sobota, 3 sierpnia 2013

Rozdział XXIV

Damon pojawił się u Eleny dopiero następnego dnia wieczorem. Przez cały ten czas dziewczyna nie mogła się na niczym skupić. Miała złe przeczucie. Nie wiedziała dlaczego, ale tak było. Gdy wreszcie się pojawił jej obawy po części się sprawdziły.
-Kochanie, przecież nic mi nie jest. Nie dramatyzuj. Co takiego się stało?
-Czy ty zawsze musisz wszystko traktować tak lekko? Nie dramatyzuj! Damonie miałeś być tu wczoraj!- Kochała Damona, ale czasami irytowało ją jego podejście. Już dawno postanowiła, że musi coś z tym zrobić, ale nie było łatwo. Damon był ostrym zawodnikiem. Nie dało się go zwieść. Mimo to Elena znała jego słaby punkt. Był w niej zakochany. To dawało jej lekko przewagę.
-Masz rację. Przepraszam. Nie denerwuj się już. Po prostu miałem trochę kłopotów.- Damon podszedł i wziął ją w ramiona. Nienawidził kiedy przez niego musiała się denerwować. Starał się unikać takich sytuacji, ale nie było to łatwe będąc wampirem. Jeszcze parę miesięcy temu nie pomyślałby, że będzie się starał zmienić dla zwykłego człowieka. Teraz robił to cały czas, a co dziwniejsze nie widział w tym nic złego. Nie miał pojęcia gdzie podział się ten zły wampir. W gruncie rzeczy niewiele go to obchodziło. Teraz kiedy miał w ramionach tą kruchą, tak bardzo przez niego kochaną istotę, liczyła się tylko ona.
-Powiesz mi co się stało?
-Pamiętasz to co ci wczoraj powiedziałem? Że muszę pogadać z Rickiem? Powiedzmy, że nie przyjął zbyt dobrze tego co mu oznajmiłem.- Elena uwolniła się z jego uścisku i zaczęła mu się uważnie przyglądać. Damon poczuł się jak dziecko, które coś nabroiło i musi się teraz z tego tłumaczyć.
-Co to ma niby znaczyć?- Lustrowała go spojrzeniem brązowych oczu.
-Sprawy się trochę skomplikowały. W zasadzie to mogłem się spodziewać jak zareaguję łowca na wieść, że jego kumpel jest wampirem. Ale nie przewidziałem, że wszędzie nosi ze sobą kołki.
-Kołki?! Ty chyba żartujesz! Nie ma cię całą noc i przychodzisz jak gdyby nigdy nic, informując, że mój nauczyciel zaatakował cię kołkiem!
-Przecież nie powiedziałem, że mnie zaatakował.
-A co innego mógł by zrobić?! Błagam cię. Bądź poważny. Przecież mogłeś zginąć. Czy ty w ogóle pomyślałeś o mnie?- Te słowa uderzyły Damona. Myślał o niej cały czas. Nawet wtedy kiedy nie chciał. Musiał jej to udowodnić.
-Eleno wiesz, że jesteś dla mnie najważniejsza. Nie chciałem cię zranić. Obiecuję, że to się już więcej nie powtórzy. A na razie mam pewne informacje od Davida. Czy to poprawi ci humor?- Elena posłała mu badawcze spojrzenie, jednak się nie odezwała. Powoli się uspokajała, ale nie chciała mu pokazać jak bardzo jest ciekawa czego się dowiedział.- Będziesz tak stała czy coś powiesz?
-Będę robić to na co mam ochotę.- Złość już się ulotniła, ale teraz droczyła się z wampirem. Damon chyba to wyczuł, bo w jednej chwili siedziała na jego kolanach.
-Daj spokój. Przecież wiem, że zżera cię ciekawość.- Pod spojrzeniem tych błękitnych oczu, Elena dała za wygraną.
-Powiesz mi to czy mam błagać?
-Mały buziak na przeprosiny byłby mile widziany.- Damon uśmiechnął się łobuzersko.
-Oczywiście. Przecież mam za co przepraszać. Byłam dla ciebie taka niemiła.- Zamiast pocałować go w usta, szybko cmoknęła go w policzek z zadowoloną miną. Wampir najwyraźniej spodziewał się czegoś innego, bo dopiero po chwili dotarło do niego co się stało. Zrobił urażoną minę, ale powrócił do rozmowy.
-Widziałem się z nim wczoraj, wieczorem. Obiecał, że trochę poszpera i da mi znać. Jesteśmy z nim umówieni za godzinę.
-My? Przecież nie mogę wychodzić. A nawet jak bym mogła to nigdzie bym z tobą nie poszła.
-Oh daj spokój. Długo będziesz się tak zachowywać? Jesteś gorsza niż dziecko. Wyniosę cię stąd bezpiecznie, a potem odstawie na miejsce. Przecież cię nie porwe.
-No właśnie nie jestem co do tego taka pewna.
-Nie wygrasz za swoją ciekawością. Nie daj się prosić.
*
Z opowieści Damona wynikało, że David miał już prawie 500 lat. Od zawsze interesował się wampirami, a gdy w wieku 20 lat został przemieniony, miał wiele czasu, żeby dowiedzieć się dużo o pobratymcach. Był żyjącą encyklopedią wampirów. Jednak nie to interesowało Elenę. Jej myśli zajmowało inne pytanie. Jak to jest być wiecznie młodym? Wampir miał miła twarz i dobrze zbudowane ciało. Z blond włosami i zielonymi oczami w niczym nie przypominał bestii polującej na ludzi. Z początku dziewczyna nie mogła uwierzyć, że ten młody chłopak może posiadać taką wiedzę, ale myliła się.
-Zajmowałem się rodziną Petrovych jakiś wiek temu. Katerina ma bogatą historię. Nie ma co. Ciekawy przypadek. Jest starsza ode mnie jakieś 50 lat.- Widząc zdziwienie Eleny Damon przejął inicjatywę.
-Kathierine naprawdę nazywa się Katerina Petrova. Zmieniła imię i nazwisko na bardziej nowoczesne. Teraz skoro już wiesz przejdźmy dalej. Kontynuuj David.
-Nie łatwo było ustalić kto ją przemienił. Panna Patrova jest bardzo tajemnicza jeśli chodzi o jej przeszłość, ale udało się. Zrobiła to niejaka Rose. Ona powinna coś wiedzieć. Jakoś do niej dotarłem i umówiłem ją z nami. Będzie tu za chwilę. Sam nie byłbym w stanie nic ustalić. To jak szukać igły w stogu siana.
*
Rose kazała im długo na siebie czekać. Elena coraz bardziej martwiła się, że Jenna zauważy jej nieobecność. Minęła czwarta, gdy pojawiła się obok nich młoda brunetka.
-Wybaczcie spóźnienie. Miałam jeszcze kilka spraw do załatwienia. David powiedział mi, że chodzi o Katherine, ale nie bardzo wiem o co dokładnie. A tak w ogóle jestem Rose.
-Ja jestem Damon, to Elena, a Davida znasz. Z grubsza chodzi o to, że Katherine dała nam pewne ostrzeżenie. Chcemy wiedzieć o co jej chodzi.- Damon opowiedział jej krótko w czym rzecz.
-Z tego co słyszę macie przerąbane.
-Co to ma niby znaczyć?
-To ma znaczyć, że ta przebiegła suka sama mu powiedziała gdzie jest. A wiedząc Elenę jestem prawie pewna, że po części chodzi o nią.
-Kogo powiadomiła?- Po twarzy Damona widać było, że coraz bardziej się denerwuje.
-Klausa. Jeśli on ma coś do niej, pewnie pomyślała, że zyska trochę czas zwracając jego uwagę na sobowtóra.
-Czy masz na myśli tego Klausa?- David posłał jej wymowne spojrzenie.
-Czy ktoś mi wreszcie wytłumaczy co to za gość?
-Damonie tylko mi nie mów, że nie wiesz. To od niego się wszystko zaczęło. Facet to legenda. Pierwotny wampir.
-Ta jasne. A ja jestem Kopciuszek. To zwykłe bajki.- Jak zwykle Damon nie wierzył w takie rzeczy.
-Myślcie co chcecie. Ja wam powiem jedno. Jeśli Klaus ma coś do was, to albo nie żyjecie, albo czeka was coś gorszego od śmierci. Mam nadzieję, że pomogłam, a teraz wybaczcie. Muszę już lecieć.
*
Po upewnieniu się, że nikt ją nie śledzi, wampirzyca wybrała numer. Wiedziała, że musi być bardzo ostrożna. Od niego zależała jej przyszłość, a wiedziała, że nie ma z nim żartów. Przynajmniej była pewna, że jeśli on coś obieca, to dotrzyma słowa. Po kilku sygnałach w słuchawce odezwał się spokojny głos.
-Witaj Rosalie. Jak miło cię słyszeć. Mam nadzieję, że masz dla mnie dobre wieści.- Nie wiedziała, czy to ten opanowany głos, czy sam fakt, że z nim rozmawia, sprawił, że mimowolnie zaczęła panikować. Mimo to wiedziała, że musi się uspokoić. Zmusiła się do wypowiedzenia tych kilku słów.
-Wszystko idzie według planu.
___________________________________
Kolejny rodział. Jak dla mnie nie jest najgorszy, ale nie wiem. Sami to stwierdzicie.
Jak widzicie zmieniłam tymczasowo wygląd bloga. Tamten mi się nie bardzo podobał, a nadal szukam szblonowni. Może być?
Coś słabo z komentarzami. Proszę was dodawajcie je, bo one mnie motywują.
Następny rozdział jak zwykle w sobotę. ~ Annabelle
     
          
           

9 komentarzy :

  1. Rozdzial jest swietny . Duzo sie w nim dzieje. Elena wkoncu jest w niebezpieczenstwie. Czyzby Rose chciala ich wystawic ? W sumie nie powiedziala ze jest po ich stronie .. no ale jak im pomogla to mam nadzieje ze ich nie zdradzi :) Rozdzial lekko sie czyta . Zycze weny i Pozdrawiam
    P.S. Szablon bardzo ladny aczkolwiek jestem ciekawa ak bedzie wygladal blog po zalozeniu zamowienia w szabloniarni :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział. Początek w wykonaniu Eleny I Damona cudowny i uroczy :) David dał naszej dwójce dość dużo informacji,ale nie koniecznie dobrych. Rose chyba ze strachu ich wystawi.Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału.
    Pozdrawiam;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :D ach, ta moja niecierpliwość ;_;
    rozdział czytało się lekko :D dużo się działo - to dobrze! :D
    jestem trochę podejrzliwie nastawiona co do Rose, ale mam nadzieje, że to tylko moja wyobraźnia płata mi figle ; )
    czekam :D
    i zapraszam do mnie na nn :D
    http://life-is-brutal-and-u-know-it.blogspot.com/2013/08/rozdzia-xii-killhim.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Co kombinuje Rose? Nie mogę się doczekać nexta!!! ;*
    Super piszesz, to wciąga :-)
    Wygląd bloga szczerze bardziej mi się teraz podoba ;]
    http://tvdopowiadanie.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział :)
    Rose jest jakaś podejrzana , coś mi tak mówi :D
    Z niecierpliwością czekam na nexta ;)

    U mnie następny rozdział :3 Zapraszam
    http://be-your-self-6969.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzisiaj trafiłam na twojego bloga i od razu przeczytałam wszystkie rozdziały, bardzo mi się podoba twój styl pisania :) Zgadzam się z dziewczynami Rose jest podejrzana, ale to tylko jeszcze bardziej rozwija akcje opowiadania. Wygląd mi się podoba, nie mogę go porównac z poprzednim bo go nie widziałam :) Pozdrawiam Nila
    escape-from-the-past.blogspot.com
    town-feeling.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej ;D chciałam zaprosić do nowego spisu blogów o tvd i TO mam nadzieję, że dołączysz :)
    http://katalog-to-tvd.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowny blog! Czekam na nn!
    Chciałam jeszcze zaprosić na nowopowstały blog o Klaroline. Napisałam dopiero prolog, a nie jestem wprawioną pisarką. Liczę na twoją opinię i może jakąś radę :)
    http://klaus-caroline-always.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Chciałam zaprosić do mnie na 1 rozdział. A oto coś na zachętę:
    - Dwa razy whisky – rzucił Marcel do kelnera.
    - Właśnie wychodziłem – dodał Mikaelson mierząc „towarzysza” wzrokiem. Przez chwilę zastanawiał się co tamten knuję, jednak potem doszedł do wniosku, iż zwyczajnie go to nie obchodzi.
    - Nie możemy porozmawiać? Jak dawni przyjaciele? – uśmiechnął się „władca” Nowego Orleanu.
    - Proszę bardzo Marcel, o czym chcesz mówić? – usiadł i odparł ze sztuczną uprzejmością.
    - Jak ci się żyło, przez te lata? Krew, zabawa – zaczął, lecz ściszył ton i uniósł brwi w znaczącym geście – kobiety?
    - Wspaniale. Tak, tak i nie – prychnął odbierając z rąk młodego chłopaka trunek. Prędko opróżnił szklankę ze złotawego napoju – A teraz jeśli pozwolisz, mam pewną sprawę do załatwienia. – zakończył i odszedł zostawiając wściekłego mulata samemu sobie.
    - Cholerna hybryda, musisz mieć jakąś słabość – syknął sam do siebie i również zniknął w wampirzym tempie.

    http://klaus-caroline-always.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń