozumiała. Pierwotny i czarownica rozmawiali ze sobą jakby byli dobrymi znajomymi.- Należą jej się wyjaśnienia nie sądzisz? </div>
<div>
-Może masz rację. Ty się tym zajmij. Ja muszę już iść. Zakładam, że ciotka i brat Eleny będą się niepokoić. Zajmę się nimi.</div>
<div>
-Nie zapominj o Damonie.</div>
<div>
-Oczywiście Bonnie. Do widzenia Eleno. Mam nadziję, że niedługo się zobaczymy.- Pierwotny zniknął pozostawiając Bonnie i Elene same.</div>
<div>
-O co w tym chodzi?!</div>
<div>
-Spokojnie. Już ci wyjaśniam. Od dawna wiedziałam o tym, że jesteś sobowtórem, że Salvatorowie to wampiry i, że ściga cię Klaus. Wszystko dzięki Elijah'owi. Przyszedł do mnie i o wszystkim mi opowidział. Dlatego musiałam wczoraj tak się zachować w Grillu. Nie mogłam się ujawnić. </div>
<div>
-Dlaczego mu pomagasz?! Jak mogłaś! Przecież znamy się tak długo. Ufałam ci Bonnie!- Elena dała upust całej swojej złości.</div>
<div>
-Nie rozumiesz?! Zrobiłam to żeby cię chronić! Klaus cię zabije! Elijah to nasza jedyna szansa.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
*</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Damon przetrząsnął już wszystkie miejsca w których mogła być. Może za bardzo panikował, ale nie potrafił się na niczym innym skupić. Zniknęła po spotkaniu z Bonnie. To nie było do niej podobne. Elena na pewno by zadzwoniła. Chyba, że ma kłopoty. Ta myśl jeszcze bardziej go zdenerwowała. Zdawał sobie sprawę, że przez miłość do niej stał się bardziej sentymentalny, a to oznacza słabość. Tylko, że nie to się teraz liczyło. Bał się, że może ją stracić. Każdego poranka budził się i zastanawiał jak dużo wspólnych dni im jeszcze zostało. Przynajmniej wiedział jedno. Miłość go napędzała. Przyszedł mu do głowy nowy pomysł. Nie wiedział czy to wypali, ale musiał spróbować. Bonnie. Ona musi mu pomóc. Jest czarownicą i przyjaciółką Eleny. Jeśli ona zawiedzie, to i tak znajdzie sposób, żeby odnaleźć Elene. Z każdą chwilą jego strach rósł coraz bardziej. </div>
<div>
__________________________________</div>
<div>
Ten rozdział był napisany wcześniej. Nie miałam w planie wprowadzać do tego Bonnie, ale po waszych komentarzach do ostatniej notki, to mi wpadło do głowy. No i Bonnie współpracuje z Elijahem. Co sądzicie?</div>
<div>
Koniec nn nie bardzo mi się podoba. Chciałam to zrobić ineczej, ale niestety czas mnie dziś goni i nie dam rady.</div>
<div>
Niestety w następnym tygodniu nie będzie nn bo wyjeżdżam na kilka dni. Może dodam rozdział w środku tygodnia a jak nie to za dwa tygodnie w sobotę.</div>
<div>
Komentujcie i polecajcie bloga. ~ Annabelle</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<img src="http://24.media.tumblr.com/f3af9dbd8491cdda02a974e218123f75/tumblr_mpfn32YKIo1qbr4j2o5_250.gif" /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01827938395721080322noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-3668712844110484743.post-21998977806162776382013-08-10T06:00:00.001-07:002013-08-10T06:00:15.220-07:00Rozdział XXVElena siedziała z Damonem w jej pokoju. Odkąd wrócili ze spotkania z Davidem i Rose nie odezwała się ani słowem. Damon zaczynał się poważnie o nią niepokoić. Nie za bardzo wierzył w bajkę o tym całym Pierwotnym, ale jak widział jego dziewczyna miała na ten temat inne zdanie. Irytowało go to, że nie może zrobić nic, żeby poprawić jej humor. Przecież zawsze potrafił znaleźć rozwiązanie z każdej sytuacji. Tylko przy Elenie było inaczej. Wszystko przez to, że ją kochał. To uczucie sprawiało, że nigdy nie wiedział co zrobić jeśli chodziło o nią. Była najważniejszą osobą w jego życiu. O Stefanie nawet nie pomyślał. Wolał na razie nie wpuszczać go do swojej głowy, chociaż wiedział, że powinien, by był przyczyną dla której okłamywał Elenę. Drugi raz odkąd ją zna nie powiedział jej prawdy. Na początku ukrywał to, że jest wampirem, a teraz "ucieczkę" Stefana. Jego brat tak po prostu oznajmił mu kilka dni temu, że wyjeżdża. Oczywiście Damon wiedział, że powód tego nagłego opuszczenia Mystic Falls był jeden. Katherine. Od tygodni obserwował to co działo się z jego bratem. Najgorsze było to, że nic z tym nie zrobił. I głównie dlatego wolał o tym nie myśleć, bo gdy tylko pozwalał sobie wrócić do tych wydarzeń, czuł coś co nigdy wcześniej go nie dopadło. Wyrzuty sumienia. Miał wrażenie, że to przez niego jego brat powoli stawał się tym kim był kiedyś. Bestią. Rozpruwaczem. Postanowił zastanowić sie nad tym w wolnej chwili, ale teraz ważniejsza była Elena. Podszedł do niej powoli i przytulił. Słyszał jak jej oddech uspokaja się.<br />
-Nie ma to jak być ściganą przez pierwszego wampira na świecie. Powiedz mi czemu to mi się to zawsze musi przytrafiać. Dlaczego moje życie nie może wyglądać normalnie? Przecież moglibyśmy, żyć razem spokojnie. Skończyłabym szkołę i...- No właśnie co dalej? Damon nie słuchał już dziewczyny. Teraz w jego umyśle zakiełkował nowy problem. Co będzie kiedy Elena skończy szkołe? To przez niego jej życie nigdy nie będzie normalne. Pojawił się i wywrócił wszystko do góry nogami. Wciągnął ją w świat z którego nie ma ucieczki. Nigdy nie będzie mogła już żyć normalnie. Przynajmniej nie przy nim.- Damonie? Wszystko w porządku?<br />
-Tak. Wszystko okay.- Wampir otrząsnął się z ponurych myśli.- Wiesz kochanie, nie powinnaś się tak przejmować. Ten Pierwotny to zwykła bajka. A nawet jeśli istnieje to jak jest szansa, że interesuję się tobą? Czego on mógłby od ciebie chcieć?<br />
-Nie słyszałeś co powiedziała Rose? Katherine specjalnie zwraca jego uwagę na mnie, bo się go boi. Boi się, rozumiesz?! Czy to według ciebie nie dziwne? W końcu jest zimna i pewna siebie. Jakoś mi się nie wydaję, że boi się byle kogo. To po prostu do niej nie pasuje.<br />
-Już dobrze. Uspokój się słońce. Postaram się czegoś jeszcze dowiedzieć o tym Klausie. Martwię się o ciebie. Raczej nie powinnaś zostać sama. Może spotkasz się z Bonnie, albo Caroline?<br />
-Nie musisz się przejmować. Wszystko ze mną dobrze, ale masz rację. To dobry pomysł. Już dawno się z nimi nie widziałam. Poza tym, źle się czuję z tym, że muszę je okłamywać. Chyba będę musiała im powiedzieć prawdę.- Damon posłał jej wątpiące spojrzenie.- Oh daj spokój. Bonnie powierzyła mi swój sekret. Chcę być wobec niej fair.<br />
-Mimo wszystko radzę ci uważać. Z doświadczenia wiem, że łowca wampirów nie reaguję na taką sensację zbyt dobrze, a co dopiero wiedźma.<br />
-Damon!<br />
-No dobrze, dobrze. Nic już nie mówię.- Pocałował ją na przeprosiny.- Lecę już kochanie. Uważaj na siebie.<br />
-Będę ostrożna jak zawsze.<br />
*<br />
Elena umówiła się z Bonnie na 17 w Grillu. Szczerze mówiąc wolałaby jakieś bardziej ustronne miejsce, ale jak na złość Jeremy wrócił do domu z kumplami i na pewno nie miałyby jak spokojnie porozmawiać. To i tak nie był najgorszy problem. Szlaban. Elenie cudem udało się namówić Jenne, żeby się zgodziła ją puścić. Zakaz miał niestety trwać jeszcze trzy dni, ale wmówiła ciotce, że mają do zrobienia jakiś projekt. Dobrze, że rozmawiały przez telefon, bo inaczej Jenna natychmiast wychwyciła by kłamstwo w jej oczach. Godzina spotkania zbliżała się nieubłaganie, a Elena w dalszym ciągu nie mogła wymyślić jak powiedzieć Bonnie o tym wszystkim. Przecież nie mogła walnąć prosto z mostu coś w stylu "Mój chłopak to wampir i ściga mnie Pierwotny. Myślisz, że przeżyję?". Uśmiechnęła się myśląc o tym. Wiedziała, że nie może teraz stchórzyć. Czuła, że musi się komuś wygadać, a Bonnie wydawała jej się najlepszą słuchaczką. Bądź co bądź była częścią świata nadprzyrodzonych istot. Powinna jej uwierzyć.<br />
*<br />
Okazało się, że nic nie jest takie proste jak się wydaje. Teraz siedząc przed przyjaciółką Elena nie miała pojęcia jak zacząć.<br />
-Dobrze się czujesz Eleno? Jesteś taka jakaś zamyślona.<br />
-Co? A tak, tak.- Elena wyrwała się z zamyślenia.- Wszystko dobrze. Po prostu chciałabym z tobą porozmawiać.<br />
-Właśnie ja też. Cieszę się, że zadzwoniłaś. Dawno się nie widziałyśmy, a wiele się działo. Wiesz ile się nauczyłam od babci? Umie coraz więcej zaklęć. To niesamowite! Nie miałam pojęcia, że jestem, aż tak silna. Wszystko jest jakby snem.- Bonnie opowiadała o tym wszystkim z takim entuzjazmem, że Elena nie mogła jej przerwać. Cierpliwie wysłuchała jej do końca, a potem przeszła do rzeczy.<br />
-Cieszę się, że wszystko tak dobrze idzie. Właściwie to chciałabym z tobą porozmawiać o czymś podobnym.- Elena nie bardzo wiedziała jak to nazwać.<br />
-Czymś podobnym?- Bonnie była wyraźnie zbita z tropu, ale jednocześnie zaintrygowana.<br />
-No... tak. To dziwne co teraz powiem, ale wierzysz w nadprzyrodzone istoty?- Elena dobrze wiedziała jak banalnie to brzmi.<br />
-Nadprzyrodzone istoty? Babcia coś mi wspominała o jakiś wampirach i wilkołakach, ale jak dla mnie to zwykłe bajki, wymyślone tylko po to żeby straszyć dzieci.<br />
-Przecież sama jesteś czarownicą i nie wierzysz w takie rzeczy?<br />
-No w sumie masz rację. Wiele razy się nad tym zastanawiałam i wydaję mi się, że wszystko jest możliwe. Kto wie co żyję wśród nas.<br />
-Wierz mi żyje i to więcej niż ci się wydaję.- Bonnie popatrzyła na nią podejrzliwie i z lekkim rozbawieniem.- Na pewno uznasz mnie za wariatkę po tym co zaraz powiem, ale błagam wysłuchaj mnie do końca. Obiecujesz?<br />
-Jasne. W końcu znamy się od dziecka. Co może być takie, że miałabym cię uznać za dziwaka? Znam cię bardzo dobrze i wydaję mi się, że niczym mnie nie zaskoczysz.<br />
*<br />
-Myliłam się. To najlepsza historyjka jaką w życiu słyszałam.- Bonnie wybuchnęła śmiechem.- Chłopak wampir. Ta jasne. Nie wiedziałam, że masz taką wyobraźnie.- Czarownica umilkła widząc wyraz twarzy przyjaciółki.<br />
-Bonnie to prawda.<br />
-Przestań Eleno. Sama pomyśl jakie głupie jest to co powiedziałaś.<br />
-Głupie?! Ja jakoś uwierzyłam ci w to, że jesteś czarownicą.- Dziewczyna z trudem nad sobą panowała, ale wiedziała, że jest w Grillu i musi się jakoś uspokoić.- Mogłam cię wyśmiać, ale nie zrobiłam tego, bo wiedziałam, że to możliwe. Dzięki Damonowi wiem, że na świecie nie żyją tylko ludzie! Powierzyłam ci całą prawdę. To, że jestem sobowtórem, że mój chłopak jest wampirem. Powiedziałam ci o Klausie i Katherine, a wiesz dlaczego?! Bo chciałam byś z tobą szczera. Myślałam, że przynajmniej spróbujesz mi uwierzyć.- Elena zerwała się z krzesła. O niczym bardziej nie marzyła, niż znaleźć się w objęciach Damona.<br />
-Zaczekaj Eleno!- Bonnie chwyciła ją za nadgarstek i zmusiła ją by ponownie usiadła na krześle.- Chciałabym ci wierzyć, ale muszę to przemyśleć. Przepraszam cię Eleno. Po prostu nie rozumiem dlaczego wcześniej tego nie powiedziałaś. Mniejsza o to. Muszę już iść. Do zobaczenia.- Bonnie wyszła z Grilla pozostawiając oszołomioną Elenę samą. Dziewczyna powoli pozbierała się i zaczęła zbierać się do wyjścia, gdy zauważyła Matta.<br />
-Matt? Czy moglibyśmy porozmawiać na spokojnie?- Chłopak przez chwilę się wahał, ale wreszcie usiadł naprzeciwko niej.<br />
-Słucham?<br />
-Matt ja wiem, że cię zraniłam. Od zawsze byliśmy przyjaciółmi. Chciałabym, żeby nadal tak było. Brakuję mi naszych rozmów. Razem nam nie wyszło, ale nie przekreślajmy przyjaźni. Osobno zawsze potrafiliśmy się dogadać. Błagam cię pogódźmy się.- Widać było, że chłopak się nad tym zastanawiał. Właściwie to od dawna chciała porozmawiać z Eleną, ale zawsze brakowało mu odwagi. Teraz wreszcie miał szansę, by wszystko naprawić.<br />
-Masz rację. Zachowałem się po szczeniacku. Przepraszam. Wiem, że narozrabiałem, ale teraz chcę to naprawić. Nie ma po co się kłócić. Niestety teraz musisz mi wybaczyć, ale jestem w pracy. Mogę do ciebie zadzwonić i się jakoś umówić. Chciałbym pogadać.<br />
-Jasne. Właściwie ja też już muszę iść.- Wychodząc z Grilla Elena miała mieszane uczucia. Z Bonnie się nie udało, ale załatwiła przynajmniej sprawę z Mattem. Ten konflikt naprawdę dawał jej w kość i była szczęśliwa, że udało jej się go zakończyć. Powoli ruszyła w kierunku auta, rozmyślając o sprawie z przyjaciółką. Zamyślona nie zwróciła uwagi na osobę stojącą tuż za nią. Poczuła tylko kły wbijające się w jej szyję. Później straciła przytomność.<br />
________________________________________<br />
Hej kochani!! :D<br />
Przyznam, że nie bardzo chciało mi się pisać ten rozdział, ale jak już zaczęłam to dostałam jakiejś weny. Tak że wyszedł chyba trochę dłuższy niż zwykle. Jakoś lekko mi się pisało. Mam nadzieje, że nadal tak będzie.<br />
Jak pod każdym postem proszę Was o komentarze, bo mnie mobilizują do dalszego pisania.<br />
Następny rozdział w sobotę.<br />
Zapraszam do wyrażania swojej opinii o blogu i polecania go. ~ Annabelle<br />
<br />
<img height="160" src="http://31.media.tumblr.com/tumblr_m7w5hlM9Tu1qhwprbo1_500.gif" width="320" />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01827938395721080322noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-3668712844110484743.post-81165971536747664222013-08-03T04:21:00.001-07:002013-08-03T04:21:35.750-07:00Rozdział XXIVDamon pojawił się u Eleny dopiero następnego dnia wieczorem. Przez cały ten czas dziewczyna nie mogła się na niczym skupić. Miała złe przeczucie. Nie wiedziała dlaczego, ale tak było. Gdy wreszcie się pojawił jej obawy po części się sprawdziły.<br />
-Kochanie, przecież nic mi nie jest. Nie dramatyzuj. Co takiego się stało?<br />
-Czy ty zawsze musisz wszystko traktować tak lekko? Nie dramatyzuj! Damonie miałeś być tu wczoraj!- Kochała Damona, ale czasami irytowało ją jego podejście. Już dawno postanowiła, że musi coś z tym zrobić, ale nie było łatwo. Damon był ostrym zawodnikiem. Nie dało się go zwieść. Mimo to Elena znała jego słaby punkt. Był w niej zakochany. To dawało jej lekko przewagę.<br />
-Masz rację. Przepraszam. Nie denerwuj się już. Po prostu miałem trochę kłopotów.- Damon podszedł i wziął ją w ramiona. Nienawidził kiedy przez niego musiała się denerwować. Starał się unikać takich sytuacji, ale nie było to łatwe będąc wampirem. Jeszcze parę miesięcy temu nie pomyślałby, że będzie się starał zmienić dla zwykłego człowieka. Teraz robił to cały czas, a co dziwniejsze nie widział w tym nic złego. Nie miał pojęcia gdzie podział się ten zły wampir. W gruncie rzeczy niewiele go to obchodziło. Teraz kiedy miał w ramionach tą kruchą, tak bardzo przez niego kochaną istotę, liczyła się tylko ona.<br />
-Powiesz mi co się stało?<br />
-Pamiętasz to co ci wczoraj powiedziałem? Że muszę pogadać z Rickiem? Powiedzmy, że nie przyjął zbyt dobrze tego co mu oznajmiłem.- Elena uwolniła się z jego uścisku i zaczęła mu się uważnie przyglądać. Damon poczuł się jak dziecko, które coś nabroiło i musi się teraz z tego tłumaczyć.<br />
-Co to ma niby znaczyć?- Lustrowała go spojrzeniem brązowych oczu.<br />
-Sprawy się trochę skomplikowały. W zasadzie to mogłem się spodziewać jak zareaguję łowca na wieść, że jego kumpel jest wampirem. Ale nie przewidziałem, że wszędzie nosi ze sobą kołki.<br />
-Kołki?! Ty chyba żartujesz! Nie ma cię całą noc i przychodzisz jak gdyby nigdy nic, informując, że mój nauczyciel zaatakował cię kołkiem!<br />
-Przecież nie powiedziałem, że mnie zaatakował.<br />
-A co innego mógł by zrobić?! Błagam cię. Bądź poważny. Przecież mogłeś zginąć. Czy ty w ogóle pomyślałeś o mnie?- Te słowa uderzyły Damona. Myślał o niej cały czas. Nawet wtedy kiedy nie chciał. Musiał jej to udowodnić.<br />
-Eleno wiesz, że jesteś dla mnie najważniejsza. Nie chciałem cię zranić. Obiecuję, że to się już więcej nie powtórzy. A na razie mam pewne informacje od Davida. Czy to poprawi ci humor?- Elena posłała mu badawcze spojrzenie, jednak się nie odezwała. Powoli się uspokajała, ale nie chciała mu pokazać jak bardzo jest ciekawa czego się dowiedział.- Będziesz tak stała czy coś powiesz?<br />
-Będę robić to na co mam ochotę.- Złość już się ulotniła, ale teraz droczyła się z wampirem. Damon chyba to wyczuł, bo w jednej chwili siedziała na jego kolanach.<br />
-Daj spokój. Przecież wiem, że zżera cię ciekawość.- Pod spojrzeniem tych błękitnych oczu, Elena dała za wygraną.<br />
-Powiesz mi to czy mam błagać?<br />
-Mały buziak na przeprosiny byłby mile widziany.- Damon uśmiechnął się łobuzersko.<br />
-Oczywiście. Przecież mam za co przepraszać. Byłam dla ciebie taka niemiła.- Zamiast pocałować go w usta, szybko cmoknęła go w policzek z zadowoloną miną. Wampir najwyraźniej spodziewał się czegoś innego, bo dopiero po chwili dotarło do niego co się stało. Zrobił urażoną minę, ale powrócił do rozmowy.<br />
-Widziałem się z nim wczoraj, wieczorem. Obiecał, że trochę poszpera i da mi znać. Jesteśmy z nim umówieni za godzinę.<br />
-My? Przecież nie mogę wychodzić. A nawet jak bym mogła to nigdzie bym z tobą nie poszła.<br />
-Oh daj spokój. Długo będziesz się tak zachowywać? Jesteś gorsza niż dziecko. Wyniosę cię stąd bezpiecznie, a potem odstawie na miejsce. Przecież cię nie porwe.<br />
-No właśnie nie jestem co do tego taka pewna.<br />
-Nie wygrasz za swoją ciekawością. Nie daj się prosić.<br />
*<br />
Z opowieści Damona wynikało, że David miał już prawie 500 lat. Od zawsze interesował się wampirami, a gdy w wieku 20 lat został przemieniony, miał wiele czasu, żeby dowiedzieć się dużo o pobratymcach. Był żyjącą encyklopedią wampirów. Jednak nie to interesowało Elenę. Jej myśli zajmowało inne pytanie. Jak to jest być wiecznie młodym? Wampir miał miła twarz i dobrze zbudowane ciało. Z blond włosami i zielonymi oczami w niczym nie przypominał bestii polującej na ludzi. Z początku dziewczyna nie mogła uwierzyć, że ten młody chłopak może posiadać taką wiedzę, ale myliła się.<br />
-Zajmowałem się rodziną Petrovych jakiś wiek temu. Katerina ma bogatą historię. Nie ma co. Ciekawy przypadek. Jest starsza ode mnie jakieś 50 lat.- Widząc zdziwienie Eleny Damon przejął inicjatywę.<br />
-Kathierine naprawdę nazywa się Katerina Petrova. Zmieniła imię i nazwisko na bardziej nowoczesne. Teraz skoro już wiesz przejdźmy dalej. Kontynuuj David.<br />
-Nie łatwo było ustalić kto ją przemienił. Panna Patrova jest bardzo tajemnicza jeśli chodzi o jej przeszłość, ale udało się. Zrobiła to niejaka Rose. Ona powinna coś wiedzieć. Jakoś do niej dotarłem i umówiłem ją z nami. Będzie tu za chwilę. Sam nie byłbym w stanie nic ustalić. To jak szukać igły w stogu siana.<br />
*<br />
Rose kazała im długo na siebie czekać. Elena coraz bardziej martwiła się, że Jenna zauważy jej nieobecność. Minęła czwarta, gdy pojawiła się obok nich młoda brunetka.<br />
-Wybaczcie spóźnienie. Miałam jeszcze kilka spraw do załatwienia. David powiedział mi, że chodzi o Katherine, ale nie bardzo wiem o co dokładnie. A tak w ogóle jestem Rose.<br />
-Ja jestem Damon, to Elena, a Davida znasz. Z grubsza chodzi o to, że Katherine dała nam pewne ostrzeżenie. Chcemy wiedzieć o co jej chodzi.- Damon opowiedział jej krótko w czym rzecz.<br />
-Z tego co słyszę macie przerąbane.<br />
-Co to ma niby znaczyć?<br />
-To ma znaczyć, że ta przebiegła suka sama mu powiedziała gdzie jest. A wiedząc Elenę jestem prawie pewna, że po części chodzi o nią.<br />
-Kogo powiadomiła?- Po twarzy Damona widać było, że coraz bardziej się denerwuje.<br />
-Klausa. Jeśli on ma coś do niej, pewnie pomyślała, że zyska trochę czas zwracając jego uwagę na sobowtóra.<br />
-Czy masz na myśli tego Klausa?- David posłał jej wymowne spojrzenie.<br />
-Czy ktoś mi wreszcie wytłumaczy co to za gość?<br />
-Damonie tylko mi nie mów, że nie wiesz. To od niego się wszystko zaczęło. Facet to legenda. Pierwotny wampir.<br />
-Ta jasne. A ja jestem Kopciuszek. To zwykłe bajki.- Jak zwykle Damon nie wierzył w takie rzeczy.<br />
-Myślcie co chcecie. Ja wam powiem jedno. Jeśli Klaus ma coś do was, to albo nie żyjecie, albo czeka was coś gorszego od śmierci. Mam nadzieję, że pomogłam, a teraz wybaczcie. Muszę już lecieć.<br />
*<br />
Po upewnieniu się, że nikt ją nie śledzi, wampirzyca wybrała numer. Wiedziała, że musi być bardzo ostrożna. Od niego zależała jej przyszłość, a wiedziała, że nie ma z nim żartów. Przynajmniej była pewna, że jeśli on coś obieca, to dotrzyma słowa. Po kilku sygnałach w słuchawce odezwał się spokojny głos.<br />
-Witaj Rosalie. Jak miło cię słyszeć. Mam nadzieję, że masz dla mnie dobre wieści.- Nie wiedziała, czy to ten opanowany głos, czy sam fakt, że z nim rozmawia, sprawił, że mimowolnie zaczęła panikować. Mimo to wiedziała, że musi się uspokoić. Zmusiła się do wypowiedzenia tych kilku słów.<br />
-Wszystko idzie według planu.<br />
___________________________________<br />
Kolejny rodział. Jak dla mnie nie jest najgorszy, ale nie wiem. Sami to stwierdzicie.<br />
Jak widzicie zmieniłam tymczasowo wygląd bloga. Tamten mi się nie bardzo podobał, a nadal szukam szblonowni. Może być?<br />
Coś słabo z komentarzami. Proszę was dodawajcie je, bo one mnie motywują.<br />
Następny rozdział jak zwykle w sobotę. ~ Annabelle<br />
<br />
<img height="180" src="http://24.media.tumblr.com/tumblr_m04pmsa2b71rno586o1_500.gif" width="320" /><br />
<br />
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01827938395721080322noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-3668712844110484743.post-55969634905149743352013-07-27T04:59:00.000-07:002013-07-27T04:59:28.336-07:00Rozdział XXIIIWracając do domu po nocy i dniu spędzonym z Damonem, Elena mimo szczęścia jakie odczuwała, dzięki ukochanemu, była pełna obaw, które niestety się spełniły. Jennie nie bardzo podobała się jej nieobecność.<br />
-Dziewczyno ile ty masz lat?! Nie jesteś dzieckiem. Mogłaś mnie uprzedzić.- Elena wysłuchiwała już podobnych uwag przez mniej więcej dziesięć minut. Wolała się nie odzywać, bo to na pewno by jej nie pomogło.- Rozumiem, że masz chłopaka i to całkiem przystojnego, ale pomyśl o konsekwencjach. Nie było cię w domu na noc, ani w szkole.- Elena posłała jej pytające spojrzenie, zanim zdążyła pomyśleć. Dopiero po chwili do niej dotarło. Alaric. To on musiał powiedzieć Jennie. Ciotka zaczęła powoli rozmasowywać sobie kark. Elena zdała sobie sprawę, jak wiele ją to kosztowało. Przez tak długi czas w głowie ciotki mogły zrodzić się liczne podejrzenia. Porwanie, wypadek, zaginięcie. Już raz coś podobnego się wydarzyło, z tą tylko różnicą, że Jenna czekała nie tylko na Elene, ale także na jej rodziców. W dzień wypadku ciotka czekała na nich w domu.- Kochanie, przecież wiesz, że nie chcę cię ograniczać. Nie stawiam wymagań, ani reguł, ale myślałam, że jesteś bardziej odpowiedzialna. W takim wypadku, mam nadzieję, że zrozumiesz, dlaczego muszę to zrobić.- Elena dobrze wiedziała co ją czeka. Rozumiała ciotkę, ale jednocześnie nie podobało jej się to.- Masz szlaban na dwa tygodnie. Zero wychodzenia z domu, chyba, że do szkoły. Rozumiemy się?<br />
-Tak Jenna. Przepraszam.- Elena podeszła do ciotki i przytuliła ją.<br />
*<br />
Stafan chodził po pokoju rozmyślając. Od czasu kiedy zobaczył tu Elenę minął cały dzień, a i tak nie mógł znaleźć sobie miejsca. Jego głowę cały czas zaprzątała jedna myśl. Kobieta o której marzył, która jest idealna, wybrała jego brata. Była z Damonem. Stefan nienawidził użalania się nad sobą, a przez Elenę robił to co chwile. Teraz miała już tego dość. Na dodatek czuł niewyobrażalne pragnienie. Przez Katherine. To ona próbuje z powrotem zamienić jego życie w koszmar i powoli jej się to udaje. Odkąd się pożywił na człowieku, co chwile wracało do niego to wspomnienie. Metaliczny zapach, słodki smak. Dręczyły go wyrzuty sumienia, a jednocześnie chciał więcej. To uczucie potęgowała jeszcze złość na Elene. Dlaczego go zwodziła?! Po co pozwoliła się całować, jeśli tego nie chciała?!<br />
-Wyluzuj. Nie możesz całe życie być taki spięty.<br />
-Czego ty znowu ode mnie chcesz Katherine?!<br />
-Przyprowadziłam śniadanko.- Dziewczyna z nieprzytomnym spojrzeniem pojawiła się w pokoju.- Wiesz, uznałam, że powinieneś się dobrze odżywiać. Wierz mi. Ja o ciebie zadbam.<br />
-Nie chcę tego.- Stefan z całych sił walczył ze sobą.<br />
-Oh, daj spokój. Oboje wiemy, że nie marzysz o niczym innym. To tylko krew Stefanie. Co ci szkodzi spróbować? Jesteś wolny. Nic cię nie ogranicza. Daj Elenie żyć sobie z Damonem, a ty bądź wreszcie szczęśliwy. Możesz poznać prawdziwe życie. Musisz tylko ze mną wyjechać, a nie ukrywam, że trochę mi się spieszy.<br />
-Przestań. Nie będę twoją zabawką.- Wampir czuł, że przestaje nad sobą panować. Pragnienie wygrywało. Katherine widząc zbliżające się zwycięstwo pojawiła się tuż obok niego i przybliżyła się do jego ucha jakby chciała powierzyć mu jakiś sekret.<br />
- Możemy być szczęśliwi Stefanie. Ty i ja. Bez Eleny i Damona. Kiedy przyjdzie czas zemścisz się, a będzie to najlepsza rzecz jaka cię w życiu spotkała.- Nie wiedział, czy sprawiły to te słowa. Po prostu przestał walczyć. Nie chciał już tego dłużej. Bez zastanowienia zatopił kły w ofierze.<br />
*<br />
Elena leżała w łóżku rozmyślając. Miała na to dużo czasu, zważywszy na wczorajszą rozmowę z ciotką. Dwa tygodnie. Nie była pewna czy to wytrzyma. Minął zaledwie jeden dzień, a już tęskniła za Damonem. Zaledwie wczoraj spędzili razem wspaniały dzień, ale Elenie wydawało się jakby minęła wieczność, od kiedy po raz ostatni widziała ten piękny uśmiech i głębokie, błękitne oczy. Chciała się do niego przytulić, usłyszeć jego głos. Same te myśli wydały jej się śmieszne. Zachowywała się jak dziecko. Niestety nic nie mogła na to poradzić. Była zakochana w Damonie i nic nie mogło tego faktu zmienić. Tylko, że przez te myśli czuła się jeszcze gorzej. Musiała skupić się na czymś innym. Od razu pomyślała o ostrzeżeniu Katherine. Mówiła, że się pojawi. Ale kto? Kim jest ten tajemniczy on i najważniejsze- czy naprawdę jest niebezpieczny. Będzie musiała przekonać Damona, żeby pomógł jej rozwiązać tą zagadkę. W głębi serca czuła strach. Mimo zapewnień Damona, wiedziała, że coś się wydarzy. Z nim wszystko było niepewne. Wkroczył do jej życia jak huragan i od razu wszystko pozmieniał. Elena czuła przy nim, że żyje, ale zastanawiała się czasami, jak długo tak można? Na razie była pewna jednego. Nie zrezygnuje z miłości. Kochała Damona. Bardzo. Wiedziała, że on czuje to samo. Nic więcej nie było jej na razie potrzebne. Była szczęśliwa mając go przy sobie.<br />
-Stęskniłaś się?- Damon pojawił się nagle, tuż obok niej. Nie zdążyła odpowiedzieć, bo zaczął ją całować. Tak bardzo jej tego brakowało.<br />
-Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że wpadłeś.<br />
-Dla ciebie wszystko, księżniczko.<br />
-Skoro już tu jesteś to może zechciałbyś ze mną porozmawiać o ostrzeżeniu Katherine.- Damon wywrócił oczami.<br />
-Ty dalej o tym?- Mimo lekkości z jaką to przyjmował, spoważniał na widok wyrazu jej twarzy.- No dobrze. Niech ci będzie. Zobaczę co da się zrobić. Od Katherine się raczej niczego nie dowiem, ale znam kogoś, kto powinien mi pomóc.<br />
-Mogę wiedzieć kogo?<br />
-Sprawdzasz mnie kochanie? Czy może jesteś zazdrosna.- Uśmiechnął się łobuzersko na widok jej zakłopotania.- Ma na imię David i interesuję się wampirami. Chodzi o pochodzenie wampirzych klanów, ciekawe historie i takie tam. Zajmuje się tym już kilka wieków więc powinien wiedzieć to i owo. Jeśli ktoś może nam pomóc to tylko on.<br />
-Dziękuję.<br />
-Za co? Za to, że się o ciebie troszczę? Zawszę będę to robił. Musisz wiedzieć, że tak łatwo się mnie nie pozbędziesz.<br />
-Nie mam zamiaru tego robić.- Elena przytuliła się do niego. Damon poczuł przyjemne ukłucie w sercu. Z Eleną zrozumiał co oznacza prawdziwa miłość. Pozwoliła mu się kochać. Teraz ona była dla niego sensem życia. Mimo, że nie wierzył w słowa Katherine postanowił to sprawdzić. Jeśli chodziło o Elene wolał dmuchać na zimno. Za bardzo się bał, że może ją stracić. Nie mógł nawet myśleć, co by zrobił, gdyby coś jej się stało.<br />
-Jeśli nie chcesz, żeby twoja ciocia mnie tu zastała, radziłbym ci mnie puścić. Właśnie wchodzi po schodach.<br />
-Wrócisz?<br />
-Muszę się jeszcze spotkać z Rickiem. Wiesz, że nawet dobry z niego kumpel. Chyba powinienem mu powiedzieć prawdę o mojej "naturze".<br />
-Żartujesz?!<br />
-Ja nigdy nie żartuje kochanie.- Pocałował ją jeszcze raz.<br />
-Tylko błagam cię. Bądź delikatny.<br />
-Jak zawsze.- Uśmiechnął się łobuzersko, a po chwili już go nie było.<br />
__________________________________________<br />
Witajcie po dwóch tygodniach przerwy.<br />
Chciałam dodać rozdział w środku tygodnia, bo długo na niego czekaliście, ale przyznam się, że trochę mi się nie chciało.<br />
Dzisiejszy rozdział. Hmmm... Nie jestem do niego za bardzo przekonana. Za mało akcji. Tak mi się przynajmniej wydaje, ale komentowanie zostawiam wam.<br />
Więc komentujcie i polecajcie bloga.<br />
I jeszcze jedno. Chciałabym zmienić wygląd bloga, ale jak na złość nie mogę znaleźć dobrej szablonowni. Może moglibyście mi jakąś polecić? Byłabym wdzięczna. ~ Annabelle<br />
<br />
<img height="140" src="http://24.media.tumblr.com/56aea7d2b4f2ad0a3607f783edf9445d/tumblr_mkqqz2XvDs1rlk84to1_500.gif" width="320" /><br />
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01827938395721080322noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-3668712844110484743.post-54327562244813650242013-07-13T04:05:00.001-07:002013-07-13T04:31:18.744-07:00Rozdział XXIIElena obudziła się rano rozluźniona i szczęśliwa. Czuła się wspaniale, pomimo, że spała tylko kilka godzin. Jednak coś zaburzało te uczucia. Damona przy niej nie było. Czekała na niego chwilę myśląc, że poszedł do łazienki, ale wampir się nie zjawił. Zrezygnowana postanowiła zejść na dół, żeby coś zjeść. Cały czas po jej umyśle błądziło wspomnienie wspólnie spędzonej nocy. Nie mogła uwierzyć, że to zrobiła, ale nie żałowała. Damon był dla niej bardzo ważny. Nigdy, po śmierci rodziców, nie sądziła, że będzie mogła być znów szczęśliwa. A jednak, z Damonem jej się to udało. Kochała go. Te słowa brzmiały tak pięknie w jej głowie. Kochała go, a on czuł to samo. Mimo to zaraz koło tej myśli pojawiła się inna. Jak zwykle musiała się pojawić druga strona medalu. Przecież Damon był wampirem. To komplikowało wszystko. A może nie? Przecież to nic nie znaczyło. Elena postanowiła na razie się tym nie przejmować. Będzie co będzie. Na razie czuła, że musi się posilić. Ubrała koszulę ukochanego i zeszła na dół.<br />
-Dobrze spałaś? Pewnie miałaś męczącą noc. Dziwie się, że tak dobrze się trzymasz.<br />
-Powiedz mi Katherine. Twoje życie jest takie nudne, że zatruwasz je innym, czy po prostu jesteś wredną suką?- Elena zobaczyła błysk złości w oczach wampirzycy. Była zdziwiona, że te słowa wydobyły się z jej ust. Normalnie nigdy by czegoś takiego nie powiedział. Ale nie dziś. Postanowiła, że to będzie jej dzień i nic go nie zepsuje.<br />
-I to i to. Okazuje się, że jednak łączą nas pewne cechy charakteru.- Uśmiechnęła się złośliwie.<br />
-Szkoda tylko, że ty już na zawsze pozostaniesz wredną zołzą zatruwającą życie innych. Niestety pisane ci jest życie w samotności. Kup sobie psa. Zawsze jest szansa, że go nie zjesz, albo nie ucieknie po pięciu minutach spędzonych z tobą. Skoro już sobie pogawędziłyśmy może mi powiesz co tu robisz?- Elena posłała w jej stronę promienny uśmiech.<br />
-Miło, że pytasz. Szukam Stefana. Czas mnie goni. Powinnam zacząć wcielać w życie mój plan.<br />
-Czego ty od niego chcesz?<br />
-Ja? Niczego? Po prostu dam mu szansę wyjazdu zanim on się pojawi i rozpoczęcia nowego życia.<br />
-No i znów wracamy do tego samego. Po co nas straszysz skoro nawet nie powiesz czego się mamy bać?<br />
-Elena? Co ty tu robisz?- Stefan pojawił się w pokoju ze szklanką krwi w dłoni. Zaczął powoli lustrować ją wzrokiem. Dziewczyna czuła się niezręcznie. Dlaczego wszyscy musieli się pojawić akurat teraz? Chciała tylko zjeść coś na szybko i wrócić do pokoju Damona, a zastała cały orszak powitalny.<br />
-Szukam czegoś do jedzenia. Wybaczcie, ale pójdę już do kuchni, bo umieram z głodu.- Szybkim krokiem ruszyła w stronę drzwi. Czuła na sobie spojrzenia Katherine i Stefana. To wszystko nie miało by miejsca, gdyby Damon nie zniknął. Mimo to miała pewną satysfakcję. Udało jej się wygrać z Katherine. Może była to tylko walka na słowa, ale była z siebie dumna. W końcu to jej dzień. Otworzyła lodówkę i zaczęła przeglądać jej zawartość. Nie miała zbyt dużego wyboru. Salvatorowie nie zwykli jeść nic takiego. Znalazła tylko mleko. Już miła przetrząsnąć szafki w poszukiwaniu jakiś płatków, gdy czyjeś ręce objęły ją w talii i pociągnęły. Krzyknęła i zaczęła się wyrywać. Dopiero po chwili krzyk przemienił się w śmiech, bo zobaczyła błękitne oczy Damona i jego szeroki uśmiech. Złączył ich usta w pocałunku.<br />
-Gdzie ty byłeś? Czy ja nigdy nie obudzę się koło ciebie?<br />
-Jeśli tego sobie życzysz obiecuję, że zrobię wszystko żeby spełnić twoje marzenie, ale na razie przyniosłem ci coś do jedzenia.- Wampir wskazał na torbę z zakupami leżącą na blacie.<br />
-Dziękuję.<br />
-Za co?- Całował ją po twarzy.<br />
-Za to, że jesteś ze mną i tak się o mnie troszczysz.<br />
-Nie ma za co. Wierz mi. To dla mnie sama przyjemność.- Posłał jej łobuzerski uśmiech.- No dobrze. Teraz zjedz, a potem, jeśli nie chcemy, żeby Katherine nam docinała, może byśmy wybrali się na małą wycieczkę?<br />
-Wycieczkę?<br />
-Tak. Pokażę ci wspaniałe miejsce. Zaufaj mi.<br />
*<br />
Elena w życiu by nie przepuściła, że Damon zna takie miejsca jak to. Dookoła rozciągał się niesamowity widok. Plaża, ocean. Wszystko jak we śnie. Może za dnia było to tylko miejsce odwiedzane przez turystów, ale nie teraz. W czasie zachodu słońca wszysko się zmieniało. Czerwone promienie odbijały się od powierzchni wody tworząc niesamowitą atmosferę. Wszystko było jakby snem. Dzięki Damonowi. Bez niego nie dostrzegła by jak wspaniałe jest to miejsce. Tak mogła się czuć tylko z nim. Z osobą którą kochała.<br />
-Nie powiesz mi chyba, że zabierasz tu wszystkie swoje dziewczyny?- Rzuciła mu badawcze spojrzenie. Chciała wprawić go w zakłopotanie, ale nie udało się. Chłopak nic nie odpowiedział.- Damon! Nie odpowiedziałeś na moje pytanie!- Elena dała mu sójkę w bok.<br />
-Auu! Jakie pytanie?- Specjalnie wstała i zaczęła biec w stronę auta, ale nie udało się. Chwile później Damon trzymał ją na rękach.<br />
-Puść mnie! Zwariowałeś?- Nie mogła opanować śmiechu.<br />
-Już dawno. W momencie kiedy cię poznałem.- Elena poczuła miłe ukłucie w sercu. Zwykłe słowa płynące z jego ust potrafiły zrobić z nią coś takiego.<br />
-Damonie puść mnie.<br />
-A co za to dostanę?- Dziewczyna złączyła ich usta w namiętnym pocałunku.<br />
-Wystarczy?<br />
-Zobaczymy.- Damon znów zaczął ją całować.<br />
*<br />
Siedzieli na pisaku oglądając ocean i gwiazdy migocące na niebie. Elena nigdy wcześniej się tak nie czuła. Była bezgranicznie szczęśliwa. W ramionach Damona zapominała o wszystkim. Czuła się bezpieczna. Po prostu. Jakby nigdy nie miało się to zmienić, dopóki Damon jest z nią. W takich momentach, przypominała sobie początek ich znajomości. Zawsze wiedziała, że zły wampir to tylko maska. Była z siebie dumna, bo potrafiła ją ściągnąć i ukazać jego wnętrze.<br />
-O czym myślisz?- Delikatnie pocałował ją we włosy.<br />
-O tobie. Chodzi o to jak bardzo się zmieniłeś.<br />
-Co to ma niby znaczyć?<br />
-To, że jestem szczęśliwa.- Wtuliła się w jego tors.<br />
-Nie zawsze jestem taki miły. Pamiętaj. Jeśli tylko jakiś facet na ciebie spojrzy to już jest trupem.- Mimo, że powiedział to lekkim tonem, Elena czuła, że to prawda. Damon ją pokochał i nie zniósł by straty. Kochał ją bezgranicznie i potrafiłby to udowodnić, nawet jeśli oznaczało by to zabicie kogoś.<br />
-A może teraz powiesz mi skąd znasz to miejsce? Jakoś nie chce mi się wierzyć, że takie zły wampir jak ty, jest w głębi duszy romantykiem oglądającym co wieczór zachody słońca.<br />
-Wiesz. Zawsze dobrze jest znać takie miejsca. Już dawno się tego nauczyłem. To bardzo dobrze działa na kobiety.- Posłał jej ten łobuzerki uśmiech, który powaliłby każdą kobietę. Elena miała jednak świadomość, że był przeznaczony tylko dla niej.<br />
-Damon!- Lekko uderzyła go pięścią w tors. Wiedziała, że prawdopodobnie nawet tego nie poczuł.<br />
-No co? To naprawdę dobra sztuczka. Przyznaj sama. Na ciebie podziałała.<br />
-Nie, bo się do niej przyznałeś.<br />
-Przecież i tak mi wybaczysz, bo mnie kochasz, prawda?- Znów ją pocałował, ale tym razem powoli i z wielkim uczuciem.<br />
_________________________________________<br />
Hej kochani! :D<br />
Ten rozdział pisałam trochę na szybko, bo nie mam dziś za bardzo czasu. Mam nadzieję, że nie jest najgorszy. Postawiłam całkowicie na Delene i dałam parę romantycznych chwil.<br />
Muszę was poinformować, że wyjeżdżam dziś wieczorem. Nie będzie mnie aż do 22 lipca, co oznacza, że w następną sobotę nie będę w stanie dodać nn, bo nie będę miała internetu. Więc nn dopiero za dwa tygodnie. Może w ciągu tych krótkich wakacji wymyślę coś nowego.<br />
I jeszcze jedno. Miałam powadomić kilka osób o nowym wpisie, ale niestety dziś już nie zdąże za co serdecznie przepraszam :D<br />
Zapraszam do komentowania i polecania bloga :D ~ Annabelle<br />
<br />
<img height="178" src="http://25.media.tumblr.com/tumblr_lyq572WwPG1qiel5uo1_r3_500.gif" width="320" />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01827938395721080322noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-3668712844110484743.post-48264479516540183412013-07-12T03:42:00.003-07:002013-08-13T06:08:47.346-07:00Liebster Blog AwardJuż po raz drugi zostałam nominowana do Liebster Blog Award. Jest mi z tego powodu niezwykle miło. Chciałabym za to serdecznie podziękować autorce bloga <a href="http://the-original-love-story.blogspot.com/">http://the-original-love-story.blogspot.com/</a> i Julce :* A oto pytania:<br />
1. Jakie są twoje ulubione shippy TVD?<br />
Zdecydowanie Delena i Klaroline. :D<br />
2. Ulubiona książka?<br />
"Władca pierścieni" <3<br />
3. Ulubiony zespół/wykonawca muzyczny?<br />
Macklemore & Ryan Lewis<br />
4. Ulubiony aktor?<br />
Ian Somerhalder i Joseph Morgan<br />
5. Dlaczego zdecydowałaś się na pisanie bloga?<br />
Głównie dlatego, że chciałam się sprawdzić. Zobaczyć, czy to co piszę się komuś spodoba. :D<br />
6. Co najbardziej cieszy cię w twoim blogu?<br />
Czytelnicy. Uwielbiam nowe komentarze i cieszę się kiedy ktoś wyrazi swoją opinię o tym co piszę. :)<br />
7. Ile czasu zastanawiasz się nad napisaniem nowej notki.<br />
Zazwyczaj myślę o tym w wolnych chwilach, a kiedy przychodzi sobota, czyli dzień w którym dodaje nn spędzam nad nią jakoś półtorej, dwie godziny.<br />
8. Jaka jest twoja ulubiona postać w TVD i dlaczego?<br />
Uwielbiam Damona i Klausa. Obaj są tacy nieprzewidywalni. Udają złych, a jednak potrafią kochać. <3<br />
9. Która postać ma najbardziej pasujące do ciebie cechy charakteru?<br />
O matko. Nad tym pytaniem raczej muszę się dłużej zastanowić. Więc z tego co wiem jestem uparta, umie postawić na swoim i zdarza mi się powiedzieć coś niemiłego (jeśli czyta to moja przyjaciółka to pewnie teraz się śmieje. Pozdrowienia dla ciebie Anka), ale w miarę moich możliwości staram się pomagać i być miła. Nie wiem czemu kojarzy mi się to z Bonnie. Może nie mam racji, ale to pytanie jest dość trudne. :D<br />
10. Ulubiony sezon TVD?<br />
Lubię wszystkie, ale chyba najbardziej pierwszy( pojawienie się złego Damona) i trzeci (Pierwotni)<br />
11. Czego się boisz?<br />
Pająków :D<br />
<br />
Pytania od Julki :*<br />
1.Jaki jest twój ulubiony smak lodów?<br />
Waniliowe ^.^<br />
2.W skali od 1 do 10 na ile oceniasz te wakacje?<br />
8 :D<br />
3.Co myślisz o The Originals?<br />
Z jednej strony nie mogę się doczekać premiery, ale trochę mi szkoda tego, że Klausa nie będzie w TVD, bo to oznacza, że nie będzie za dużo Klaroline. :(<br />
4.Jak wg. ciebie zapowiada się V sezon TVD?<br />
Będzie ciekawie. To na pewno. Chociaż bez Pierwotnych to nie to samo :( Mimo to wydaje mi się, że dzięki nowym bohaterom coś się będzie działo. College, Silas, powrót Jeremy'ego. I Delena <3<br />
5. Wolisz czarne charaktery czy dobrych bohaterów? Uzasadnij.<br />
Czarne charaktery :D Dlatego wole Delene i uwielbiam Klausa. Czarne charaktery są bardziej nieprzewidywalne. Po prostu z nimi zawsze jest akcja. No i patrząc na Damona i Klausa, nawet w nich jest coś dobrego. :D<br />
6. Masz ulubiony blog?<br />
Mam :)<br />
7. Czym charakteryzuje się twoje opowiadanie?<br />
O matko. Nie mam pojęcia. Z tego co wiem to za bardzo zalatuje serialem XD<br />
8. Co wyjątkowego jest w twoich bohaterach?<br />
W moich bohaterach. Coż... Staram się żeby nie byli jacyś sztuczni i żeby coś odczuwali jak normalni ludzie.<br />
9. Czy wg. ciebie wyrażenie "bochaterzy" zamiast "bohaterowie" jest błędne?<br />
Właściwie to nigdy się nad tym nie zastanawiałam. :D Wydaje mi się, że obie formy są poprawne. Wszystko zależy od kontekstu.<br />
10. Skąd pomysł na bloga?<br />
Czytałam rózne blogi i zastanawiałam się czy mi też by się udało coś podobnego zrobić. :)<br />
11. Dlaczego czytasz moje opowiadanie? Co ci się w nim podoba?<br />
To, że masz własny ciekawy pomysł i potrafisz ciekawie to przedstawić :D<br />
12. Ulubione danie?<br />
Pizza :)<br />
<br />
A więc teraz blogi które nominuję:<br />
1. <a href="http://damon-elena-big-love.blogspot.com/">http://damon-elena-big-love.blogspot.com/</a><br />
2. <a href="http://klaroline-only-love.blogspot.com/">http://klaroline-only-love.blogspot.com/</a><br />
3. <a href="http://true-story-of-delena.blogspot.com/">http://true-story-of-delena.blogspot.com/</a><br />
4. <a href="http://tvdopowiadanie.blog.pl/">http://tvdopowiadanie.blog.pl/</a><br />
5. <a href="http://delena-i-love-you.blogspot.com/">http://delena-i-love-you.blogspot.com/</a><br />
6. <a href="http://mysticfallskrainamarzen.blogspot.com/">http://mysticfallskrainamarzen.blogspot.com/</a><br />
7. <a href="http://the-originals-always-and-forever.blogspot.com/" style="font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: 15px; line-height: 20px;">http://the-originals-always-and-forever.blogspot.com/</a><br />
8. <a href="http://life-is-brutal-and-u-know-it.blogspot.com/">http://life-is-brutal-and-u-know-it.blogspot.com/</a><br />
9. <a href="http://damon-and-elena-always-together.blog.onet.pl/">http://damon-and-elena-always-together.blog.onet.pl/</a><br />
10. <a href="http://nie-jestem-nia.blogspot.com/">http://nie-jestem-nia.blogspot.com/</a><br />
11. <a href="http://big-bad-love-delena.blogspot.com/">http://big-bad-love-delena.blogspot.com/</a><br />
<br />
A oto moje pytania:<br />
1. Jaką książkę polecasz?<br />
2. Najważniejsza rzecz?<br />
3. Co dla ciebie jest najważniejsze w życiu?<br />
4. Jak wyobrażasz sobie siebie za kilka lat?<br />
5. Ulubiony film/serial?<br />
6. Jak sądzisz co ciekawego może wydarzyć się w piątym sezonie TVD?<br />
7. Będziesz oglądać The Originals?<br />
8. Co skłoniło cię do pisania bloga?<br />
9. Ulubiona piosenka?<br />
10. Pies czy kot?<br />
11. Z kim powinna być Elena?<br />
<br />
Jeszcze raz dziękuję za nominacje. Przypominam, że jutro nowy rozdział :DAnonymoushttp://www.blogger.com/profile/01827938395721080322noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-3668712844110484743.post-5082853017103139242013-07-06T02:39:00.002-07:002013-07-06T02:40:50.856-07:00Rozdział XXI-Co się stało Jenna?- Gdy Elena zeszła na dół zastała ciotkę nerwowo chodzącą po pokoju.<br />
-Po prostu chciałabym, żeby wszystko wyszło jak najlepiej.<br />
-Spokojnie. Przecież Ric już tu był.- Jenna od kilku godzin przygotowywała się do kolacji. Po szkole, Elena zastała w kuchni ogromny bałagan. W dodatku pana Saltzmana nie było na lekcji. Dziewczyna miała pewne podejrzenia co do powodu jego nieobecności. Był nim zapewne niebieskooki wampir. Osoba, którą tak bardzo kochała. Elena cały czas o nim myślała. Czuła motyle w brzuchu, gdy tylko na nią patrzył. Czy teraz właśnie to działo się z Jenną? Nie mogła sobie wyobrazić ciotki zakochanej w jej nauczycielu, ale jej zachowanie wielu mówiło.<br />
-A tu co się dzieje? Kolacja dla całego Mystic Falls, czy zaopatrzamy wojsko?- Jeramy dopiero teraz zszedł z góry. Elena zauważała w bracie dużą zmianę. Odkąd zaczął spotykać się z Bonnie coś się przełamało. Ta sytuacja była dla niej nowa. Nigdy nie sądziła, że jej najlepsza przyjaciółka może stać się jej bratową. Mimo to była wdzięczna Bonnie. Jeremy starał się poprawić oceny, nie siedział zamknięty w swoim pokoju i co najważniejsze- nie brał narkotyków. Tak naprawdę to Elena nie wiedziała na pewno czy są parą. Spotykali się dość często, ale nigdy tutaj. To Bonnie powiedziała jej o tym. Zapewniła, że to nic takiego, ale to było zanim dowiedziała się, że jest czarownicą. Od tej pory w niej też zaszła zmiana. Wydoroślała, spoważniała. Wszystko się zmieniło.<br />
-Pan Saltzman przychodzi na kolacje.<br />
-To super. Będę mógł z nim porozmawiać o referacie.- Chłopak zaczął podjadać przystawki ze stołu. Elena trzepnęła go w rękę.<br />
-Zostaw. Za chwilę dostaniesz. O jakim referacie?- Gdy Elena to usłyszała, o mało co nie wybuchła śmiechem. Jeremy i referat! Prędzej się spodziewała, że kosmici opętają naszą planetę.<br />
-Muszę jakoś poprawić moje oceny. Napisałem o lokalnych wierzeniach. W bibliotece można dużo znaleźć. Wiedziałaś, że jest tam książka o naszej rodzinie?- Jego wykład o przodkach przerwał dźwięk dzwonka. Jenna poderwała się gwałtownie.<br />
-Otworzę.- Już jej nie było. Co się działo z tymi ludźmi? Elena zdała sobie sprawę, jak brzmiało to pytanie w jej głowie. Sama nie zachowywała się lepiej. Przy Damonie zupełnie traciła głowę.<br />
-Co jej jest? Nigdy się tak nie zachowywała.- Elena w odpowiedzi wzruszyła ramionami.- Dobrze pana widzieć. Mam taką sprawę. Powiedział pan, że mogę poprawić oceny. Napisałem referat.<br />
-Jeremy, proszę cię. Ric dopiero wszedł. Nie możesz go tak zamęczać.<br />
-Nie szkodzi. Porozmawiajmy o tym. Tylko proszę cię o jedno Jeremy. Mów mi po imieniu- Razem usiedli przy stole, pogrążeni w rozmowie, a Elena poszła z Jenną do kuchni.<br />
-Czy mi się wydaję, czy twój brat dziwnie się zachowuję?- Jenna posłała jej rozbawione spojrzenie.<br />
-Też to zauważyłaś? Gdzie się podział ten zły chłopak?<br />
-Możemy sobie żartować, ale cieszę się, że tak się zmienił. Może jeszcze wyjdzie na prostą. Chciałabym. Jeremy to naprawdę dobry dzieciak. Z pomocą Bonnie wszystko będzie dobrze.<br />
-Wiesz, że w zasadzie nie powinnam ci tego mówić, prawda? To miała być tajemnica.<br />
-Wiem, ale to przecież chodzi o Jeremy'ego.<br />
-No tak. Może ci pomóc?<br />
-Nie trzeba kochanie. Idź do nich.- Jenna wyjmowała właśnie pieczeń. Nie była za dobrą kucharką. Elena dziwiła się, że nie przypalała wody. Mimo to, jakoś udało im się razem coś ugotować. Dziewczyna odwróciła się i poszła do salonu.<br />
-O czym rozmawiacie?<br />
-O moim referacie. Opiera się na wierzeniach miejscowych w jakieś krwiożercze istoty. Chyba chodzi o wampiry. Nigdzie nie mogłem znaleźć konkretnych nazw.- Elena stała jak zamurowana. Przez cały wieczór zastanawiała się jak wypytać Alarica, a teraz pretekst sam się pojawił.<br />
-Naprawdę? To niesamowite, że ludzie wymyślali takie rzeczy. Wierzysz w to Ric?- Posłała mu pytające spojrzenie.<br />
-Kto wie? Wszystko jest możliwe. Może wśród nas żyją istoty, o których nawet nam się nie śniło. Wampiry mogą być tylko cząstką tego niezwykłego świata.<br />
-Niezwykłego świata?- Elena była zaintrygowana. Niezwykły świat. Była pewna, że Alaric wie więcej niż im się wydaje.<br />
-Świat istot nadprzyrodzonych. Wampiry, czarownice.<br />
-Udało ci się jakiegoś spotkać?- Elenie wydawało się, że w tym pytaniu nie było nic dziwnego. Starała się, żeby jej ton był obojętny. Nie mogła pokazać mu, jak bardzo chce się tego dowiedzieć. Nerwowo zacierała ręce.<br />
-Niestety nie. Ale wszystko przede mną. W końcu zostało mi jeszcze trochę tego życia.- Elena nie miała czasu zadać więcej pytań, bo weszła Jenna z kolacją i wszyscy zabrali się do jedzenia. Już przez cały wieczór nie nadarzyła się okazja, aby wznowić temat wampirów. Mimo to dziewczyna wiedziała, że w jego odpowiedziach było coś dziwnego, wymijającego. Wszystko przed nim? Co to znaczy? To co sam powiedział, że zostało mu dużo życia, czy, że jest już na tropie jednego z tych osobników. Mógł już wiedzieć, o Damonie i Stefanie. Nawet jeśli to potrafił to umiejętni ukryć. Z tego co mówił Damon, nie mógł go zahipnotyzować. To jeszcze bardziej pogarszało sprawę. W tej chwili Elena wiedziała jedno. Musi jeszcze dziś pojechać do Damona. Coś było nie tak z Rickiem.<br />
*<br />
-Co to znaczy, że nic więcej nie wiesz?- Byli w jego pokoju, bo Elena nie chciała, żeby Stefan wmieszał się do rozmowy. Coraz, rzadziej go widywała, ale wiedziała, że kręci się gdzieś po pensjonacie. Nie zdziwiła by się, gdyby podsłuchiwał. Coś się w nim zmieniło. Nie wiedziała, co, ale był inny. Nie miała, jednak teraz czasu, żeby się nad tym zastanawiać. Całą jej głowę zajmował Damon.<br />
-To znaczy, że nie było jak się dowiedzieć. Po prostu nie dałam rady, ale wydaje mi się, że on coś podejrzewa.- Widziała na twarzy ukochanego, zniecierpliwienie.<br />
-Sam to zdołałem wywnioskować.<br />
-Przestań Damonie. Nie jestem jakimś superbohaterem, ani nawet wampirem. Wiem, że nie pomogłam za bardzo, ale mógłbyś mi tego nie wypominać.<br />
-Przepraszam cię kochanie. Po prostu muszę wiedzieć, czy on nie jest dla nas zagrożeniem. Mówiłem, że nie pozwolę, żeby coś ci się stało. Martwię się o ciebie, a w dodatku nie wiem, co on knuje. To jeszcze bardziej mnie wkurza.- Damon podszedł do niej i wziął jej twarz w dłonie. Odkąd się poznali, Elena zauważyła w nim ogromną zmianę. Już nie był złym, wielkim wampirem. Potrafiła go uspokoić. To dawało jej przewagę. Nie wiedziała, dlaczego tak na niego działa. To sobie wmawiała, choć tak naprawdę, była tego pewna. Sam jej to powiedział. Powiedział, że ją kocha. Mówił jej to już kilka razy. Ona nigdy nie odpowiedziała mu tym samym. Nie miała czasu, żeby się nas tym zastanowić. Po prostu wiedziała co musi teraz zrobić. Powoli zaczęła zbliżać usta do jego warg. Delikatnie go pocałowała.<br />
-Kocham cię Damonie.- Wreszcie wypowiedziała te słowa. W głowie wampira zaszumiało. Tak długo na to czekał, a zamiast coś zrobić, stał jak zamurowany. Elena patrzyła na niego badawczym spojrzeniem. Zobaczył w jej oczach ból, gdy nie zareagował na jej wyznanie. Zaczęła powoli się cofać, ale Damon złapał ją i zaczął całować.<br />
-Chyba nie sądzisz, że teraz pozwolę ci odejść.- W jednej chwili wszysko się zmieniło. Dosłownie wszystko. Teraz leżała na łóżku, a Damon całował ją namiętnie z ogromną miłością. Czuła się jakby dryfowała na falach. Czekała na to tak długo, ale teraz pojawiły się wątpliwości, gdy Damon zaczął zdejmować jej ubranie.<br />
-Damon... Nie możemy...- Zamknął jej usta pocałunkiem.<br />
-Proszę cię kochanie. Nic nie mów. Możesz wszystko, czego tylko chcesz.- Elena już nie protestowała, tylko zatraciła się w jego pocałunkach.<br />
___________________________________________<br />
Wracam po tygodniu z nowym rozdziałem.<br />
Jak wrażenia? Mam nadzieje, że się choć trochę spodobał, a długość wpisu jest wystarczająca.<br />
Coś słabo z komentowaniem. Nie chcesz pisać, czegoś typu, ileś komentarzy to dodam wpis. Chciałabym, żebyście dodawali je z własnej woli. Ja mogę Was tylko o nie prosić, co właśnie robię. Proszę Was o komentarze, które mnie mobilizują, do pisanie lepszych opowiadań.<br />
Następny rozdział za tydzień.<br />
Jeszcze raz proszę- komentujcie. ~ Annabelle<br />
<br />
<span style="color: #cc0000; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;"><b>CZYTANIE=KOMENTOWANIE!</b></span><br />
<span style="color: #cc0000; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;"><b><br /></b></span>
<span style="color: #cc0000; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;"><b> </b></span><img src="http://24.media.tumblr.com/93e4f7fdc032164f21597a43eebe728b/tumblr_moy6uqow9z1rp4im3o5_250.gif" />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01827938395721080322noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-3668712844110484743.post-29502119368035766272013-06-29T01:44:00.001-07:002013-06-29T01:44:22.854-07:00Rozdział XXElena nie była zadowolona z wczorajszej rozmowy z Damonem. Kazał jej zrobić coś, co wymagało od niej sprytu. Z westchnieniem stwierdziła, że niestety jej go brakuje. Nie mogła wymyślić jak wydobyć od Alarica informacje.<br />
-Mózg ci się stopi, jak dalej będziesz tak intensywnie myśleć.- Jej młodszy brat pojawił się w salonie ze szklanką soku w ręce.<br />
-Spadaj Jeremy!- Dziewczyna rzuciła w niego poduszką, ale chłopak w ostatniej chwili zdążył się uchylić.<br />
-Coś ty taka drażliwa? Czyżbyś się pokłóciła z wspaniałym Damonem?- Dziewczyna posłała mu groźne spojrzenie.- Dobra. Już nic nie mówię. Wychodzę na chwilę. Wrócę na kolacje.- Właśnie kolacja. Elenie wpadł do głowy pewien pomysł. Tylko jak go wcielić w życie? Zerwała się z sofy i pobiegła do kuchni.<br />
-Pali się czy co?- Elena prawie wpadła na Jenne.<br />
-Nie. Ja po prostu chciałam cię zapytać, czy widziałaś się może ostatnio z panem Saltzmanem?- Ciotka posłała jej badawcze spojrzenie.<br />
-Mam dziś z nim spotkanie. Ale nie rozumiem. O co ci chodzi?<br />
-Po prostu pomyślałam, że można by go do nas zaprosić na kolację. I tak chciałam się go zapytać o oceny.- I o to co wie o wampirach. Była zadowolona, że udało jej się wymyślić pretekst do rozmowy z nim.<br />
-To w zasadzie dobry pomysł. Zadzwonię do niego.- Jenna wyszła z kuchni pozostawiając Elenę z myślami pędzącymi w jej głowie. To nie miało sensu. Co ona może zrobić? Podejdzie do niego i powie coś w stylu "Hej! Co wiesz o wampirach w Mystic Falls?". Dlaczego Damon chciał, żeby to właśnie ona się tego dowiedziała? Przecież to wampir. Może wszystko. Wystarczy, że by go zahipnotyzował! Elena musiała jeszcze dziś porozmawiać z Damonem. Musi się dowiedzieć o co chodzi. Wolała nie jechać do pensjonatu, tylko po niego zadzwonić.<br />
-Damonie, mógłbyś do mnie przyjechać. Mam ważną sprawę.<br />
-Akurat teraz? To nie może poczekać?<br />
-Damonie proszę cię.<br />
-No dobrze. Będę za jakieś pół godziny.- W tym momencie rozległo się pukanie do drzwi.<br />
-No widzisz Damonie. Jak chcesz to potrafisz.- Elena odłożyła telefon i otworzyła drzwi.- Posłuchaj Damonie. Wiem...- W drzwiach stała Caroline.<br />
-Co ty tu robisz?<br />
-Chyba powinnyśmy porozmawiać.<br />
-Zdecydowanie.- Zza drzwi wyszła Bonnie.- Dawno się nie widziałyśmy, a sporo się działo.<br />
*<br />
Damon włożył swojego smartfona do kieszeni skórzanej kurtki. Rozmowa z Eleną go rozproszyła. Dlaczego musiała zadzwonić akurat w takim momencie?! I dlaczego nawet słysząc jej głos nie potrafił nad niczym zapanować?! Denerwowało go to, a zarazem intrygowało. Jedna dziewczyna potrafiła sprawić, że zapominał o wszystkim innym. Przez nią nie potrafił się na niczym skoncentrować. Była zagadką i wyzwaniem. Wiedział już, że ją kocha i się tego nie wstydził. Teraz potrzebował tylko pewności, że ona czuję to samo.<br />
-Co mnie ominęło?<br />
-Jedna kolejka. Nie będę pił sam.- Alaric ponaglił go ruchem ręki. Damon musiał przyznać, że nawet lubi tego gościa. Co prawda trochę dużo pił, ale wampirowi to nie przeszkadzało. Z tego co wiedział, nauczyciel był samotnym kawalerem. Dziewczyna zginęła w wypadku samochodowym. Kiedy okazało się, że była w ciąży, facet się kompletnie załamał. Zaczął topić smutki w alkoholu. Ku zdziwieniu Damona, nagle poczuł współczucie dla Rica. Był fajnym gościem, ale życie go nie oszczędziło. Nawet jeśli wiedział coś o wampirach to dobrze to ukrywał. A niestety, jak Damon zdążył się już przekonać, hipnoza na niego nie działała. Pewnie łykał werbenę.<br />
-Stary ja już będę się zbierał. Nie pij już.<br />
-No weź Damon. Przecież dopiero zaczęliśmy.<br />
-Z tego co wiem Jenna cię zaprosiła na kolacje. Nie możesz się tam pokazać w takim stanie.<br />
-Masz rację. Chyba, rzeczywiście muszę coś ze sobą zrobić.- Damon wyszedł z Grilla z jasnym postanowienie. Pomoże temu facetowi stanąć na nogi. Nie wiedział, dlaczego, ale czuł, ze musi to zrobić.<br />
*<br />
-Czekaj! Co to ma niby znaczyć? Babcia powiedziała ci, że jesteś czarownicą?!- Rozmawiały zaledwie piętnaście minut, a okazało się, że nawet przyjaciółka, którą Elena zna od dziecka nie jest człowiekiem.<br />
-Wiedziałam, że nie uwierzycie. W takim razie pokażę wam coś.- Bonnie wstała i wyciągnęła rękę w stronę regału. Po chwili pojawiła się w niej książka.<br />
-O co w tym wszystkim chodzi?! Podpuszczasz nas?- Caroline nie mogła w to uwierzyć, ale Elena wiedziała, że wszystko jest możliwe. Odkąd poznała Salvatorów, jej życie nabrało całkiem inny kierunek. Wszystko co kiedyś nie miało sensu, stało się realne.<br />
-Wierzę ci. Wierzę ci Bonnie.- Nawet nie wiedziała, kiedy wypowiedziała te słowa, ale była to szczera prawda. Wierzyła w to. Teraz wszystko mogło się zdarzyć w jej życiu. Gdyby ktoś powiedział, że Ziemię opanowali kosmici, pewnie by uwierzyła. Bo świat był pełny magii, nadnaturalnych istot. Elena zdała sobie sprawę, że gdyby nie pojawienie się w jej życiu czarnowłosego wampira teraz uznała by pewnie swoją przyjaciółkę za obłąkaną.<br />
-Elena! Co ty gadasz?! To niedorzeczne! Jeśli ona jest czarownicą to ja jestem wróżką. Wszyscy powariowali! Najpierw Tyler mówi mi, że jest jakim wilkiem, czy coś, a teraz ona udaję wiedźmę!- Caroline zerwała się na równe nogi i wyszła trzaskając drzwiami. Bonnie była blada jak ściana.<br />
-Nie martw się. Przejdzie jej. Ma pewnie zły humor.- Elena znała Caroline dość dobrze, by wiedzieć, że czasem pokrzyczała, ale potem było jej głupio.<br />
-Bardziej martwię się tym co powiedziała o Tylerze. A jeśli on jest wilkołakiem? To niebezpieczne. Caroline chodzi z nim dopiero od miesiąca. Nic o nim nie wie. Może i jest synem pani burmistrz, ale kiedyś był nieprzyjemnym typem. Ale kto wie. Może się zmienił.- Do Eleny powoli zaczynało docierać znaczenie tych słów. Wilkołak? I co jeszcze? Rozmyślania przerwał jej dzwonek do drzwi.<br />
-To Damon. Miałam się z nim spotkać.<br />
-Damon? Damon Salvatore? Żartujesz!<br />
-Bonnie. Przestań.- Elena wstała i poszła otworzyć wampirowi.<br />
-Jaka to niecierpiąca zwłoki sprawa?- Damon wszedł do domu kierując się do salonu.<br />
-To jest Bonnie.<br />
-Super. I to dlatego musiałem tu przyjść.<br />
-Nie. Ja już wychodzę. Do zobaczenia Eleno.- Bonnie pospiesznie pozbierała swoje rzeczy i wyszła.<br />
-Mogłeś być trochę milszy. To moja przyjaciółka.- Elena popatrzyła na niego z wyrzutem.<br />
-Mogłem, ale mi się nie chciało. Mogę być za to miły dla ciebie.- Przyciągnął ją i złączył ich usta. Elena zatraciła się w tym pocałunku, pełnym miłości i pożądania. Na początku Damon całował ją łagodnie,a potem coraz gwałtowniej. Gdy wreszcie się od niej oderwał, nie mogła złapać tchu.<br />
-Tak. To było miłe.<br />
-Wiem.- Uśmiechnął się łobuzersko, a serce Eleny znów zaczęło mocniej bić. Zakochała się już dawno w tym uśmiechu i błękitnych, głębokich oczach. Już tyle razy chciała mu to powiedzieć, ale zawsze coś jej przeszkadzało.<br />
-Czy teraz mógłbyś mi powiedzieć, dlaczego to ja mam się dowiedzieć więcej o Alaricu.<br />
-Znów do tego wracamy?<br />
-Tak. Znów. Jesteś wampirem. Możesz wszystko. Dlaczego ja?<br />
-Ponieważ ma w sobie werbenę, a poza tym tobie powie coś prędzej niż mi.<br />
-Dlaczego?<br />
-Bo będzie ci się próbował podlizać.- Popatrzyła na niego pytająco.- Jenna mu się podoba. To logiczne, że będzie chciał mieć z wami dobry kontakt. W końcu może już niebawem będziecie rodziną. Wygląda na to, że Jenna się w to bardzo angażuje.- Elena nie zdawała sobie sprawy, że dla Jenny to takie ważne. Myślała, że to zwykła znajomość. Teraz wydało jej się to śmieszne. Jak mogła tego nie zauważyć?- No to, skoro już sobie wszystko wyjaśniliśmy, to ja spadam. A ty lepiej bierz się za kolację.<br />
-Czkaj! Skąd wiesz o kolacji?<br />
-Ja wiem wszystko.<br />
________________________________________<br />
I jak wrażenia?<br />
Rozdział wyszedł mi chyba dłuższy.<br />
Starałam się żeby było ciekawie. W końcu skoro musieliście czekać na niego od środy to wam się należy. Mam nadzieję, że choć trochę sprostałam oczekiwaniom. Piszcie w komentarzach.<br />
Następny rozdział w sobotę. Cały tydzień, ale będzie za to przynajmniej tak długi jak ten. ~ Annabelle<br />
<br />
<span style="color: lime; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;"><b>CZYTANIE=KOMENTOWANIE!</b></span><br />
<span style="color: lime; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;"><b><br /></b></span>
<span style="color: lime; font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: large;"><b> </b></span><img src="http://25.media.tumblr.com/db9b4bf2f2ffe85c2319fa43a80437c7/tumblr_mp4fefhfJ61rxmardo1_250.gif" />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01827938395721080322noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-3668712844110484743.post-60619139618085403692013-06-26T06:56:00.001-07:002013-06-26T06:56:23.147-07:00Rozdział XIX-Damonie! To ważne. Odbierz!- Elena zostawiła mu już chyba z 20 wiadomości. Była dopiero czwarta rano. Chodziła w tą i z powrotem po pokoju. Drżały jej ręce. Słowa Katherine wciąż błąkały się po jej głowie. Przez długi czas po jej zniknięciu próbowała sobie wmówić, że wampirzyca chciała ją tylko przestraszyć. I udało jej się. Z Katherine trzeba było się liczyć. Ponownie wybrała numer Damona. Po kilku sygnałach włączyła się poczta. Jej złość wzrastała z każdą chwilą. Może nie powinna się tak przejmować, ale nie potrafiła. Damon na pewno nie spał. Akurat teraz kiedy był jej tak potrzebny zniknął! Elena chciała poczuć jego silne ramiona obejmujące ją i pocieszające. Marzył, żeby zobaczyć błękit jego oczu. Teraz. W momencie kiedy tak się bała. Elena zrezygnowana wróciła do łóżka. Nawet tu nie czuła się bezpiecznie. Przy tym łóżku tato czytał jej bajki na dobranoc, mama całowała ją w czoło. Dziś bezpieczeństwem był Damon, którego tu nie było.<br />
-Pali się czy co?- Pojawił się nagle. Tak jak zawsze. Na jego twarzy malował się uśmiech. Elena zerwała się z łóżka i bez namysłu uderzyła go w twarz.<br />
-To za to, że nie odpowiadałeś. A to za to, że wczoraj tak zniknąłeś.- Elena nie zdążyła go znów uderzyć, bo złapał jej rękę w brutalnym uścisku i przyciągnął ją do siebie. W jego głowie szalały myśli. Był zła, że wczoraj zniknął. Co to miało znaczyć.<br />
-Nigdy nie zadzieraj z wampirem kochanie.- Jego uścisk był silny i stanowczy. Właśnie tego potrzebowała, żeby się uspokoić. Damon zaczął powoli przybliżać się do jej ust. Na wspomnienie wczorajszego pocałunku Elenę przeszedł dreszcz. Ich usta złączyły się. Dziewczyna wlała w ten pocałunek cały żal i miłość do niego. Damon nie mógł zrozumieć co ta dziewczyna z nim robi. Całowała go tak gwałtownie, że wreszcie zabrakło jej powietrza. Gwałtownie oderwała się od niego. Próbowała się uspokoić.<br />
-No to o co chodzi?- Dziewczyna była pod wrażeniem. Tak szybko potrafił zmienić temat nawet po czymś takim.<br />
-Katherine u mnie była.<br />
-Poplotkować?- Znów wrócił stary, zgryźliwy Damon. Udawał, że nic go nie obchodzi, podczas gdy w środku toczył wojnę pomiędzy uczuciami, a rozsądkiem.<br />
-Przestań Damon! Wiem, że tak naprawdę cię to obchodzi. Powiedziała, że wyjeżdża.<br />
-I co w tym takiego strasznego?- Posłał jej rozbawione spojrzenie.<br />
-Ona przed kimś ucieka. Powiedziała, że wyjedzie zanim on się pojawi.<br />
-Jaki znowu on?- Damon był wyraźnie zaintrygowany.<br />
-Nie wiem, ale powiedziała, że długo nie pożyję.- Oczy Damon pociemniały. Jego spojrzenie mówiło wszystko. Nikt nie mógł grozić Elenie. On na to nie pozwoli.- Boję się Damonie. Powiedziała, że rozpęta się piekło.<br />
-Eleno! Posłuchaj mnie.- Chwycił ją za ramiona.- Nic ci nie ze mną nie grozi. Rozumiesz? Nie pozwolę, żeby coś ci się stało. Będę o ciebie dbać. Poza tym jest jeszcze Stefan. On pomoże. Na pewno. Dobrze?- Wziął ją w ramion. Była taka delikatna i krucha. Nie wiedział, co by zrobił, gdyby coś jej się stało. Należała do niego. Kochał ją jak nikogo innego.<br />
-No właśnie. Stefan.- Mina Eleny zdezorientowała Damona.- Powiedziała, że on z nią pojedzie.<br />
-Jasne.- Spojrzał na nią rozbawiony.- A ja jestem wiewiórką. Przecież on nigdy się na to nie zgodzi. Nie zmusi go do tego. Stefan piję werbenę.<br />
-Sęk w tym, że nie będzie musiała. Według niej on sam będzie chciał jechać.- Damon wiedział, że wampirzyca coś knuję, ale to zupełnie zbiło go z tropu. Sądził, że spokojny, ułożony Stefan z nią pojedzie.<br />
-Eleno. Znam mojego brata. Nigdy tego nie zrobi. Przecież wiesz jaki on jest. Nie skrzywdziłby nawet muchy. On pewnie żałuję tych bambich i wiewiórek.- Damon powiedział to, ale sam nie był pewny czy wierzy w te słowa. Mimo to postanowił już o tym nie myśleć. Potrzebował pomocy Eleny i musiał ją jakoś namówić.- Księżniczko. Mam do ciebie prośbę.- Akurat teraz musiał wypalić z czymś takim. Elena była zirytowana.- Spokojnie. Nie denerwuj się. To naprawdę ważne.- Popatrzył jej głęboko w oczy. Elena czuła się jakby zaglądał do jej duszy. Zobaczyła w jego spojrzeniu prośbę. Nie potrafiła mu się oprzeć. Dała za wygraną.<br />
-Co mam zrobić?<br />
-Chodzi o nauczyciela. Zaczyna chyba coś podejrzewać. Cały czas węszy. Coś mi się wydaje, że mogą być z nim problemy. Zauważyłem, że jest dość częstym gościem w waszym domu. Może mogłabyś to wybadać?- Elena już miała zaprotestować, ale uciszył ją ręką.- Słońce to naprawdę ważne. Gdyby tak nie było, nie prosiłbym cię o to.<br />
-Co on wam niby może zrobić? Boisz się jednego łowcy.<br />
-Eleno. On może nas ujawnić. Wtedy pojawią się nowi łowcy, policja. Prędzej czy później nas złapią, chyba, że wyjedziemy. Wtedy będziemy musieli się rozstać. Naprawdę tego chcesz?- Te słowa uderzyły Elenę jak strumień zimnej wody. Nie mogła pozwolić, żeby wyjechał. Za bardzo go kochała. To on pomógł jej zapomnieć o rodzicach, dzięki Damonowi poczuła, że żyje. Tylko dlaczego musiał posuwać się, aż do tego. Mogła od razu się zgodzić. Powinna mu pomóc.<br />
-Dobrze. Zrobię to.<br />
__________________________________________<br />
Już XIX rozdział. To strasznie szybko, zważywszy na to, że założyłam bloga niecałe dwa miesiące temu. Wydaje mi się, że wszystko odbywa się za szybko. Jeśli chcę, żeby ten blog istniał jak najdłużej muszę ograniczyć dodawanie rozdziałów. Przepraszam was za to, ale nowe wpisy będą się teraz pojawiać co sobotę. Wiem. To duża zmiana. Ale w czasie wakacji chciałabym wypocząć, a nie co drugi dzień dodawać wpis. Więc tak jak mówię. Następny wpis w sobotę. Mogę wam za to obiecać, że rozdziały będą dłuższe i w miarę moich możliwości lepsze, bo jak na razie nie jestem za bardzo zadowolona z mojej pracy.<br />
Zastanawiam się też nad zmianą wyglądu bloga. Co o tym sądzicie? Już trochę mi się znudził jego wygląd.<br />
I jeszcze jedno. Proszę was o więcej komentarzy. To tylko chwila. Dla was moment, a dla mnie dużo znaczy. ~ Annabelle<br />
<br />
<span style="background-color: white; font-family: Georgia, Utopia, 'Palatino Linotype', Palatino, serif; font-size: large; line-height: 14px; text-align: center;"><span style="color: #20124d;">CZYTANIE = KOMENTOWANIE!</span></span><br />
<span style="background-color: white; font-family: Georgia, Utopia, 'Palatino Linotype', Palatino, serif; font-size: large; line-height: 14px; text-align: center;"><span style="color: #20124d;"><br /></span></span>
<span style="background-color: white; font-family: Georgia, Utopia, 'Palatino Linotype', Palatino, serif; font-size: large; line-height: 14px; text-align: center;"><span style="color: #20124d;"> </span></span><img src="http://25.media.tumblr.com/e584f35e68fca09cca6c33cc282707a7/tumblr_mowl9zyMdn1s3ad1ro1_250.gif" />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01827938395721080322noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-3668712844110484743.post-23306093236939075102013-06-24T04:35:00.003-07:002013-06-24T04:35:53.769-07:00Rozdział XVIIIElena stała przed pensjonatem Salvatorów. Nie wiedziała co tu właściwie robi, ale nic nie było teraz ważne. W głowie miała pustkę. Nikt nie otwierał jej już od dłuższej chwili, choć pukała wiele razy. To nie było podobne do żadnego z Salvatorów. Może po prostu nie było ich w domu? Nawet jeśli to dziewczyna nie mogła odejść. Musiała z nim porozmawiać. Nagle drzwi zaczęły się przed nią otwierać. Poczuła się jak w jakimś horrorze. Powoli weszła do środka i ruszyła w stronę salonu, przez długi korytarz. Nagle jej oczom ukazał się straszny widok. Damon i Stefan przykuci łańcuchami do krzeseł nie dawali żadnych oznak życia. Elena zaczęła biec w ich stronę, ale drogę zasłoniła jej Katherine. Na jej twarzy ukazał się kpiący uśmiech.<br />
-Musisz wybrać jednego Eleno. Wiesz o tym dobrze. Tylko jeden przeżyje.- Elena próbowała ją ominąć, ale nic nie pomagało. Katherine zaczęła śmiać jej się w twarz. Z wyrazem triumfu na twarzy wzięła do rąk dwa kołki i zaczęła iść w stronę Salvatorów.<br />
*<br />
Elena obudziła się gwałtownie. Jej oddech był płytki. Piżama przykleiła się do jej mokrego ciała. W głowie słyszała jej głos- "Tylko jeden przeżyje."<br />
-Wy, śmiertelnicy. Tak łatwo wejść w wasze głowy. To takie żałosne, nie uważasz?- Ktoś siedział przy biurku Eleny bawiąc się zdjęciem jej rodziców.<br />
-Katherine. Czego ode mnie chcesz?<br />
-Spokojnie. Nie unoś się. Chciałabym po prostu postawić sprawę jasno. Nic do ciebie nie mam. Właściwie to wyjeżdżam i zabieram ze sobą Stefana. Jaka szkoda, że nie zdążyłyśmy się lepiej poznać. Możliwe, że mamy wiele wspólnego. Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy.<br />
-Czekaj. Jak to zabierasz Stefana?<br />
-Mam sekretny plan. Sam będzie chciał ze mną pojechać. Niestety nie mogę ci go zdradzić, bo przestanie być sekretny.- Mówiąc to Katherine ściszyła głos. Była to dla niej zwykła zabawa. Elena czuła irytację. Sekretny plan. Jasne. Tylko po co jej Stefan?<br />
-Znudziło ci się samotne życie? Chcesz mieć nową zabawkę? Kup sobie pieska. Nie sądzisz chyba, że Stefan będzie na tyle głupi, żeby z tobą wyjechać. On cię nienawidzi. Podobnie jak każdy.- Katherine w wampirzym tempie pojawiła się przed nią. Elena widziała w świetle księżyca jej długie, białe kły. Na jej twarzy malowała się wściekłość.<br />
-Nie zadzieraj ze mną Eleno. Jeszcze dziś możesz stać się przystawką. A nawet jeśli nie dziś to i tak długo nie pożyjesz.- Katherine wypowiedziała te słowa z wielką satysfakcją. Od początku nie lubiła Eleny. Dla niej była tylko marnym człowiekiem, który w najlepszym wypadku mógł stać się jej obiadem. Ale Elena wyglądała jak ona, a Katherine wiedziała jak to najlepiej wykorzystać. Była zadowolona, że wpadło jej to na myśl. Już niedługo jej życie stanie się piękniejsze.<br />
-Co to ma niby znaczyć?- Elena poczuła dziwny skurcz w żołądku. Te słowa brzmiały jak groźba. Choć Elena nie chciała wierzyć Katherine, wiedziała, że należy się z nią liczyć. Widząc zadowolenie na jej twarzy, jeszcze bardziej utwierdziła się w przekonaniu, że przynajmniej część z tego co mówiła wampirzyca była prawdą.<br />
-Kiedy on się pojawi, mnie tu już nie będzie. Kto wie. Może wybierzemy się ze Stefanem na jakąś egzotyczną wyspę, albo do Las Vegas. W każdym razie tu rozpęta się piekło.<br />
-Kiedy kto się pojawi? Jakie piekło?- Elena poczuła, że jej twarz blednie. Mystic Falls było jej domem. Nie mogła znieść myśli o tym, że mogło by się w nim rozegrać jakieś piekło.<br />
-Zobaczysz. Ja wolę się stąd zmywać. I to szybko. Góra tydzień i mnie tu nie będzie.- Katherine uciekła pozostawiając Elenę samą ze strachem.<br />
*<br />
Stafan siedział na sofie w salonie. W kominku tańczyły złote płomienie. Już od dłuższego czasu rozmyślał o Katherine. Dlaczego wróciła? Czemu nie pojawiła się wcześniej? Te pytania błąkały się po jego głowie, szukając odpowiedzi.<br />
-O czym myślisz?- Katherine usiadła obok niego.- Nie mogę wejść do twojej głowy, bo jesteś nafaszerowany werbeną. Wiesz jakie to denerwujące? Zawsze dostawałam to czego chcę, a tu nagle takie rozczarowanie.<br />
-Po co wróciłaś?<br />
-Do ciebie.- Katherine położyła głowę na jego ramieniu, ale Stefan gwałtownie wstał i zaczął krążyć po pokoju.<br />
-Nie kłam. Wszystko co robisz, robisz tylko i wyłącznie dla siebie. Rozumiesz? Nie obchodzą cię inni!- Położył ręce na jej ramionach i potrząsnął nią. Wiedział, że to nie pomoże, ale nie mógł się powstrzymać.<br />
-Spokojnie Stefanie. Chciałam tylko porozmawiać. To ważne.- Wampir zaczął się powoli uspokajać. Nie panował nad sobą, bo od kilku dni nie polował. Gdy tylko o tym pomyślał dotarł do niego zapach. Metaliczny, a zarazem słodki. Unosił się w pokoju.<br />
-Co to za zapach?<br />
-Nie udawaj, że nie wiesz. To mój prezent pożegnalny. Niedługo wyjeżdżam.<br />
-Jaki znowu prezent?!<br />
-Oh, daj spokój. Przecież wiem, że lubisz niespodzianki. Chodź tutaj kochana.- Do pokoju weszła młoda dziewczyna. Po jej szyi spływała krew.<br />
-Śmiało. Pij. Wiem, że tego chcesz. Nie możesz walczyć ze swoją naturą, I tak przegrasz. Ona jest taka pyszna.- Stefan czuł, że przestaje nad sobą panować. Jego kły mimowolnie zaczęły się wydłużać.- To tylko krew Stefanie. Nie walcz z tym.- Chłopak w wampirzym tempie znalazł się przy ofierze i wbił kły w jej szyję.- Właśnie tak Stefanie.<br />
________________________________________________<br />
No i mamy następny rozdział.<br />
Wiem, że trochę mało Deleny, ale w następnych postaram się to nadrobić.<br />
Chyba dziś wyszedł mi trochę dłuższy rozdział. Musiałam nad nim chwilę posiedzieć, a ocenianie zostawiam wam. Komentujcie i polecajcie bloga. A tak przy okazji polecam wam bloga damon-elena-big-love.blogspot.com . Mam nadzieję Larie, że jeśli to czytasz nie masz nic przeciwko, bo bardzo mi się spodobało to jak piszesz. Wiem, że na początku jest trudno, więc może to ci trochę pomoże.<br />
Następny rozdział w środę. Postaram się, żeby był trochę dłuższy, ale nic nie obiecuję, bo nie wiem jak się wyrobię z czasem. W każdym razie na wakacjach będę go miała dużo to rozdziały będę dłuższe ~ Annabelle<br />
<br />
<img src="http://25.media.tumblr.com/df5709bfa717e270c75276665f904043/tumblr_mocfgdz7n21rndas0o7_250.gif" /><br />
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/01827938395721080322noreply@blogger.com7