czwartek, 30 maja 2013

Rozdział VI

Przez długi czas, leżąc w łózku Elena myślała o Damonie i dziwnym zachowaniu Stefana. Nawet przez sen się nie uspokoiła. Śniło jej się, że ktoś był w jej pokoju. Rano obudziła się z bólem głowy. Postanowiła nie iść do szkoły. Wmawiała sobie, że to przez ból głowy, ale tak naprwdę chciała zobaczyć się z Damonem.
-Eleno! Wstawaj! Spóźnisz się do szkoły.
-Strasznie boli mnie głowa Jenna. Chyba dziś nie pójdę.
-Może dać ci jakąś tabletkę?
-Nie trzeba. Samo przejdzie.
-Okay. Ja lecę do pracy. Gdybyś czegoś potrzebowała dzwoń.
*
Elena wstała z łóżka dopiero koło 10. Głowa już jej tak nie bolała, więc postanowiła wybrać się do pensjonatu Salvatorów. Tylko jak wytłumaczy Damonowi swoją nagłą wizytę? Przecież nie powie, że myślała o nim całą noc i specjalnie dla niego nie poszła do szkoły. Postanowiła wymyślić coś później. Ubrała się i zeszła na dół. Po śniadaniu wsiadła do auta i udała się do pensjonatu. Nie przychodził jej do głowy żaden powód wizyty. Zanim się obejrzała pukała już do drzwi.
-Witaj, Eleno.- W drzwiach stał Damon, uśmiechając się łobuzersko. Był ubrany na czarno. Jak zwykle.- Stefana nie ma. Szkoli umysł.
-Wiem. Właściwie to przyszłam do ciebie.- Widać było, że Damona to wyraźnie ucieszyło.
-W takim razie zapraszam. Chyba, że się boisz.- Uśmiechnął się tajemniczo.
-Dlaczego miałabym się bać?
-Wszystko może się zdarzyć. Jestem pewny, że Stefan wiele ci o mnie naopowiadał.- Elena nie miała pojęcia co odpowiedzieć.
-Powiedz mi co ci powiedział.- Spojrzenie mężczyzny było tak głębokie, że Elena musiała powiedzieć prawdę.
-Chciał żebym na ciebie uwarzała.
-Powiedział dlaczego?
-Nie.
-Dobrze. Wejdź Eleno.- Dziewczyna weszła do domu. Usiadła na kanapie w salonie.
-Więc, co cię tu sprowadza?
-Przyszłam dokończyć naszą rozmowę. Oczywiście jeśli nie masz nic przeciwko.- Elena uśmiechnęła się nieśmiało w stronę Damona, a on popatrzył w jej oczy.
-Nie mam nic przeciwko. Więc na czym skończyliśmy?- Damon uśmiechnął się łobuzersko i zaczął iść w jej stronę. Oszołomiona dziewczyna siedziała, gdy on przykucnął przed nią i położył jej dłoń na policzku.
-Dokładnie na tym.
-Więc, już się nie denerwujesz?
-Ani trochę.- Jeszcze przez chwilę Damon trzymał dłoń na jej policzku, a potem nagle wstał i usiadł.
Przez długi czas rozmawiali.
_____________________________________________
To już VI rozdział. Strasznie szybko leci.
Proszę dodawajcie komentarze. Jeśli czytacie to wyrażajcie swoją opinie. To dla mnie bardzo ważne.
Następny rozdział pojawi się w sobotę. Nie wiem jeszcze kiedy dokładanie ale pewnie koło południa.~ Annabelle

                                          

wtorek, 28 maja 2013

Rozdział V

-Co tam u Bambiego?- Damon był wyraźnie rozbawiony.
-Bambiego?-Elena nie miała pojęcia o co chodzi? Jakiego znów Bambiego?
-Później ci wytłumaczę. Co tak późno Stefanie?- Brat wiedział, że Damonowi wyraźnie podoba się ta gra, dlatego nic nie odpowiedział. Zaległa niezręczna cisza. Elena patrzyła na twarze obu Salvatorów- poważnego Stefana i rozluźnionego Damona. Nie miała pojęcia o co w tym wszystkim chodzi. Stefan mówił, że ich relacje nie są za dobre, ale nie przepuszczała, że jest aż tak źle. 
-Lepiej już pójdę. Nie będę wam przeszkadzać. Poza tym zrobiło się strasznie późno.- Dziewczyna za wszelką cenę próbowała wywinąć się z tej niezręcznej sytuacji. 
-Odprowadzę cię do drzwi.- Damon ruszył w jej stronę, ale Stefan był szybszy.
-Nie trzeba. Elena sama sobie poradzi. Prawda?- Patrząc na tą dziwną scenę dziewczyna nie marzyła o niczym bardziej niż wyjść z tego domu.
-Jasne. Dziękuję za rozmowę Damonie. Miło mi było cię poznać. Chociaż jak twierdzisz już się kiedyś spotkaliśmy.
-Mi też było niezwykle miło. Wpadaj częściej Eleno.- Damon odwzajemnił jej uśmiech.
-Dobranoc Stefanie. Do zobaczenia w szkole.- Stefan nic nie odpowiedział, więc dziewczyna skierowała się do drzwi. Po wyjściu z pensjonatu Elena wsiadła do auta i zamyśliła się. O co w tym wszystkim chodzi? Dlaczego Stefan tak się zachowywał? Kim był tajemniczy Damon? I najważniejsze. Dlaczego tak wspaniale się przy nim czuła? Z zamyślenia wyrwał ją dźwięk telefonu. Na ekranie wyświetlał się numer Bonnie.
-Elena?! Co się dzieje? Gdzie ty jesteś? Przecież miałyśmy się spotkać dwie godziny temu!- Dopiero teraz Elena zwróciła uwagę na godzinę. Była już 20. O 18 miała być w Grillu z dziewczynami.- Elena? Jesteś tam?
-Jestem. Wszystko okay. Przepraszam ale już nie dotrę na spotkanie.- Elena nie miała już dziś siły ani ochoty. Chciała tylko położyć się w łóżku i spokojnie pomyśleć o wszystkim co się dziś wydarzyło.
-Dlaczego nie odbierałaś? Dzwoniłyśmy chyba z dwadzieścia razy. Wszystko w porządku.- Bonnie zawsze się o nią martwiła. Zwłaszcza, gdy zmarli jej rodzice. Była dla niej jak siostra. Elena zawsze mogła na nią liczyć.
-Przepraszam cię. Miałam wyciszony telefon. Straciłam poczucie czasu.- Elena zawsze mówiła jej wszystko. Źle się czuła musząc ją okłamywać.
-Czy to ma coś wspólnego ze Stefanem Salvatorem?
-No co ty! Oczywiście, że nie Bonnie Bennett.- Poniekąd mówiła prawdę. To miało coś wspólnego z Salvatorem, ale nie ze Stefanem.- Muszę już kończyć. Do zobaczeni jutro.
___________________________________________
Już piąty rozdział.
Chciałabym wiedzieć co sądzicie o moich opowiadaniach. Proszę was wyrażajcie swoje opinie.
Następny rozdział pojawi się w czwartek.
Jeśli macie jakieś pytania, albo sugestie piszcie ankaw1999@gmail.com ~Annabelle

                       

niedziela, 26 maja 2013

Rozdział IV

-Więc, co cię tu sprowadza Eleno?- Damon posłał dziewczynie łobuzerski uśmiech.
-Ja... Stefan zapomniał czegoś wziąć czegoś z klasy.- Teraz dopiero zdawała sobie sprawę z tego jak jej tłumaczenie jest żałosne.
-A tak naprawdę?- Damon uśmiechnął się. Dokładnie dwa miesiące temu zadał jej to samo pytanie. Wtedy też nie wiedziała co powiedzieć.
-Ja... On... To znaczy, zainteresowała mnie wasza historia. Chciałabym żeby mi jeszcze coś opowiedział.- To nie była do końca prawda, ale co mogła powiedzieć? "Przyszłam tu, bo zastanawiałam się kim jesteś?"
-Z chęcią odpowiem na twoje pytania.- I znów ten uśmiech. Elena nie wiedziała co w nim takiego było ale uwielbiała go.
-A Stefan?
-Jeszcze go nie ma, ale niedługo powinien wrócić. Napijesz się czegoś?- Wskazał ręką na barek.
-Nie, dziękuję.
-A ja się napiję.- Podszedł do barku i nalał sobie czegoś co wyglądało jak burbon.- Usiądź. Co chciałabyś wiedzieć?- Elena była trochę zmieszana. Dziwnie się czuła wypytując go o rodzinne sprawy. Mimo to ciekawość była silniejsza.
-Mieszkacie u wujka, ale co z waszymi rodzicami?- Elena nie mogła się powstrzymać przed zdaniem tego pytania.
-Nie żyją. To stało się tak dawno, że nie bardzo ich pamiętam.
-Przykro mi.- Elena wiedziała co musieli czuć.- Nie chciałabym być wścibska, ale jak zginęli?
-Atak zwierzęcia. Paskudna sprawa. Wiele takich miało tu miejsce.
-Jesteście stąd? Przecież macie podobno włoskie korzenie.
-Dobrze powiedziałaś. To tylko korzenie. Urodziliśmy się tu. Nasza rodzina należy do założycieli miasta.
-Nie wiedziałam.- Elena była tak wciągnięta rozmową, że nawet nie zauważyła ile czasu już minęło.
-Chciałabym cię jeszcze o coś zapytać.
-Śmiało.- Damon posłał jej zniewalający uśmiech. Podobało mu się jej zakłopotanie.
-Stefan wspomniał mi o tym, że wasze stosunki nie są zbyt dobre. Czy możesz mi powiedzieć czemu?- Elena patrzyła bacznie na Damona. Widząc jego kamienną twarz, zaczęła się denerwować.- Przepraszam. Nie powinnam się wtrącać. Nie chciałam. Lepiej już pójdę.- Elena wstała i zamierzała wyjść, ale Damon zasłonił jej drogę. Położył dłoń na jej policzku i spojrzał w oczy.
-Spokojnie Eleno. Wszystko jest okay. Nie denerwuj się.- Elena zmieszała się, ale jego dotyk sprawiał, że się uspokajała. Odetchnęła głęboko.- Witaj Stefanie.- Damon powoli zdjął dłoń z policzka dziewczyny. Stefan stał w progu, trzymając ręce w kieszeni. Jego twarz nic nie wyrażała.
___________________________________________
Już czwarty rozdział. Chciałabym bardzo poznać waszą opinie. Proszę o komentarze.
Następny odcinek we wtorek.
Jeśli macie jakieś pytania piszcie na mój e-mail ankaw1999@gmail.com ~ Annabelle

                                                   

piątek, 24 maja 2013

Rozdział III



Przez całą lekcję Elena zastanawiała się o co chodziło Stefanowi. Przecież jego brat nie mógł być jakim seryjnym mordercą albo porywaczem. Może miał na myśli to, że jest kobieciarzem? Elena musiała się tego dowiedzieć. Nie miała pojęcia dlaczego. Od dwóch miesięcy nic ją nie obchodziło, więc dlaczego tak nagle zaczęła się angażować? Gdy tylko zadzwonił dzwonek kończący lekcje dziewczyna wstała i odwróciła się w stronę miejsca gdzie siedział Stefan. Rozczarowała się, gdy zobaczyła, że już go tam nie ma. Jak to możliwe? Minęło może 10 sekund, a jego już nie było. Jego szybkie zniknięcie jeszcze bardziej ją zaintrygowało. Nie znalazła go nigdzie w szkole, więc postanowiła iść do jego domu. Z tą myślą wyszła na zalany słońcem parking. Było lato, więc temperatura była wysoka. Dopiero teraz zorientowała się, że jest jeden problem. Nie wiedziała gdzie Stefan mieszka, ale znała osobę, która będzie wiedziała. Caroline. Mówiła, że przyjechał do wujka.
-Caroline, wiesz może gdzie mieszka Stefan Salvatore?
-Jasne. W starym pensjonacie Salvatorów. Ale zaraz. Po co chcesz to wiedzieć?- Popatrzyła na nią badawczym spojrzeniem. Elena nie chciała jej zdradzić prawdziwego powodu, więc wypowiedziała pierwszą, lepszą myśl jaka wpadła jej do głowy.
-Zostawił coś na ławce. Muszę mu to oddać.- Elena nie była pewna czy Caroline uwierzy.
-Ale dlaczego akurat ty?
-A widzisz, żeby ktoś stał w kolejce, żeby mu to zawieść. Nikomu się nie chce.- Elena nie lubiła kłamać, ale bała się reakcji Caroline. Znała ją na tyle długo, że wiedziała jak może wyglądać jej reakcja na wiadomość, że chce z nim pogadać o bracie.
-Może pojechać z tobą.- Elena nie była pewna czy Caroline chodzi o pomoc przyjaciółce czy raczej szanse na odwiedzenie Stefana.
-Nie trzeba. Poradzę sobie. Po prostu oddam mu ten zeszyt i sobie pójdę
-Zeszyt? Nie mówiłaś, że to zeszyt. Coś kręcisz.
-Oj, Caroline. Nie czepiaj się szczegółów. Muszę lecieć. Do zobaczenia po południu w Grillu.
*
Stojąc pod drzwiami pensjonatu Elena zastanawiała się co powie Stefanowi. Postanowiła przeprosić go za wypytywanie się o jego prywatne sprawy. Już miała zapukać do drzwi, gdy ktoś je otworzył. Stał przed nią wysoki, przystojny mężczyzna.
-Witaj, Eleno.- Dziewczyna poczuła się dziwnie.Skąd znał jej imię?
-Czy my się znamy?
-Oczywiście, kochanie. Prędzej czy później sobie przypomnisz.Może wejdziesz?- Elena zawahała się, ale bardzo ją intrygowały jego słowa. Po chwili namysłu przekroczyła próg.
-Jestem Damon. Brat Stefana.
-Wiem. Wspominał o tobie. Ja chyba nie muszę się przedstawiać.
_______________________________________
Oto trzeci rozdział. Pierwsze spotkanie Eleny i Damona. Mam nadzieję, że wam się podoba.
Proszę was komentujcie. To dla mnie dużo znaczy.
Następny wpis pojawi się w niedziele ~ Annabelle

środa, 22 maja 2013

Rozdział II

-Patrzcie to on!- Dziewczyny szły korytarzem zaledwie pięć minut, a Caroline już potrafiła rozpoznać tajemniczego Salvatora.
-Gdzie?- Elena dalej starała się utrzymać rozmowę. Byle tylko nie zeszła ona na tor "Sierotka Elena".
-Tam. Koło szafek. Ale on przystojny.- Dopiero teraz Bonnie i Elena zobaczyły wysokiego bruneta. Stał przy swojej szafce i rozmawiał z jakąś dziewczyną. Gdy spojrzał w ich stronę zamilkł.
-Czemu tak dziwnie się na nas patrzy?- Elena miała dość tych ciągłych spojrzeń. Pewnie już wiedział, jak zresztą każdy, że jej rodzice nie żyją. To były minusy życia w małym miasteczku. Wszyscy wiedzieli o sobie wszystko. Plotki roznosiły się tu błyskawicznie.
-Może dlatego, że zobaczył ładne dziewczyny.- Caroline pociągnęła przyjaciółki w stronę klasy. Nagle pojawił się przed nimi nowy chłopak.
-Cześć. Jestem Stefan Salvatore. Jestem tu nowy i nie bardzo się orientuje. Mogłybyście pokazać mi gdzie jest historia? Wydaje mi się, że jesteśmy w tej samej klasie.- Stefan posłał w ich stronę przyjazny uśmiech.
-W zasadzie to my musimy iść. Elena cię oprowadzi. Chodź Caroline.- Bonnie najwyraźniej uznała, że Stefanowi spodobała się Elena.
-Ale...- Dziewczyny już szły w przeciwną stronę, rozmawiając przyciszonymi głosami i śmiejąc się. Elena nie miała wyjścia.- Jestem Elena Gilbert. Chodźmy. Pokażę ci wszystko.
-Dziękuję. Już zapomniałem jakie ciekawe jest życie w Mystic Falls.
-Jesteś stąd?
-Tak. Urodziłem się tu, ale musiałem wyjechać.
-A nazwisko? Salvatore?
-Mam włoskie korzenie.
-Co cię skłoniło do powrotu?- Elena z ciekawością słuchała jego opowieści o rodzinie i korzeniach. Zdziwiło ją jednak, że ani razu nie wspomniał o bracie.
-A co z twoim bratem? Nie chciałabym się wtrącać, ale słyszałam, że z nim przyjechałeś.- Elenę zdziwiła nagła zmiana wyrazu twarzy Stefana. Teraz malował się na niej gniew nie spokój.
-Nie przyjechałem z Damonem. To on przyjechał tu za mną.
-Damon?
-Tak. Damon. Nie mam z nim zbyt dobrych relacji.
-Jest starszy czy młodszy?- Elena była zaintrygowana.
-Starszy. On ma.. Jakby to ująć.. Trudny charakter. Nie jest zły tylko po prostu chce zrazić do siebie ludzi. Mimo wszystko chciałbym cię o coś prosić. Uważaj na niego.- Uważaj na niego? Chce zrazić do siebie ludzi? Ale czym? O co w tym wszystkim chodziło? Stefan zachowywał się dziwnie od momentu, gdy rozmowa zeszła na tor jego młodszego brata. Dziewczyna nic z tego nie rozumiała.
-Ale dlaczego?- W jej głowie kłębiło się pełno myśli i pytań. Dlaczego miałaby na niego uważać? Nie otrzymała odpowiedzi, bo w tym momencie zadzwonił dzwonek i Stefan ruszył w stronę klasy.
_______________________________________________
Drugi odcinek. Następny pojawi się w piątek. Chciałabym tylko znać waszą opinie. Proszę was komentujcie. Wyrażajcie swoją opinie nawet jeśli się wam nie podoba. Muszę wiedzieć czy podoba wam się to co piszę, bo inaczej to nie ma sensu. ~ Annabelle


poniedziałek, 20 maja 2013

Rozdział I

Elena przeciągnęła się w łóżku. Na samą myśl o tym co ją dziś czeka, nie miała ochoty wstawać. Pierwszy dzień szkoły. Trzeba wrócić do rzeczywistości. Minęło dwa miesiące od wypadku. Dwa najgorsze w życiu jej i Jeremy'ego. Z jej bratem było coraz gorzej. Popadł w złe towarzystwo. Elena nie wiedziała co robić. Czuła się zagubiona. Nie była pewna jak przeżyje ten dzień. Mimo pomocy Bonnie i Caroline nie wiedziała czy zniesie te ciągłe spojrzenia, mówiące "Elena, biedna, samotna dziewczyna. Jak ona sobie radzi?", ale czuła, że musi iść dalej. Jej życie nie może stać w miejscu. Powoli zwlekła się z łóżka. Chwilę później była już w kuchni.
-Cześć Jenna. Co tam?- Mimo, że Jenna była jej ciocią, zazwyczaj mówiła jej po imieniu.
-Hej. Mam po południu spotkanie. Będę późno w domu. Jak sobie radzisz, kochanie?- Jenna opiekowała się nimi od śmierci rodziców. Elena wiedziała, że na początku było to dla niej trudne.
-Dam radę. Muszę iść na przód. W końcu nie będę całe życie stać w miejscu.- Może i powiedziała te słowa, ale wcale nie była pewna czy w nie wierzy.- Wszystko będzie okay. Obudziłaś Jeremy'ego?
-Już poszedł.
-Tak wcześnie?- Jeremy radził sobie ze śmiercią rodziców na swój sposób.
-Niestety. Martwię się o niego Eleno. Może ty z nim jakoś porozmawiasz?
-No co ty. Mnie tym bardziej nie posłucha. Ostatnio nasze rozmowy polegają na tym, że ja zadaje pytanie, on kiwa głową. Ignoruje mnie.
-Nie mam pojęcia co mogłoby mu pomóc. Może jakiś specjalista?
-Specjalista?
-A myślisz, że co on robi z tymi swoimi nowymi kolegami?- Elena przepuszczała co się z nim dzieje, ale wolała nie dopuszczać do siebie tej myśli. Nie mogła sobie wyobrazić, że jej młodszy brat mógłby pić i brać narkotyki.
-Masz racje Jenna. Ale porozmawiamy o tym później. Muszę już iść. Cześć!
-A śniadanie?- Eleny już nie było.

Na parkingu przed szkołą, Elena spotkała się z dziewczynami.
-Jak się czujesz?- Bonnie się zawsze o nią bardzo martwiła.
-Dobrze. Wszystko okay. Może zmieńmy temat. Macie mi coś ciekawego do powiedzenia. Jakieś niesamowite wydarzenia?
-No jasne. Jest nowy chłopak w szkole. Stefan Salvatore. Podobno przyjechał tu razem z bratem, do wujka.- Caroline jak zwykle wszystko wiedziała. Była najpopularniejszą dziewczyną w szkle odkąd Elena oddała jej to stanowisko przez wypadek rodziców. Nie żałowała jednak tego. Caroline idealnie pasowa do tej roli. Zawsze umiała wszystko przygotować. Była urodzonym przywódcą.
-Stefan Salvatore? Skąd jest?- Elena tak naprawdę nie interesowała się tym za bardzo, ale chciała podtrzymać rozmowę.
-Nie wiem, ale się dowiem.- Pewność siebie i energia Caroline wszystkich rozbrajała.
-Jesteśmy tego pewne.
Dziewczyny razem poszły w stronę szkoły.
_________________________________________________________________________________
Pierwszy odcinek mojego bloga! Może wam się spodoba. :D Piszcie swoje opinie w komentarzach, bo chciałabym wiedzieć czy to w ogóle ma sens. :D Liczę na wasze opinie ~Annabelle


sobota, 18 maja 2013

Przedtem

Elena szła przed siebie. W oczach miała łzy. Nie zastanawiała się gdzie jest. Jej głowę zaprzątały teraz inne myśli. Szczególnie jedna. Dlaczego pokłóciła się z Mattem? Znali się od dziecka. Kilka miesięcy temu zaczęli ze sobą chodzić. Elena czuła się przy nim bezpiecznie. Był jej najlepszym przyjacielem. Ale w głębi serca wiedziała, że to nie to. Nie była pewna czy tak naprawdę jest w nim zakochana. A gdy dziś zaczął snuć plany o ich wspólnej przyszłości, nie wytrzymała. I teraz szła przed siebie czekając na rodziców po których zadzwoniła. Powoli zaczęło do niej wszystko docierać. Znajdowała się niedaleko mostu Wickery, sama, w środku nocy. Gdy tylko o tym pomyślała, ujrzała obok drzewa jakąś postać, która zaczęła się zbliżać w jej stronę. Elena stała jak wryta. Nie wiedziała co robić. W miarę gdy postać się zbliżała, ujrzała wysokiego, przystojnego mężczyznę o czarnych włosach. 
-Katherine?-Mężczyzna zaczął się jej uważnie przyglądać.
-Musiał mnie pan z kimś pomylić. Nie jestem Katherine. Mam na imię Elena.-Co się z nią działo? Dlaczego zaczęła rozmowę z nieznajomym? I jeszcze zdradziła mu swoje imię?
-Przepraszam. Musiałem cię z kimś pomylić, ale jesteś do niej strasznie podobna.-Mężczyzna przybliżył się jeszcze bardziej. Elena czuła, że powinna zacząć uciekać, ale nie mogła.
-Powiedz mi, co robisz w środku nocy, sama na tym pustkowiu?
-Ja...Wracam z imprezy. Pierwszy dzień wakacji.-Nie mogła mu podać prawdziwego powodu, ale bardzo tego chciała.
-A tak naprawdę?-Mężczyzna poznał, że kłamała. Spojrzał jej prosto w oczy. Serce Eleny zabiło szybciej.
-Ja...On... To znaczy...-Nie wiedziała co powiedzieć.- Pokłóciłam się z chłopakiem.-Dlaczego zdradziła to nieznajomemu? Po co w ogóle to mówiła.-On mnie nie rozumie. Snuje plany o naszej przyszłości,ślubie,dzieciach,a ja po prostu nie jestem gotowa... Chcę czegoś innego. Prawdziwej miłości,szaleństwa...
-Namiętności?
-Tak właśnie tego chcę.-Było coś w jego oczach co kazało jej to powiedzieć.
- Mam nadzieję,Eleno,że znajdziesz to czego szukasz...-Jego wypowiedź przerwał dźwięk zbliżającego się auta.Elena odwróciła się.
-To moi rodzice. Przyjechali żeby...-Mężczyzna zniknął.
Jadąc do domu myślała o tajemniczym nieznajomym.Nawet nie zapytał go o imię... Jak to się stało,że opowiedziała mu o wszystkim? Z zamyślenia wyrwał ją straszny hałas.Krzyk mamy i pisk hamulców. Później była już tylko ciemność.
____________________________________________________________
Oto wstęp do mojego bloga. Mam nadzieję, że choć trochę was zaciekawiłam.
Wpisy będą się pojawiać co 2 dni. 
Zapraszam do czytania mojego bloga ~ Annabelle ;D