sobota, 31 sierpnia 2013

Rozdział XXVII

Co robić, gdy ma się pełno wolnego czasu?  Na to pytanie, Elena starała się odpowiedzieć, od kilku godzin. Nie mogła uwierzyć, że czas może się, aż tak bardzo dłużyć. Sekundy, minuty, godziny. Zdawało jej się, że siedzi w tym domu już kilka dni. Na początku Bonnie była przy niej cały czas, ale potem nagle zniknęła. Zresztą i tak nie miały o czym rozmawiać. Elena była wcześniej zbyt na nią zła, by się odezwać. Dopiero, gdy jej przyjaciółka wyszła, zaczęła się nad tym wszystkim zastanawiać. Nawet jeśli Bonnie zrobiła to, żeby ją chronić, nie zmieniało to faktu, że już od dawna wiedziała o Damonie, Klausie, Katherine. Przez ten cały czas nic jej nie powiedział, a nawet prawie się o to pokłóciły w Grillu. Pewnie na jej miejscu, Elena zrobiłaby to samo, ale mimo to odczuwała żal i poczucie zdrady. Może za bardzo dramatyzowała, ale nie potrafiła od tak zapomnieć. No i był jeszcze Damon. Bonnie wiedziała, że Elijah próbuje ją porwać, ale pewnie nie przyszło jej do głowy, że wampir będzie jej szukał. A znając Salvatora, może poważnie zagrozić ich planom. Tylko, że tym samym ściągnie na siebie złość Pierwotnego. Bała się do czego Damon się posunie. Niewątpliwie, był zdolny do wielu rzeczy, ale gdy coś robił nie zastanawiał się nad konsekwencjami. Elena czuła, że już dłużej tego nie wytrzyma. Po co Elijah ją porwał? Gdyby na prawdę chciał jej pomóc nie trzymał by jej zamkniętej w tym okropnym domu! Dlaczego była taka głupia i mu uwierzyła. Przecież wiedziała, że w świecie tych nadprzyrodzonych istot nikomu nie można ufać. Najlepszym przykładem jest Rose. Czy zawsze musi być taka naiwna?!
*
Bonnie nie przepuszczała, że Salvatore przyjdzie do niej prosić o pomoc. Zaskoczył ją. Dziwiła się sobie, że wcześniej o nim nie pomyślała. Niestety mógł poważnie zagrozić ich planom. Na szczęście Damon był tak zaniepokojony o Elene, że nie zauważył jej zdziwienia, gdy pojawił się w jej domu. Teraz chodził po pokoju, podczas, gdy ona mruczała pod nosem "zaklęcia".
-No błagam cię! Zrób coś. W końcu jesteś wiedźmą. Elena nie mogła się tak po prostu rozpłynąć.- Irytowało go jej nastawienie. Była spokojna. Może nawet za spokojna. Sądził, że skoro, to najlepsza przyjaciółka Eleny, to zrobi wszystko, żeby pomóc mu ją znaleźć. Teraz patrząc na nią nie był już tego taki pewny. Czarownica co chwile zerkała nerwowo w jego stronę. Damon był pewny, że ona coś wie. Czuł to. Musiał tylko dowiedzieć się co. Chodziło o Elene.
-Staram się jak mogę. To nie jest wcale takie proste, jak się wydaje. Było by mi łatwiej, gdybyś tak nie łaził i nie patrzył mi cały czas na ręce. - Damon powoli tracił panowanie. Co ta wiedźma sobie myślała?! Chodziło o życie jej koleżanki, która zaginęła kilkanaście godzin temu. Był prawie pewny, że nie porwała jej żadna śmiertelna istota. Jeśli w ogóle ją porwano. Teraz nie był już niczego pewien. Został z tym całkiem sam. Jak się okazało, nawet na własnego brata nie może liczyć. Odkąd kilka dni temu oznajmił mu, że wyjeżdża Katherine, była stałym gościem w ich domu. Dziś po prostu zniknęli. Był się, że to może mieć coś wspólnego z Eleną.
-Długo jeszcze Bonnie?
-Nie mogę ci pomóc. Staram się, ale Elena zniknęła.- Że co?! Nie mógł uwierzyć, że ta wstrętna wiedźma mówiła to z takim spokojem! Gdyby chciała mu pomóc nie poddałaby się od razu.  Czuł, że ona wie, gdzie jest Elena. Wiedział co musi zrobić. Zmusi Bonnie do powiedzenia mu gdzie jest Elena. Nawet już wiedział jak. Caroline.
*
-Wszystko w porządku Eleno?- Dziewczyna wzdrygnęła się. Czy wampiry zawsze musiały pojawiać się tak nagle?
-Jasne. Wszystko jest wspaniale. Co tam, że siedzę sama kilka godzin sama w tym zamku czy co tam to jest. Wszystko jest wręcz wspaniale. Marzyłam o tym, żeby zostać porwaną przez Pierwotnego.- Jej frustracja rosła z każdą chwilą, a w dodatku Elijah nic sobie z tego nie robił tylko patrzył na nią tak jakby była dzieckiem które wścieka się z byle powodu.
-Daj spokój Eleno. Przecież nie zostaniesz tu wiecznie. Może zechcesz wysłuchać do końca mojej propozycji?- Elena powoli kiwnęła głową na znak zgody.- Wspaniale. Jak już wiesz, chcę ci pomóc. Jestem w stanie obronić cię przed  Niklausem, ale nie będzie to łatwe. Jeśli zgodzisz się na mój warunek, ty, twoja rodzina i przyjaciele będziecie bezpieczni.
-Jaki to warunek?
-Musisz stąd wyjechać. Zamieszkasz z moją przyjaciółką Lexi.
-Że co? Przecież powiedziałeś, że mnie ochronisz!- Nie wyobrażała sobie, że Elijah wypali z czymś takim. Jenna, Jeremy, Caroline, a przede wszystkim Damon. Miałaby to wszystko zostawić i ratować sobie?! Odkąd pamiętała, Mystic Falls było jej domem. Nic nie mogło ją zmusić do wyjazdu stąd.
-Bo tak będzie. Musisz tylko wyjechać. Jeśli cię tu nie będzie, łatwiej mi będzie przekonać Niklausa, żeby zostawił cię w spokoju. Zastanów się nad tym dobrze.
-Nie!- Wypowiedział to jedno słowo dobitnie i stanowczo. Była pewna, że tego nie zrobi.
-Zastanów się dobrze. To może być twoja jedyna szansa. Niklaus jest strasznie uparty, a w dodatku nie widzieliśmy się od dłuższego czasu. Nie wiem, jak zareaguje na spotkanie ze mną, tak więc przemyśl to, a ja porozmawiam z pewnym wampirem, który może przyspożyć nam kłopotów.
*
Damon bił się z myślami. Wiedział, co przekonało by Bonnie do pokazania mu miejsca ukrycia Eleny, ale wiedział też, że ukochana nie wybaczyła by mu tego co zamierzał zrobić. Właściwie to dlaczego się nad tym zastanawiał? Powinien już to zrobić. W końcu chodzi o Elene. Życie nauczyło go dążyć po swoje i nie zważać na przeciwności. A Elena należała do niego. Była jego miłością i nie mógł jej stracić. Jeszcze kilka miesięcy temu nie przepuszczał, że miłość dopada takich gości jak on. Na szczęście się mylił. Musiał to zrobić. W wampirzym tempie ruszył w stronę drzwi, ale coś go zatrzymało. Nim się obejrzał leżał na podłodze. Czuł ból w klatce piersiowej. Nim zorientował się co się stało czyjś głos przemówił zaraz koło niego.
-Nie rób nic głupiego Damonie.- Salvatore odwrócił się gwałtownie, ale nie mógł zlokalizować właściciela tego spokojnego głosu.- Tak będzie lepiej dla Eleny. Nie mieszaj się w to.- Zapanowała cisza. Damon był pewien, że nikogo już nie ma w domu, ale dla pewności wszystko sprawdził. O co chodziło? To brzmiało idiotycznie. Nie rób niczego głupiego. Jasne. Pewnie za chwile pojawią się duchy. Damon wzruszył ramionami i udał się do domu Forbesów wcześniej wysyłając do Bonnie smsa.
*
Czy ten Damon nie może się opanować? Bonnie pędziła autem do Caroline. Nie zdążyła zadzwonić do Eljaha. Właściwie, to liczyła, że sama sobie poradzi. Na siedzeniu obok niej leżał telefon. Na wyświetlaczu widniał tekst wiadomości.

    Od: Damon Salvatore

Zawiodłem się na tobie Bonnie.
Myślałem, że Elena jest dla ciebie najważniejsza.
Widocznie nie.
Szkoda.
Sprawdźmy ile znaczy dla ciebie Caroline.
Do zobaczenia w domu Forbesów. 

Przeszedł ją dreszcz, gdy ponownie przeczytała wiadomość. Babcia ostrzegała ją przed wampirami. Mówiła, że gdy czegoś chcą, to nie spoczną dopóki tego nie zdobędą. Nie chciała nawet myśleć do czego zdolny jest Damon, jeśli chodzi o Elene. Pośpiesznie zaparkowała samochód na podjeździe Forbesów i pobiegła w stronę drzwi.
-Caroline!- Wbiegła do domu i skierowała się do salonu. Cisza.- Caroline!
-Bonnie! Tu jestem.- Uspokoiła się słysząc głos Caroline dobiegający z jej pokoju. Weszła schodami na górę.
-Wszystko dobrze Care? Przepraszam, że tak wpadłam do twojego domu, ale...- Zamarła w pół zdania. Caroline siedział na swoim łóżku. Tuż za nią stał Damon. Jej oczy nic nie wyrażały. Wyglądała jak zahipnotyzowana.
-Witaj ponownie Bonnie. Jak się cieszę, że wpadłaś. Za chwilę, będziemy świętować narodziny nowej Caroline. Chyba, że mi pomożesz.
-Przecież już ci mówiłam, że moje czary są za słabe! Nie mogę zlokalizować Eleny!- W głosie Bonnie słychać było panikę.
-Kłamiesz. Nie potrzebujesz czarów, żeby wiedzieć gdzie jest.
-Co? Nie ja...
-Zła odpowiedź.- Bonnie zamarła, gdy kły Damona zaczęły przybliżać się do szyi Caroline.
_________________________________________
No i jest. Po dwóch tygodniach dodaje nowy rozdział.
Jestem z niego w miarę zadowolona. Może nie jest zbyt długi, ale wydaje mi się, że nie jest nudno.
Początkowo nie miałam w planie tego wszystkiego z Caroline, ale myślę sobie czemu nie wrócić do starego, złego Damona? Mam nadzieję, że może być.
Coś słabo z komentarzami. Nie mówię, że cały czas jest ich jakoś dużo, ale ostatnio jest gorzej niż kiedyś. Proszę Was komentujcie. Nawet z anonima, ale to i tak dużo znaczy.
Nowy rozdział za tydzień jeśli się nic nie zmieni. ~ Annabelle

          

8 komentarzy :

  1. Super rozdzial
    Swietnie piszesz czekam na next :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny :) Jak dla mnie mało dialogów ale końcówka chyba dodała rozdziałowi pazurów. Zły Damon zawsze spoko :) Nie podda się :D Pozdrawiam i życze weny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział:) Damon pod koniec nieźle zaszantażował Bonnie,pewnie wyjawi mu gdzie podziała się Elena.
    Pozdrawiam;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdzial bomba! Czekam na kolejny! Pozdrawiam i weny zycze. Zapraszam do mnie w wolnej chwili po-prostu-tylko-ja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. No witam :) Jak ci minęły wakacje :D ? Kurcze jutro już szkoła. Jak ja chcę jeszcze miesiąc wakacji :(
    Zapraszam do siebie na mysticfallskrainamarzen.blogspot.com na którym pojawił się 26 rozdział :D Jest małe zamieszanie a na dodatek pojawi się nowy bohater który mam nadzieje na dłużej z nami zostanie :) Pozdrawiam i zapraszam :) A i taka prośba mogłabyś usunąć weryfikację obrazkową ? To utrudnia komentowanie szczególnie dla takich leniwych osób jak ja :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej :D wakacje minęły... za szybko :D A tobie? Jeszcze miesiąc to i tak za mało :( Bardzo chętnie zaglądne na twojego bloga w wolnej chwli, ale nie wiem kiedy to dokładnie będzie no bo początek roku to zamieszanie. Już usunęłam. W zasadzie to nie zauważyłam, że mam ją włączoną, a też tego nie lubie. Tak więc dziękuję, że zwróciłaś na to uwagę :D

      Usuń
  6. Zapraszam do mnie na kolejny,nowy rozdzial.
    po-prostu-tylko-ja.blogspot.com
    Ps.Kiedy bedzie kolejna notka?Nie moge sie doczekac :)

    OdpowiedzUsuń
  7. zapraszam do siebie na nowy rozdział:)
    http://delena-i-love-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń