sobota, 17 sierpnia 2013

Rozdział XXVI

-Elena.- Cichy głos w jej głowie pojawił się nagle, ale nie chciała się budzić. Jeszcze nie teraz, jeszcze trochę.- Elena!- Głos stawał się coraz głośniejszy i coraz bardziej natarczywy. Odbijał się echem w jej głowie, która zaczynała potwornie boleć. Czuła, że szumi jej w uszach. Ciało odmawiało posłuszeństwa. Dlaczego ten ktoś nie zostawi jej w spokoju? Po co krzyczy i nią potrząsa? Dopiero teraz do świadomości Eleny zaczęło coś docierać. Zmusiła się, żeby otworzyć oczy, ale gdy tylko to zrobiła, od razu pożałowała swojej decyzji. Oślepiły ją jasne promienie słońca, co poskutkowało kolejną falą bólu w głowie. Zaczęła się podnosić do pozycji siedzące, gdy czyjeś ręce złapały ją, jakby chciały ją podtrzymać. Powoli odzyskiwała ostrość widzenia i świadomość. Parking. Czyjeś dłonie łapiące ją od tył. Kły wbijane w szyje. Mimowolnie podniosła rękę i wyczuła z prawej strony ranę. Tylko, że teraz nie to się liczyło. Ktoś ją trzymał. Ktoś był zaraz koło niej. Słyszała szybki oddech tuż za nią. Gwałtownie odwróciła się do przeciwinika i zamarła. 
-Bonnie. 

*

Przez jej bolącą głowę przelatywało stado myśli. Próbowała sobie wszystko poukładać. Na pewno Bonnie znalazła ją na parkingu. Pewnie jej pomogła. Tylko jak znalazła się tutaj? Raczej nie było możliwe, żeby ta jej niewielka przyjaciółka ją tu przyniosła. Elena zaczęła się rozglądać po pokoju w poszukiwaniu jakiejś innej osoby. Liczyła na to, że zobaczy Damona albo Jeremy'ego, ale nic z tego. W ogromnym pokoju urządzonym w jasnych kolorach nie było nikogo oprócz nich.
-Elena?- Dziewczyna odwróciła głowę w stronę przestraszonej czarownicy. Przyglądała jej się uważnie.- Wszystko dobrze? Jak się czujesz?- Nie wiedziała jak się zachować. Odpowiedzieć czy nie? Wciąż w jej głowie czaiło się tylko jedno pytanie. Co robi to Bonnie? Ostatecznie jednak znały się od zawsze. Była pewna, że z jej strony nic jej nie grozi.
-Nie jest dobrze. Potwornie boli mnie głowa,a na dodatek nie wiem gdzie jestem. Może raczysz mi wytłumaczyć jak się tu znalazłam i co do cholery tu robisz?!- Nie chciała, żeby tak to wyszło, ale nie mogła zapanować nad narwami. Niestety na swoją niekorzyść, bo zapłaciła ze tą nerwowość bólem. Złapała się za głowe i zamknęła oczy.
-Ups. Chyba kogoś boli główka. Niestety. Taki los śmiertelników.- Z oddali doszedł do niej ironiczny głos. Dobrze znany. Rose. Poczuła jak Bonnie gwałtownie zrywa się na nogi.
-Miałaś być delikatna! Ostrzegałam cię!- Pierwszy raz słyszała Bonnie tak zdenerwowaną. Otworzyła oczu akurat w chwili, gdy czarownica wyciągnęła przed siebie rękę w stronę wampirzycy. Włosy, zaczęły jej falować, na twarzy malowała się determinacja i gniew. Rose krzyknęła z bólu, złapała się za głowę i upadła.
-Ups. Chyba nie tylko Elenę boli głowa.- Bonnie uśmiechnęła się szyderczo.
-Drogie panie. Po co te nerwy?- Elena starała się zidentyfikować właściciela tego spokojnego głosu. Odwróciła się. W drzwiach za nią stał wysoki brunet. Był ubrany w garnitur. Jego twarz wyrażała spokój i opanowanie. Skinął głową w stronę Rose, która wstała i odeszła. W pierwszej chwili Elena pomyślała o Klausie, jednak coś jej nie pasowało. Opis Pierwotnego jako bestii bez serca jakoś nie pasował jej do tego bacznie jej się przyglądającego mężczyzny. Od razu jednak zganiła się za to, że tak łatwo uwierzyła temu spokojnemu spojrzeniu, gdy w wampirzym tempie znalazł się koło niej i posadził ją na sofie. Elena wiedziała, że nie warto się wyrywać, bo i tak nie ma szans z wampirem, zwłaszcz, że istnieje możliwość, że to Klaus. Wolała oszczędzać i tak już niewielkie siły.
-Witaj Eleno. Mam nadzieję, że już lepiej się czujesz. Przepraszam za to.- Wskazał ręką na jej ranę na szyji.- Rosalie nigdy nie była zbyt delikatna.
-Rosalie? Chodzi ci o Rose?- Te słowa wydobyły się z ust Eleny zanim zdążyła pomyśleć. Przecież to było pewne, że chodziło właśnie o nią. W końcu to ona ją zaatakowała.
-Nie uważasz, że to nie potrzebne?- Elena popatrzyła na niego zdziwiona. Nie wiedziała o co mu chodzi.- To zmienianie imion na bardziej "nowoczesne". Zupełnie jak Katerina.- Wszystko zaczęło jej się zgadzać. Była już prawie pewna, że to Klaus. Tylko, że nadal nie pasował jej jego spokój i opanowanie.
-Klaus?- No i znów to zrobiła. Po co w ogóle się oddzywała? Nie poznawała siebie.
-Oh nie Eleno. Niklaus to mój młodszy brat. Jestem Elijah.- Młodszy brat? O co w tym wszystkim chodziło? Miał być tylko Klaus,a teraz okazuje się, że ściga ją dwóch braci.
-Jesteś Pierwotnym?
-O ile mi wiadomo tak. Nasza rodzina była pierwsza. Od nas się wszystko zaczęło.
-Wasza co? Jest was więcej?!- Elene ogarnęła panika. Rodzina Pierwotnych wampirów. Dwóch już coś od niej chce, a kto wie, czy niedługo nie pojawią się następni. Dlaczego to jej zawsze musiało sie coś takiego przytrafiać?!
-Spokojnie Eleno. Nie patrz na mnie takim wzrokiem. Nic ci nie zrobię. Oprócz Niklausa mam jeszczę trójkę rodzeństwa.
-Trójke?
-Eleno czy nie za dużo tych pytań? Wolałbym, żebyśmy przeszli do rzeczy. 
-Co to ma niby znaczyć?
-To ma znaczyć, że chcę ci pomóc. Jak się dowiedziałem, mój braciszek jest tobą zainteresowany. Zapewne dzięki Katerinie. Wierz mi, znam Niklausa ponad 1000 lat. Jeśli obierze sobie jakiś cel, to nie spocznie puki go nie osiągnie, a to nie wróży nic dobrego. 
-Chcesz mi pomóc?- Elena nie mogła go zrozumieć. O co mu chodziło? Dlaczego w ogóle Pierwotny zainteresował się losem zwykłej śmiertelniczki?
-Tak. Widzisz, mój brat jest za bardzo pewny siebie. To może go zgubić. I nie tylko jego. Ma plany, które mogą zagrozić wszystkim nam. Nie widziałam, go już od wielu lat. Chyba przyszedł czas, żeby wreszcie się spotkać.
-Czego on ode mnie chce?
-Nie mam pojęcia, ale postaram się dowiedzieć. Obawiam się jednak, że będziesz musiała tu zostać przez jakiś czas.
-Nie możesz mnie tu więzić!- Elenę ogarnęła panika. Ciotka ją zabiję. Nie wspominając już o Damonie. Bała się co może zrobić. Strach ją opanował i nie wiedziała co robi. W jednej chwili zerwała się na równe nogi i zaczęła biec do drzwi w któych pojawił się Elijah. Wiedziała, że to bezsensowne, ale nie mogła zrobić nic innego. Ledwo odbiegła od sofy, a Pierwotny złapał ją i ponownie na nią niósł. Dopiero w tym momencie do rozmowy wtrąciła się Bonnie. Do tej pory siedziała cicho. Elena niemalże zapomniała o jej obecności.
-Elijah puść ją.
-Nie rozumiesz Bonnie? Niklausa nic nie powstrzyma. Ze mną będzie bezpieczniejsza.
-Wiem!- Popatrzyła na przyjaciółkę. Elena nic z tego nie rozumiała. Pierwotny i czarownica rozmawiali ze sobą jakby byli dobrymi znajomymi.- Należą jej się wyjaśnienia nie sądzisz? 
-Może masz rację. Ty się tym zajmij. Ja muszę już iść. Zakładam, że ciotka i brat Eleny będą się niepokoić. Zajmę się nimi.
-Nie zapominj o Damonie.
-Oczywiście Bonnie. Do widzenia Eleno. Mam nadziję, że niedługo się zobaczymy.- Pierwotny zniknął pozostawiając Bonnie i Elene same.
-O co w tym chodzi?!
-Spokojnie. Już ci wyjaśniam. Od dawna wiedziałam o tym, że jesteś sobowtórem, że Salvatorowie to wampiry i, że ściga cię Klaus. Wszystko dzięki Elijah'owi. Przyszedł do mnie i o wszystkim mi opowidział. Dlatego musiałam wczoraj tak się zachować w Grillu. Nie mogłam się ujawnić. 
-Dlaczego mu pomagasz?! Jak mogłaś! Przecież znamy się tak długo. Ufałam ci Bonnie!- Elena dała upust całej swojej złości.
-Nie rozumiesz?! Zrobiłam to żeby cię chronić! Klaus cię zabije! Elijah to nasza jedyna szansa.

*

Damon przetrząsnął już wszystkie miejsca w których mogła być. Może za bardzo panikował, ale nie potrafił się na niczym innym skupić. Zniknęła po spotkaniu z Bonnie. To nie było do niej podobne. Elena na pewno by zadzwoniła. Chyba, że ma kłopoty. Ta myśl jeszcze bardziej go zdenerwowała. Zdawał sobie sprawę, że przez miłość do niej stał się bardziej sentymentalny, a to oznacza słabość. Tylko, że nie to się teraz liczyło. Bał się, że może ją stracić. Każdego poranka budził się i zastanawiał jak dużo wspólnych dni im jeszcze zostało. Przynajmniej wiedział jedno. Miłość go napędzała. Przyszedł mu do głowy nowy pomysł. Nie wiedział czy to wypali, ale musiał spróbować. Bonnie. Ona musi mu pomóc. Jest czarownicą i przyjaciółką Eleny. Jeśli ona zawiedzie, to i tak znajdzie sposób, żeby odnaleźć Elene. Z każdą chwilą jego strach rósł coraz bardziej. 
__________________________________
Ten rozdział był napisany wcześniej. Nie miałam w planie wprowadzać do tego Bonnie, ale po waszych komentarzach do ostatniej notki, to mi wpadło do głowy. No i Bonnie współpracuje z Elijahem. Co sądzicie?
Koniec nn nie bardzo mi się podoba. Chciałam to zrobić ineczej, ale niestety czas mnie dziś goni i nie dam rady.
Niestety w następnym tygodniu nie będzie nn bo wyjeżdżam na kilka dni. Może dodam rozdział w środku tygodnia a jak nie to za dwa tygodnie w sobotę.
Komentujcie i polecajcie bloga. ~ Annabelle

   

8 komentarzy :

  1. Super !!! Super !! JA chce Next !!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział, zresztą jak zwykle ;*
    Zapraszam do mnie na nn:
    http://tvdopowiadanie.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdzial bardzo dobry :) Wspolpraca Bonnie i Elijah to dobry i batdzo ciekawy watrk . No i Damon jak sie martwi :) Awww * . *
    Jeszcze raz zapraszam do siebie na nowy rozdzial
    mysticfallskrainamarzen.blogspot.com
    Pozdrawiam i zycze weny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. I jest Elijah ^^ Zdziwiło mnie że Bonnie z nim współpracowała,ale to dla dobra Eleny. Damon odchodzi od zmysłów,ciekawe czy Bon powie mu gdzie jest Elena?
    Zapraszam do mnie na NN:)
    delena-i-love-you.blogspot.com
    Pozdrawiam;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział <3 Eljaszek <3
    Chciałam jeszcze zaprosić do mnie II rozdział. Czekam na twoją opinię :)
    http://klaus-caroline-always.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Nowy 25 rozdział już u mnie . Serdecznie zapraszam :) Mam ogromną nadzieje że się tobie spodoba :) Liczę na to :) Jak i również na twoją opinie :) Zapraszam na mysticfallskrainamarzen.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej zaprosiłaś mnie na nowy rozdział ale nie go nie ma :( Może nie dodałaś :( Jak już się to wyjaśni daj znać :) I wpadnę do ciebie . Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń